sobota, 7 lutego 2015

Rozdział 32

Obudziłam się słysząc dźwięk budzika, który nastawiłam. Wyłączyłam go, przeciągnęłam się i wstałam. Poszłam do łazienki biorąc ubrania. Wzięłam prysznic, wysuszyłam ciało, ubrałam się, pomalowałam, uczesałam i byłam gotowa.http://img.stylistki.pl/sets/3d916680d4f56069035cdca8179360fb-1418563842-s453475.jpg?v=0 Dziś miałam zamiar pójść na zakupy świąteczne. Już miałam plan, co kupić każdemu. Poszłam do kuchni i zabrałam się za śniadanie. Harry jeszcze spał i niech śpi dobrze mu to zrobi. Zjadłam płatki, talerzyk włożyłam do zmywarki. Wzięłam do reki kartkę i długopis. Napisałam wiadomość Harremu, że wychodzę. Założyłam kurtkę, buty, czapkę, rękawiczki i byłam gotowa. Wzięłam jeszcze torebkę i wyszłam. Poszłam do garażu gdzie stały dwa samochody. Jeden mój a drugi Harrego. Zajęłam miejsce przy kierownicy. Położyłam torebkę na siedzeniu pasażera. Zapięłam pasy i odpaliłam samochód. Wyjechałam z garażu i ruszyłam w stronę centrum handlowego. Dojechałam na miejsce po 20 minutach. Wysiadłam wzięłam torebkę i zablokowałam samochód. Każdy sklep był już udekorowany w ozdoby świąteczne. Uśmiechnęłam się widząc dużą, piękną choinkę. Tak bardzo nie mogłam się doczekać świąt.
Przeszłam każdy sklep w poszukiwaniu idealnego prezentu świątecznego. I tak po trzech godzinach byłam obładowana w prezenty. Poszłam do kawiarenki. Opadłam zmęczona na krzesło i wypuściłam ciężko powietrze z ust. Zamówiłam cappuccino i ciastko. Po 10 minutach dostałam swoje zamówienie.
-Nathalie? –usłyszałam kobiecy głos. Spojrzałam w górę i zobaczyłam dziewczynę. Była ona chyba w moim wieku. Kogoś mi przypominała, ale nie wiedziałam, kogo.
-Przepraszam znamy się? – zapytałam zagubiona.
-Nie poznajesz mnie? – zapytała.
-Nie bardzo – powiedziałam.
-To ja ci przypomnę. Chodziłyśmy razem do podstawówki, ale wyjechałam. Ostatni raz widziałyśmy się w moje urodziny – powiedziała, a ja zamarłam.
-Sydney? – zapytałam zdziwiona.
-We własnej osobie –powiedziała uśmiechając się.
-Boże nie poznałam cię – wstałam i przytuliłyśmy się. Byłam taka szczęśliwa, że mogłam ją w końcu zobaczyć.
-Też się cieszę, że cię widzę – rzekła śmiejąc się.
-Jezu jak się za tobą stęskniłyśmy – odpowiedziałam szczęśliwa.
-Ja też Nathalie – uśmiech nie znikał jej z twarzy. Usiadłyśmy.
-Co ty tu robisz? – zapytałam pijąc cappuccino.
-Robię właśnie zakupy świąteczne i widzę, że ty też – zaśmiała się widząc tyle zakupów.
-No tak – zaśmiałam się.
-Czym się zajmujesz? – zapytała.
-Jestem stylistką, a ty?
-Słyszałaś może o zespole Echosmitch? – zapytała
-No coś o nim słyszałam, a co?
-No to właśnie w nim śpiewam – rzekła a mnie zamurowało.
-Żartujesz – powiedziałam zdziwiona.
-Nie – zaśmiała się widząc moją reakcję.
-Serio? – dopytałam
-Serio – powiedziała śmiejąc się.
-Jestem w szoku
-To nie bądź
-Powiedz mi jak to się stało –rzekłam zaciekawiona.
-Któregoś dnia razem z braćmi wpadliśmy na pomysł by nagrać piosenkę. Wybraliśmy odpowiedni utwór i wrzuciliśmy go do Internetu. Kilka miesięcy później zadzwoniła do nas wytwórnia i powiedzieli, że są nami zainteresowani. Byliśmy szczęśliwi. Po kilku spotkaniach powstało Echosmitch – zakończyła.
