Obudziłam się słysząc dźwięk
budzika, który nastawiłam. Wyłączyłam go, przeciągnęłam się
i wstałam. Poszłam do łazienki biorąc ubrania. Wzięłam
prysznic, wysuszyłam ciało, ubrałam się, pomalowałam, uczesałam
i byłam gotowa. Dziś miałam zamiar pójść na zakupy świąteczne.
Już miałam plan, co kupić każdemu. Poszłam do kuchni i zabrałam
się za śniadanie. Harry jeszcze spał i niech śpi dobrze mu to
zrobi. Zjadłam płatki, talerzyk włożyłam do zmywarki. Wzięłam
do reki kartkę i długopis. Napisałam wiadomość Harremu, że
wychodzę. Założyłam kurtkę, buty, czapkę, rękawiczki i byłam
gotowa. Wzięłam jeszcze torebkę i wyszłam. Poszłam do garażu
gdzie stały dwa samochody. Jeden mój a drugi Harrego. Zajęłam
miejsce przy kierownicy. Położyłam torebkę na siedzeniu pasażera.
Zapięłam pasy i odpaliłam samochód. Wyjechałam z garażu i
ruszyłam w stronę centrum handlowego. Dojechałam na miejsce po 20
minutach. Wysiadłam wzięłam torebkę i zablokowałam samochód.
Każdy sklep był już udekorowany w ozdoby świąteczne.
Uśmiechnęłam się widząc dużą, piękną choinkę. Tak bardzo
nie mogłam się doczekać świąt.
Przeszłam każdy sklep w poszukiwaniu
idealnego prezentu świątecznego. I tak po trzech godzinach byłam
obładowana w prezenty. Poszłam do kawiarenki. Opadłam zmęczona na
krzesło i wypuściłam ciężko powietrze z ust. Zamówiłam
cappuccino i ciastko. Po 10 minutach dostałam swoje zamówienie.
-Nathalie? –usłyszałam kobiecy
głos. Spojrzałam w górę i zobaczyłam dziewczynę. Była ona
chyba w moim wieku. Kogoś mi przypominała, ale nie wiedziałam,
kogo.
-Przepraszam znamy się? – zapytałam
zagubiona.
-Nie poznajesz mnie? – zapytała.
-Nie bardzo – powiedziałam.
-To ja ci przypomnę. Chodziłyśmy
razem do podstawówki, ale wyjechałam. Ostatni raz widziałyśmy się
w moje urodziny – powiedziała, a ja zamarłam.
-Sydney? – zapytałam zdziwiona.
-We własnej osobie –powiedziała
uśmiechając się.
-Boże nie poznałam cię – wstałam
i przytuliłyśmy się. Byłam taka szczęśliwa, że mogłam ją w
końcu zobaczyć.
-Też się cieszę, że cię widzę –
rzekła śmiejąc się.
-Jezu jak się za tobą stęskniłyśmy
– odpowiedziałam szczęśliwa.
-Ja też Nathalie – uśmiech nie
znikał jej z twarzy. Usiadłyśmy.
-Co ty tu robisz? – zapytałam pijąc
cappuccino.
-Robię właśnie zakupy świąteczne i
widzę, że ty też – zaśmiała się widząc tyle zakupów.
-No tak – zaśmiałam się.
-Czym się zajmujesz? – zapytała.
-Jestem stylistką, a ty?
-Słyszałaś może o zespole
Echosmitch? – zapytała
-No coś o nim słyszałam, a co?
-No to właśnie w nim śpiewam –
rzekła a mnie zamurowało.
-Żartujesz – powiedziałam
zdziwiona.
-Nie – zaśmiała się widząc moją
reakcję.
-Serio? – dopytałam
-Serio – powiedziała śmiejąc się.
-Jestem w szoku
-To nie bądź
-Powiedz mi jak to się stało –rzekłam
zaciekawiona.
-Któregoś dnia razem z braćmi
wpadliśmy na pomysł by nagrać piosenkę. Wybraliśmy odpowiedni
utwór i wrzuciliśmy go do Internetu. Kilka miesięcy później
zadzwoniła do nas wytwórnia i powiedzieli, że są nami
zainteresowani. Byliśmy szczęśliwi. Po kilku spotkaniach powstało
Echosmitch – zakończyła.
-Musisz być szczęśliwa –
powiedziałam.
-Muzyka to całe moje życie
–uśmiechnęła się.
-Zmienię temat. Co robisz w Sylwestra?
- zapytałam
-Wiesz jeszcze sama nie wiem może
posiedzę domu.
-To już wiesz
-Co? – zapytała zdziwiona.
-Zapraszam cię do mnie na Sylwestra –
rzekłam uśmiechając się
-Jak to?
