niedziela, 29 marca 2015

Rozdział 34

Kilka dni później :
Dziś mamy Wigilię. Jestem taka szczęśliwa, że spędzę ten dzień razem z rodziną. Wstałam i przeciągnęłam się wydając dziwny dźwięk. Poszłam do szafy wyjmując jakieś luźne ubrania. Skierowałam się do łazienki gdzie zrobiłam poranną toaletę. Potem przebrałam się i uczesałam.http://img.stylistki.pl/sets/5204209165d27f966b3c0e83c2a7c664-1417006855-s451918.jpg?v=0 Wyszłam z łazienki i ogarnęłam trochę pokój. Loki niestety cały czas mi w tym nie pomagał. Roznosił moje skarpetki po całym pokoju.
-Loki pomógłbyś a nie przeszkadzał – zaśmiałam się. Posadziłam go na łóżku i dałam gumową marchewkę, którą od razu zaczął gryźć. Uśmiechnęłam się na jego widok i powróciłam do dalszego sprzątania. Po wykonaniu pracy wzięłam pieska i zeszliśmy na dół by coś zjeść. Harrego nie było widać, co oznaczało, że jeszcze śpi. Wsypałam karmę Lokiemu a kiedy szczeniaczek zajadał się ja postanowiłam zrobić naleśniki. Wyjęłam odpowiednie produkty i zabrałam się do pracy. Śniadanie było gotowe po 30 minutach wystarczyło pójść po brata. Pobiegłam na górę i wpadłam bez pukanie do pokoju. Styles oczywiście spał w najlepsze i nawet nie ruszyło go moje wejście. Po cichu wdrapałam się na łóżko chłopaka i zaczęłam skakać i krzyczeć ‘’Harry wstawaj są święta!’’
Po chwili poczułam, że Harry łapie mnie za nogi i ciągnie do siebie, przez, co upadłam na łóżko. Korzystając z okazji zaczął mnie łaskotać. Darłam się i śmiałam aż miałam w oczach łzy.
-Harry przestań! – krzyczałam śmiejąc się.
-To jest twoja kara za to, że mnie obudziłaś – powiedział śmiejąc się.
-Już nie mam siły! – wrzeszczałam.
-Dobra przestanę, bo sąsiedzi pomyślą, że się nad tobą znęcam – rzekł a po chwili poczułam, że żyję.
-Właśnie to robiłeś – odpowiedziałam, wstałam nadal śmiejąc się.
-Postaram się już tego nie robić – uśmiechnął się.
-Przyszłam, bo zrobiłam śniadanie – oznajmiłam powód przyjścia.
-Zaraz zejdę daj mi 5 minut
-Okej czekam na dole – wyszłam z pokoju. Schodząc poprawiłam włosy, bo mi się rozczochrały. Weszłam do pokoju, usiadłam na krześle i zaczęłam jeść. Zaraz dołączył do mnie Harry.
-Dzwonił do ciebie Paul? – zapytał.
-Nie a po co miałby dzwonić?
-To ci nie mówił? Od razu po Sylwestrze nagrywamy teledysk do Night Changes - oznajmił.
-W nowy rok? – zapytałam zdziwiona.
-Niestety
-Ehh no dobra, to chłopaki, kiedy wracają?
-Za trzy dni – oznajmił.
-To cudownie! Stęskniłam się za nimi – ucieszyłam się na myśl, że Liam, Lucy, Niall, Louis i Zayn wracają.
-Dobrze będzie ich znów zobaczyć – uśmiechnął się.
-Zmieniając temat mama mówiła, kiedy mamy przyjechać? -zapytałam wkładając talerzyk i szklankę do zmywarki.
-Chciała żebyśmy przyjechali na 17:00 – powiedział.
-Spoko mamy jeszcze dużo czasu.
-Nom
Poszliśmy do salonu usiedliśmy na kanapie i włączyliśmy telewizor. Oglądaliśmy jakieś filmu i siedzieliśmy tak do 16:00. Kiedy wybiła ta godzina poszliśmy się szykować. Poszłam wziąć prysznic. Nie zajęło mi to długo. Wyszłam z kabiny, owinęłam się ręcznikiem i wyszłam do pokoju by naszykować ubrania. Po przeszukaniu szafy znalazłam idealny strój. Wróciłam do łazienki. Przebrałam się, pomalowałam i uczesałam.http://img.stylistki.pl/sets/5f75c8ef9eb803e24b46f0b304cf3b76-1416334132-s451217.jpg?v=0 Powróciłam do pokoju i wybrałam odpowiednią biżuterię. Założyłam lity, przejrzałam się ostatni raz w lustrze i byłam gotowa. W tym samym momencie zapukał Harry.