-Musisz być szczęśliwa – powiedziałam.
-Muzyka to całe moje życie –uśmiechnęła się.
-Zmienię temat. Co robisz w Sylwestra? - zapytałam
-Wiesz jeszcze sama nie wiem może posiedzę domu.
-To już wiesz
-Co? – zapytała zdziwiona.
-Zapraszam cię do mnie na Sylwestra – rzekłam uśmiechając się
-Jak to?
-Urządzamy imprezę na której będzie Lucy,mój brat, i chłopaki – powiedziałam.
-Z 1D? –zapytała.
-Tak, są moimi przyjaciółmi a Liam jest moim chłopakiem – odpowiedziałam.
-No nie wiem – westchnęła.
-Sydney zgódź się będzie fajnie – poprosiłam.
-No dobra zgadzam się
-No to się cieszę – powiedziałam uśmiechając się.
Porozmawiałyśmy jeszcze godzinę, kiedy musiałam się zbierać.
-Sydney ja się już zbieram mam jeszcze coś do załatwienia – powiedziałam wstając.
-Ja też miałam to powiedzieć – zaśmiała się a ja z nią.
Wymieniłyśmy się numerami, pożegnałyśmy się i poszłyśmy w swoje strony. Zakupy włożyłam do bagażnika. Wsiadłam do samochodu i ruszyłam do najlepszego sklepu z zabawkami w Londynie. Po 10 minutach dojechałam. Weszłam do środka. Kupiłam mnóstwo zabawek. Pewnie zapytacie, po co mi. Otóż mam zamiar pojechać do domu dziecka i podarować dzieciom te zabawki. Poprosiłam sprzedawczynię, żeby ktoś te zabawki przewiózł do domu dziecka, ponieważ ja nie mam miejsca w samochodzie. Sprzedawczyni powiedziała, że nie ma problemu i że zaraz kogoś tam wyśle. Zapłaciłam, podziękowałam i wyszłam. Wsiadłam do samochodu i ruszyłam za busem w stronę domu dziecka. Po 15 minutach byliśmy na miejscu. Wysiadłam i razem z kierowcą zaczęliśmy wnosić prezenty. Kiedy prezenty były już w dużym worku zapłaciłam kierowcy za przejazd. Przywitałam się z dyrektorką domu i razem poszliśmy na salę gdzie wszystkie dzieci akurat siedziały. Najpierw weszła pani dyrektor a ja w tym czasie, kiedy ona była w środku ja włożyłam czapkę Świętego Mikołaja. Po chwili usłyszałam swoje imię. Weszłam. Przywitałam się z dziećmi.
-Mikołaj powiedział mi, że mieszkają tu bardzo grzeczne i kochane dzieci. Poprosił żeby wam coś przekazała – kiedy to powiedziałam do Sali wszedł starszy pan ciągnący wielki worek z prezentami. Dzieci zaczęły klaskać w dłonie i cieszyć się. Rozdałam każdemu dziecku po prezencie. Kiedy widziałam w ich oczach radość z prezentu robiło mi się cieplej na sercu. Każdego przytuliłam i wycałowałam. Razem z dziećmi ustawiliśmy się do zdjęcia, które zrobiła pani dyrektor z mojego telefonu. Posiedziałam jeszcze z maluchami pół godziny i musiałam już iść. Pożegnałam się z dziećmi i wyszłam do samochodu. Przechodząc usłyszałam skamlenie psa. Odwróciłam głowę i zauważyłam małego szczeniaczka. Był przytulony do drzewa. Podeszłam do niego bliżej.
-Co się stało piesku? – zapytałam i pogłaskałam szczeniaczka. Na jego łapie zauważyłam krew. Nie czekając chwili wzięłam pieska na ręce i postanowiłam zawieźć go do weterynarza. Szczeniaczek całą drogę trząsł się. Po 19 minutach dojechaliśmy na miejsce. Wzięłam psa i weszliśmy do środka. Nie musiałam długo czekać i po 5 minutach byliśmy już w środku. Doktor opatrzył rany.
-Dobrze, że go pani zauważyła, bo po 20 minutach by już nie żył – powiedział zdejmując gumowe rękawiczki.
-A, co mu było? – zapytałam głaszcząc pieska.