-Urządzamy imprezę na której będzie
Lucy,mój brat, i chłopaki – powiedziałam.
-Z 1D? –zapytała.
-Tak, są moimi przyjaciółmi a Liam
jest moim chłopakiem – odpowiedziałam.
-No nie wiem – westchnęła.
-Sydney zgódź się będzie fajnie –
poprosiłam.
-No dobra zgadzam się
-No to się cieszę – powiedziałam
uśmiechając się.
Porozmawiałyśmy jeszcze godzinę,
kiedy musiałam się zbierać.
-Sydney ja się już zbieram mam
jeszcze coś do załatwienia – powiedziałam wstając.
-Ja też miałam to powiedzieć –
zaśmiała się a ja z nią.
Wymieniłyśmy się numerami,
pożegnałyśmy się i poszłyśmy w swoje strony. Zakupy włożyłam
do bagażnika. Wsiadłam do samochodu i ruszyłam do najlepszego
sklepu z zabawkami w Londynie. Po 10 minutach dojechałam. Weszłam
do środka. Kupiłam mnóstwo zabawek. Pewnie zapytacie, po co mi.
Otóż mam zamiar pojechać do domu dziecka i podarować dzieciom te
zabawki. Poprosiłam sprzedawczynię, żeby ktoś te zabawki
przewiózł do domu dziecka, ponieważ ja nie mam miejsca w
samochodzie. Sprzedawczyni powiedziała, że nie ma problemu i że
zaraz kogoś tam wyśle. Zapłaciłam, podziękowałam i wyszłam.
Wsiadłam do samochodu i ruszyłam za busem w stronę domu dziecka.
Po 15 minutach byliśmy na miejscu. Wysiadłam i razem z kierowcą
zaczęliśmy wnosić prezenty. Kiedy prezenty były już w dużym
worku zapłaciłam kierowcy za przejazd. Przywitałam się z
dyrektorką domu i razem poszliśmy na salę gdzie wszystkie dzieci
akurat siedziały. Najpierw weszła pani dyrektor a ja w tym czasie,
kiedy ona była w środku ja włożyłam czapkę Świętego Mikołaja.
Po chwili usłyszałam swoje imię. Weszłam. Przywitałam się z
dziećmi.
-Mikołaj powiedział mi, że mieszkają
tu bardzo grzeczne i kochane dzieci. Poprosił żeby wam coś
przekazała – kiedy to powiedziałam do Sali wszedł starszy pan
ciągnący wielki worek z prezentami. Dzieci zaczęły klaskać w
dłonie i cieszyć się. Rozdałam każdemu dziecku po prezencie.
Kiedy widziałam w ich oczach radość z prezentu robiło mi się
cieplej na sercu. Każdego przytuliłam i wycałowałam. Razem z
dziećmi ustawiliśmy się do zdjęcia, które zrobiła pani dyrektor
z mojego telefonu. Posiedziałam jeszcze z maluchami pół godziny i
musiałam już iść. Pożegnałam się z dziećmi i wyszłam do
samochodu. Przechodząc usłyszałam skamlenie psa. Odwróciłam
głowę i zauważyłam małego szczeniaczka. Był przytulony do
drzewa. Podeszłam do niego bliżej.
-Co się stało piesku? – zapytałam
i pogłaskałam szczeniaczka. Na jego łapie zauważyłam krew. Nie
czekając chwili wzięłam pieska na ręce i postanowiłam zawieźć
go do weterynarza. Szczeniaczek całą drogę trząsł się. Po 19
minutach dojechaliśmy na miejsce. Wzięłam psa i weszliśmy do
środka. Nie musiałam długo czekać i po 5 minutach byliśmy już w
środku. Doktor opatrzył rany.
-Dobrze, że go pani zauważyła, bo po
20 minutach by już nie żył – powiedział zdejmując gumowe
rękawiczki.
-A, co mu było? – zapytałam
głaszcząc pieska.
-Moim zdaniem zgubił się, został
pogryziony. Niech pani zobaczy, jaki jest wychudzony – rzekł a ja
patrzyłam się na niego.
-Biedactwo – odpowiedziałam.
-Dobrze by było gdyby się pani nim
zajęła
-I tak zrobię, dziękuje – wyszliśmy
i pojechaliśmy do sklepu po różne rzeczy dla mojego nowego pieska.
Zrobiłam odpowiednie zakupy i mogliśmy w końcu wrócić do domu.
Kiedy weszłam do środka Stylesa nie było widać. Przyniosłam
wszystko, co było w samochodzie. Zdjęłam kurtkę, buty idt.
Opadłam zmęczona na kanapę biorąc
na kolana pieska. Był śliczny. Miałam jeden problem. Nie
wiedziałam jak go nazwać.