-Proszę – powiedziałam i zaraz pojawił się brat.
-Pomożesz mi z krawatem? – zapytał.
-Jasne – podeszłam do niego i poprawiłam mu krawat. Ubrany był w białą koszulę i czarne rurki.
-Dziękuje – uśmiechnął się.
-Proszę – puściłam mu oczko.
-Jedziemy? – zapytał.
-Tak – zeszliśmy na dół, zapakowałam najpotrzebniejsze rzeczy do torebki. Założyłam płaszcz i byłam gotowa. Harry też się ubrał.
-Co zrobimy z Lokim? – zapytałam patrząc na pieska, który się drapał.
-Możemy go zabrać ze sobą – odpowiedział.
-Nie chcę go zostawiać samego, chodź Loki jedziesz z nami – wzięłam szczeniaczka na ręce i wyszliśmy. Wsiedliśmy do samochodu Harrego i ruszyliśmy. Gadaliśmy i zaraz byliśmy u rodziców. Wyszliśmy i poszliśmy do drzwi. Zapukaliśmy a zaraz otworzył nam tata.
-Cześć dzieci wejdźcie
-Cześć tato – powiedzieliśmy i weszliśmy. Zdjęliśmy kurtki. Od razu było czuć zapach karpia.
-Cześć mamo! – krzyknęłam wchodząc do salonu i postawiłam Lokiego na ziemi.
-Oo Nathalie, Harry już jesteście? – zapytała mama wychodząc z kuchni.
-Przed chwilą przyjechaliśmy – rzekł Harry.
-Rozgośćcie się zaraz zaczniemy – dopowiedział tata.
-Nie będzie wam przeszkadzało, że zabrałam ze sobą Loki’ego? – zapytałam.
-Oczywiście, że nie – mama posłała mi szeroki uśmiech.
Po kilku minutach zaczęliśmy uroczystość. Tata, jako głowa rodziny wziął opłatek, rozdał nam i zaczęliśmy składać sobie życzenia. W tle leciały świąteczne piosenki, przez co stworzył się cudowny klimat. Po złożeniu życzeń zasiedliśmy do stołu. Rozmawialiśmy delektując się potrawami, które przygotowała mama. Kiedy nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
-Kto to może być? – zapytał tata.
-Zaraz się przekonamy – mama wstała i poszła do drzwi. Usłyszałam żeński głos a po chwili pojawiła się ona. Nie chciałam jej widzieć, ale przecież było to oczywiste, że przyjedzie.
-Cześć przepraszam za spóźnienie, ale samolot się spóźnił – rzekła zajmując miejsce.
-Szkoda, że w ogóle przyleciał – powiedziałam cicho.
-Coś mówiłaś? – zapytał tata.
-Nie po prostu bardzo się cieszę, że Bella przyleciała – odpowiedziałam z sarkazmem.
-Nathalie…. – zaczęła mama.
-Mamo nic się nie stało – powiedziała Bella.
Nie miałam ochoty siedzieć przy jednym stole z nią, więc wstałam, wzięłam Loki’ego i poszłam na górę. Poszłam do byłego pokoju Harrego. Stały tam różne pudła. Postawiłam pieska na ziemi i podeszłam do kartonów. Kucnęłam przy jednym. Na tyle było napisane moje imię. Otworzyłam je a w nim były moje zabawki z dzieciństwa, jak i zdjęcia. Wyjęłam je i każdemu przyglądałam się bardzo uważnie.
-O tu jesteś – odwróciłam się i zobaczyłam Harrego. Podszedł do mnie i kucnął. –Co oglądasz? – zapytał.
-Zdjęcia z dzieciństwa, ty też na nich jesteś – odpowiedziałam uśmiechając się.
-Naprawdę? Pokarz – podałam mu kilka zdjęć, na których był.