-Moim zdaniem zgubił się, został pogryziony. Niech pani zobaczy, jaki jest wychudzony – rzekł a ja patrzyłam się na niego.
-Biedactwo – odpowiedziałam.
-Dobrze by było gdyby się pani nim zajęła
-I tak zrobię, dziękuje – wyszliśmy i pojechaliśmy do sklepu po różne rzeczy dla mojego nowego pieska. Zrobiłam odpowiednie zakupy i mogliśmy w końcu wrócić do domu. Kiedy weszłam do środka Stylesa nie było widać. Przyniosłam wszystko, co było w samochodzie. Zdjęłam kurtkę, buty idt.
Opadłam zmęczona na kanapę biorąc na kolana pieska. Był śliczny.http://ulubionykolor.pl/images/normal/13012013/32bea0d88213c3754c339733b13012013190341.jpg Miałam jeden problem. Nie wiedziałam jak go nazwać.
-Jak cię tu nazwać – zaczęłam się zastanawiać.
-Boże, co za durne loki – usłyszałam głos Harrego, który właśnie schodził ze schodów.
-Już wiem będziesz się wabił Loki – powiedziałam do pieska, który zaraz mnie polizał. Zaśmiałam się.
-Do, kogo ty mówisz? – zapytał Harry.
-A do niego – rzekłam i pokazałam pieska.
-Skąd go masz? – zapytał siadając obok mnie i głaszcząc Lokiego.
-Znalazłam przy drzewie – odpowiedziałam głaszcząc mojego nowego przyjaciela.
-A, co jeśli ktoś go szuka? –zapytał no tak Nathalie o tym nawet nie pomyślała.
-Ale już go pokochałam – jęknęłam smutna.
-Wiem siostrzyczko, ale nie tylko ty go kochasz. Może ktoś go szuka.
-Masz racje – powiedziałam smutna. Nie pomyślałam o tym, że mój mały Loki ma pewnie gdzieś swój dom i jego właściciele go szukają.
-Wiesz, co mam pomysł – powiedział.
-Jaki? – zapytałam.
-Wywieśmy ogłoszenie, że znalazłaś psa a jeżeli nie wiem przez miesiąc nikt nie zadzwoni będzie twój – powiedział.
-Okej niech ci będzie – powiedziałam.
Poszliśmy na górę wdrukowaliśmy dużo ogłoszeń i poszliśmy je wywieszać. Jeździliśmy po okolicy i wywiesiliśmy wszystkie ogłoszenia. Zmarznięci wróciliśmy do domu. Zrobiliśmy obiad, zjedliśmy potem posprzątaliśmy. Dałam jeść Lokiemu, a kiedy zjadł poszłam z nim na górę. Ułożyłam go w jego kojcu i zasnął. Wyszłam i poszłam do pokoju muzycznego. Wzięłam do ręki gitarę usiadłam na pufie i zaczęłam sobie grać. Przerwał mi telefon. Wyjęłam go z kieszeni a kiedy zobaczyłam, kto dzwoni na twarzy pojawił mi się uśmiech.
-Halo? – zapytałam.
-Cześć kochanie – po drugiej stronie, usłyszłam głos, Liama.
-Hej – powiedziałam uśmiechając się.
-Jak tam? Tęsknisz trochę za mną? Bo ja za tobą bardzo – usłyszałam.
-Jeszcze jak, już nie mogę się doczekać, kiedy cię zobaczę – uśmiechnęłam się.
-Ja ciebie też
-Co robisz? – zapytałam.
-Siedzę, nudzę się bez ciebie, a ty?
-Teraz to siedzę sobie przy gitarze
-Czyli przeszkadzam? – zapytał
-Ty? Nigdy – rzekłam
-Miło mi to słyszeć – zaśmiał się.
Pogadaliśmy jeszcze z godzinę. Kiedy skończyliśmy rozmawiać zeszłam na dół, do Harrego.
-Co robisz? – zapytałam.
-Siedzę i oglądam jakieś głupie filmy
-To dołączę się do ciebie, jeśli mogę – powiedziałam.
-Chodź tu do mnie, – kiedy usiadłam przytulił mnie. Nie powiem zdziwiło mnie to, ale też go przytuliłam. –Nie mogę się tobą nacieszyć – powiedział.