-Jak cię tu nazwać – zaczęłam się
zastanawiać.
-Boże, co za durne loki – usłyszałam
głos Harrego, który właśnie schodził ze schodów.
-Już wiem będziesz się wabił Loki –
powiedziałam do pieska, który zaraz mnie polizał. Zaśmiałam się.
-Do, kogo ty mówisz? – zapytał
Harry.
-A do niego – rzekłam i pokazałam
pieska.
-Skąd go masz? – zapytał siadając
obok mnie i głaszcząc Lokiego.
-Znalazłam przy drzewie –
odpowiedziałam głaszcząc mojego nowego przyjaciela.
-A, co jeśli ktoś go szuka? –zapytał
no tak Nathalie o tym nawet nie pomyślała.
-Ale już go pokochałam – jęknęłam
smutna.
-Wiem siostrzyczko, ale nie tylko ty go
kochasz. Może ktoś go szuka.
-Masz racje – powiedziałam smutna.
Nie pomyślałam o tym, że mój mały Loki ma pewnie gdzieś swój
dom i jego właściciele go szukają.
-Wiesz, co mam pomysł – powiedział.
-Jaki? – zapytałam.
-Wywieśmy ogłoszenie, że znalazłaś
psa a jeżeli nie wiem przez miesiąc nikt nie zadzwoni będzie twój
– powiedział.
-Okej niech ci będzie –
powiedziałam.
Poszliśmy na górę wdrukowaliśmy
dużo ogłoszeń i poszliśmy je wywieszać. Jeździliśmy po okolicy
i wywiesiliśmy wszystkie ogłoszenia. Zmarznięci wróciliśmy do
domu. Zrobiliśmy obiad, zjedliśmy potem posprzątaliśmy. Dałam
jeść Lokiemu, a kiedy zjadł poszłam z nim na górę. Ułożyłam
go w jego kojcu i zasnął. Wyszłam i poszłam do pokoju muzycznego.
Wzięłam do ręki gitarę usiadłam na pufie i zaczęłam sobie
grać. Przerwał mi telefon. Wyjęłam go z kieszeni a kiedy
zobaczyłam, kto dzwoni na twarzy pojawił mi się uśmiech.
-Halo? – zapytałam.
-Cześć kochanie – po drugiej
stronie, usłyszłam głos, Liama.
-Hej – powiedziałam uśmiechając
się.
-Jak tam? Tęsknisz trochę za mną? Bo
ja za tobą bardzo – usłyszałam.
-Jeszcze jak, już nie mogę się
doczekać, kiedy cię zobaczę – uśmiechnęłam się.
-Ja ciebie też
-Co robisz? – zapytałam.
-Siedzę, nudzę się bez ciebie, a ty?
-Teraz to siedzę sobie przy gitarze
-Czyli przeszkadzam? – zapytał
-Ty? Nigdy – rzekłam
-Miło mi to słyszeć – zaśmiał
się.
Pogadaliśmy jeszcze z godzinę. Kiedy
skończyliśmy rozmawiać zeszłam na dół, do Harrego.
-Co robisz? – zapytałam.
-Siedzę i oglądam jakieś głupie
filmy
-To dołączę się do ciebie, jeśli
mogę – powiedziałam.
-Chodź tu do mnie, – kiedy usiadłam
przytulił mnie. Nie powiem zdziwiło mnie to, ale też go
przytuliłam. –Nie mogę się tobą nacieszyć – powiedział.
-Czemu? – zapytałam.
-Przez ten czas, kiedy cię nie było
bardzo mi ciebie brakowało. Nie wiedziałem gdzie cię szukać.
-Miałam dużo szczęścia, bo gdyby
nie ten telefon pewnie by mnie tu nie było – powiedziałam smutna.
-Ale jesteś i to jest najważniejsze.
Jesteś dla mnie najważniejsza – rzekł a ja miałam w oczach łzy.
Było mi smutno, kiedy pomyślałam, że mogłabym tam jeszcze być.
W tym cholernym domu.
-Nie chcę już tam wracać prędzej
bym się zabiła – odpowiedziałam pociągając nosem.
-Już nigdy więcej tam nie trafisz
obiecuję ci to – kiedy poczuł, że chcę mi się płakać
przytulił mnie mocniej. Jestem mu tak bardzo wdzięczna. Słowami
nie da się tego opisać. Zrobił dla mnie bardzo dużo. Tyle mu
zawdzięczam.
Kiedy już się uspokoiłam usnęłam.
------------------------------------------------------
Nowy bohater
Sydney Sierota - 17 lat, śpiewa w zespole Echosmith. Jest miła i kochana.