-Na tym zdjęciu wyglądasz słodko – rzekłam pokazując mu jedno ze zdjęć jak był mały i jadł kaszkę.
-Nie sądzę – zaśmiał się.
-Harry, Nathalie zejdźcie na dół chcemy otwierać prezent – powiedział tata wchodząc do pokoju.
-Już idziemy – odpowiedział Harry.
-Czekamy na was – tata wyszedł.
Odłożyłam zdjęcia na miejsca, wzięłam mojego pieska i razem z Harrym zeszliśmy na dół. Usiedliśmy na kanapie.
-To może my zaczniemy – powiedział Harry.
-Dobrze – odpowiedziała mama.
-Mamy dla was prezent – zaczęłam. –Mamy, nadzieje, że będzie się podobał. – Harry podał rodzicom paczkę.
-I jak? – zapytał Harry.
-O boże dzieci dziękujemy wam – rzekła mama. Daliśmy im nasze zdjęcie, które zrobiliśmy w LA i bilety na Florydę.
-Mamy nadzieję, że będziecie się dobrze bawić – odpowiedział Harry.
-Jesteście kochani dziękujemy – rodzice przytulili nas.
Odpakowaliśmy resztę prezentów. Dostałam nowy telefon od Harrego, który był nieziemski. I od rodziców śliczną sukienkę i do tego cudowne buty. U rodziców siedzieliśmy do 21 i postanowiliśmy się zbierać do domu. Ubraliśmy się, wzięliśmy prezenty jak i Lokiego i pożegnaliśmy się z rodzicami. Całą drogę rozmawialiśmy, że po 10 minutach byliśmy na miejscu. Byłam nieźle zmęczona, że od razu poszłam na górę wzięłam prysznic, przebrałam się w piżamę,http://img.stylistki.pl/sets/do-spania-p-znowu-1372080883-s315948.jpg?v=0 położyłam się do łóżka i zasnęłam.
-----------------------------------------------
Rozdział 34

sobota, 7 marca 2015

Rozdział 33

Otworzyłam oczy i zobaczyłam obok mnie Lokiego, który kiedy mnie zobaczył zaczął mnie lizać. Ten szczeniaczek dawał mi tyle radości. Po krótkiej zabawie usłyszał pukanie.
-Proszę – powiedziałam a po chwili w drzwiach zobaczyłam Harrego.
-Usłyszałem twój śmiech, więc zajrzałem – rzekł siadając na moje łóżko.
-Przed chwilą się obudziłam – odpowiedziałam.
-To dobrze, bo właśnie miałem cię wołać na śniadanie – powiedział głaszcząc Lokiego.
-Zaraz zejdę
-Okej jak coś to jestem na dole – Harry wstał i wyszedł z pokoju. Wstałam z łóżka i poszłam do szafy wybierając ubrania na dziś. Wzięłam ubrania i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, wysuszyłam ciało, ubrałam się, pomalowałam i rozczesałam włosy.http://img.stylistki.pl/sets/8de1562819691bd3684f4b949705348c-1424960126-s461553.jpg?v=0 Kiedy wyszłam wzięłam Lokiego na ręce i zeszliśmy na dół. Skierowałam się do kuchni gdzie był Harry. Nasypałam do miski jedzenie dla pieska a później zasiadłam do stołu.
-Co powiesz gdybyśmy dziś kupili i ubrali choinkę? – zapytał Harry.
-To świetny pomysł – odpowiedziałam pełną buzią.
-To po śniadaniu pojedziemy po choinkę
-Okej – kiedy zjedliśmy ubraliśmy się ciepło i pojechaliśmy Harrego samochodem po choinkę. Chodziliśmy po różnych sklepach szukając idealnej choinki.
-Harry patrz – powiedziałam pokazując na piękną choinkę, którą ujrzałam.
-Jest piękna
-O tak –
-Bierzemy – zapłaciliśmy, zapakowaliśmy naszą zdobycz i szczęśliwi wróciliśmy do domu. Po drodze kupiliśmy bombki, łańcuchy, gwiazdę i dużo lampek. Weszliśmy do domu, włączyliśmy muzykę i od razu zabraliśmy się za ubieranie naszej choinki. Wspólnie po dwóch godzinach nasza choinka była ubrana. Zostało jeszcze założyć złotą gwiazdę.