-Czemu? – zapytałam.
-Przez ten czas, kiedy cię nie było bardzo mi ciebie brakowało. Nie wiedziałem gdzie cię szukać.
-Miałam dużo szczęścia, bo gdyby nie ten telefon pewnie by mnie tu nie było – powiedziałam smutna.
-Ale jesteś i to jest najważniejsze. Jesteś dla mnie najważniejsza – rzekł a ja miałam w oczach łzy. Było mi smutno, kiedy pomyślałam, że mogłabym tam jeszcze być. W tym cholernym domu.
-Nie chcę już tam wracać prędzej bym się zabiła – odpowiedziałam pociągając nosem.
-Już nigdy więcej tam nie trafisz obiecuję ci to – kiedy poczuł, że chcę mi się płakać przytulił mnie mocniej. Jestem mu tak bardzo wdzięczna. Słowami nie da się tego opisać. Zrobił dla mnie bardzo dużo. Tyle mu zawdzięczam.
Kiedy już się uspokoiłam usnęłam.
------------------------------------------------------
Nowy bohater 
Sydney Sierota - 17 lat, śpiewa w zespole Echosmith. Jest miła i kochana. 

Rozdział 31

Wstaliśmy wcześnie, bo dziś wracamy do domów. Z jednej strony strasznie się cieszyłam, ale z drugiej musiałam pożegnać się na jakiś czas z Liamem. Poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, wysuszyłam ciało, ubrałam się, pomalowałam i uczesałam.http://img.stylistki.pl/sets/f17d03bf1dae2e8b6c06f778ef087fba-1419789762-s454752.jpg?v=0 Gotowa wyszłam. Po mnie do łazienki poszedł Liam. W tym czasie, kiedy on brał prysznic, ogarnęłam pokój i posprawdzałam czy wszystko jest spakowane. Po 15 minutach Liam wyszedł z łazienki.
-Gotowa? – zapytał.
-Tak – odpowiedziałam.
-No to możemy się zbierać – powiedział.
-Tak - powiedziałam. Ubraliśmy się, wzięliśmy walizki i wyszliśmy zamykając drzwi. Zeszliśmy na dół, gdzie czekała reszta.
-Hej – powiedziałam.
-Hej, gotowi? -zapytał Niall.
-Tak – powiedział Liam.
-No to możemy jechać – powiedział Louis.
Oddaliśmy klucze i wyszliśmy na dwór. Spakowaliśmy walizki do busa i wsiedliśmy. Po 15 minutach dojechaliśmy na lotnisko. Wysiedliśmy, wzięliśmy swoje walizki i weszliśmy do środka. Do samolotu zostało nam 10 minut, więc musieliśmy się pożegnać.
-Będzie mi ciebie brakować – powiedziała Lucy, podchodząc do mnie.
-Mi ciebie też – przytuliłyśmy się.
-Ale to tylko dwa tygodnie – powiedziała.
-Wiem – powiedziałam smutno.
-Wiesz, denerwuję się spotkaniem z Zayna rodziną – powiedziała.
-Czemu? – zapytałam.
-Bo boję się, że mnie nie zaakceptują – posmutniała.
-Lucy, nie rób sobie żartów, jesteś świetną dziewczyną jak można ciebie nie polubić, no proszę cię – powiedziałam. – Bądź sobą – dopowiedziałam, przytulając ją.
-Tak myślisz?
-Ja to wiem – zaśmiałam się i ona też.
-Dziękuje – powiedziała.
-Nie ma, za co.
-Lucy, my też chcemy się pożegnać – powiedział Louis.
-No już – powiedziała Lucy i odkleiłyśmy się od siebie.
-Nathalie nie szalej, bo za 14 dni się widzimy – powiedział Louis, kiedy się już przytulaliśmy.
-Pff, mów za siebie – powiedziałam.
-Będziemy tęsknić – powiedział.
-Ja też .
-To co widzimy się niedługo, nie? – zapytał, kiedy się już nie przytulaliśmy.
-No pewnie, że tak .
-No to do zobaczenia –powiedział.
-Do zobaczenia.
Pożegnałam się z każdym (no oprócz Harrego, bo wracamy razem) został mi tylko Liam. Podeszłam do niego i po prostu wtuliłam się w niego.
-To tylko dwa tygodnie – powiedział i przytulił mnie mocniej.
-Chyba aż.
-Zobaczysz, nim się obejrzysz, a znów będę z tobą – powiedział.
-Mam taką nadzieję.
-Nathalie, musimy już iść – powiedział Harry.
-Już idę – powiedziałam.
-Pamiętaj, że cię kocham– powiedział Liam.
-Ja ciebie też – powiedziałam.
Liam pocałował mnie w czoło. Wzięłam walizki do ręki i razem z Harrym zaczęliśmy iść w stronę odpraw. Cały czas patrzyłam na Liama i resztę. Machali nam. W końcu zniknęli mi z oczu. Zajęliśmy miejsca w samolocie z Harrym.
-Tak się cieszę, że wracamy – powiedział szczęśliwy Harry.
-Tak jak też – powiedziałam obojętnym głosem.
-Ej, co jest Nati? – zapytał Harry patrząc na mnie
-Nic – odpowiedziałam
-Wszystko okej? – zapytał
-Tak popsuto już tęsknie z resztą – powiedziałam
-Spokojnie zobaczysz ich za dwa tygodnie – powiedział
-Wiem
Dostałam smsa od Liama napisał, że już za mną tęskni i że mnie kocha. Odpisałam, że też tęsknie i go kocham. Po dwóch godzinach dolecieliśmy na miejsce. Wysiedliśmy i wzięliśmy walizki. Kiedy szliśmy z oddali zauważyłam rodziców. Puściłam walizki i pobiegłam w stronę rodziców.
-Nathalie – powiedziała mama i przytuliłyśmy się, kiedy do niech dobiegłam.
-Ale tęskniłam – powiedziałam
-My też – powiedział tata. Przytuliłam go. Zaraz doszedł do nas Harry i tak samo przywitał się z rodzicami. Tata wziął jedną moją walizkę chciał dwie, ale uparłam się, że je wezmę, chociaż jedną. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę mojego i Harrego domu. Całą drogę opowiadałam rodzicom, co robiliśmy. Słuchali mnie uważnie. Po 20 minutach dojechaliśmy na miejsce. Stęskniłam się za willą. Wzięłam walizki i weszliśmy do środka.
-Jak dobrze jest wrócić do domu – powiedziałam rozbierając się.
-Masz rację – powiedział Harry.
Poszliśmy do salonu, usiedliśmy na kanapie i rozmawialiśmy z rodzicami. Siedzieliśmy tak może do 21. Pożegnaliśmy się z rodzicami i opadłam na kanapę.
-Zmęczona? – zapytał Harry, który przyszedł z dwoma kubkami.
-Yhy – powiedziałam.
-Proszę to dla ciebie – powiedział i podał mi kubek. Usiadłam i wzięłam kubek.
-No nie, nie mów mi, że to kakao z piankami – powiedziałam
-We własnej osobie – powiedział uśmiechając się.
-Boże uwielbiam to – powiedziałam upijając łyk. Kochałam to picie. W dzieciństwie piłam tego bardzo dużo.
-Dobrze o tym wiem – powiedział i zaśmialiśmy się
Pogadaliśmy i o 23 postanowiliśmy się zbierać. Wzięliśmy swoje walizki i poszliśmy do swoich pokoi. Poszłam wziąć prysznic. Po prysznicu przebrałam się w piżamę. Poszłam do pokoju Harrego. Delikatnie zapukałam a kiedy usłyszałam ‘’proszę’’ weszłam.
-Coś się stało? – zapytał, kiedy weszłam
-Nie, po prostu przyszłam powiedzieć ci dobranoc
-A no to dobranoc – powiedział.
Wyszłam i poszłam do swojego pokoju. Tak bardzo za nim tęskniłam. Nie czekając ani chwili wskoczyłam na nie. Położyłam się przykrywając kołdrą po sam nos. Nie ma lepszego łóżka niż moje. Zobaczyłam, że dostałam smsa. Chyba domyślacie się, od kogo mógł być.
‘’Dobranoc księżniczko, kocham cię <3 ‘’
Uśmiechnęłam się czytając jego treść. Odpisałam.
‘’Ja ciebie też :* ‘‘
Popisaliśmy jeszcze trochę i zasnęłam.
-----------------------------------------------
Rozdział 31