-Jak my mamy założyć tą gwiazdę? –zapytałam.
-Wskakuj na ramiona – powiedział Harry i kucnął.
-Ty chyba zwariowałeś – rzekłam przestraszona.
-Mówię poważ no wskakuj
-Nie jestem do tego pomysłu przekonana
-Nathalie proszę cię nic mi się nie stanie
-Jesteś pewny?
-Tak
-Niech ci będzie
Wdrapałam się na Harrego ramiona a on powoli wstał. Bałam się, że zaraz spadnę albo, że zrobię Harremu jakąś krzywdę.
-Podaj mi gwiazdę – powiedziałam.
-Proszę - kiedy dostałam to co chciałam wychyliłam się i zaraz gwiazda była na czubku naszej choinki.
-Możesz mnie postawić – rzekłam.
-Okej – Harry powoli kucnął a ja zeskoczyłam na podłogę. Przyjrzałam się naszej choince. Była piękna. Wyjęłam telefon zrobiłam jej zdjęcie i dodałam na strony społecznościowe z podpisem ‘’ Ubieranie choinki z braciszkiem uważam za zakończone.’’http://us.123rf.com/400wm/400/400/backyardproduction/backyardproduction1112/backyardproduction111200097/11526711-choinka-ozdobiona-srebrnymi-i-biale-wstazki-i-ozdoby-w-domu-rodzinnym.jpg Potem ubraliśmy się ciepło i ozdobiliśmy też dom. Kiedy poprawiałam małe szczegóły poczułam, że dostaje kulką śniegu. Odwróciłam się i zobaczyłam Harrego, który udawał, że nic się nie stało.
-Wojna? – zapytałam zabrałam śniegu do ręki i ulepiłam kulkę, którą szybko rzuciłam z brata. Ganialiśmy się po całym ogródku rzucając się śniegiem. Bawiliśmy się jak małe dzieci. Poczułam się tak jak w dzieciństwie. Zawsze w zimę chodziliśmy po Lucy i we trójkę rzucaliśmy się śniegiem. Uśmiechnęłam się do siebie, kiedy przypomniałam sobie czasy dzieciństwa.
-Co tak się uśmiechasz? – zapytał, kiedy siedzieliśmy na śniegu.
-Przypomniało mi się dzieciństwo – odpowiedziałam nie przestając się uśmiechać.
-Fajnie było wtedy, kiedy byliśmy mali – Harry też się uśmiechał.
-O tak, a właśnie przy okazji, że tak sobie gadamy to, co do Sylwestra, może do nas dołączyć jeszcze jedna osoba? – zapytałam przypominając sobie o Sydney.
-A, co to za osoba?
-Sydney Sierota może jej nie pamiętasz, ale jest to moja i Lucy przyjaciółka. W dzieciństwie wyjechała i niedawno się z nią spotkałam.
-Jasne niech wpada im więcej osób tym lepiej – uśmiechnął się a ja razem z nim.
-No to super
-A nie wiesz może czy ma chłopaka? – zapytał.
-Nie nie wiem, ale mam nadzieję, że nie będziesz tak za nią latał hmm? – zapytałam.
-Ja latał? Chyba raczej na odwrót – zaśmiałam się, kiedy to usłyszałam.
-Trzymam cię za słowo
-Okej
-Harry wracamy do domu? Tyłek mi już przymarzł do śniegu – powiedziałam.
-Jasne – wstaliśmy i poszliśmy do domu. Przebraliśmy się w suche ubrania,http://img.stylistki.pl/sets/2a2de97a690e51d7f16a24a09e1a5d43-1424028328-s460379.jpg?v=0 zrobiliśmy gorącej herbaty i poszliśmy do salonu.
-Dzwonili może do ciebie chłopaki? – zapytał Harry.
-Wczoraj rozmawiałam z Liam’em a tak to nikt nie dzwonił a do ciebie?
-Do mnie też nie
-Dziwne, może o nas zapomnieli?
-My też nie dzwońmy zobaczymy, kto, za kim pierwszy zatęskni – rzekł Harry.
-Masz rację – kiedy tak siedzieliśmy przypomniałam sobie, że Amy ma dla mnie niespodziankę. –Wiesz ja pojadę do Amy prosiła mnie żebym do niej przyjechała jak wrócimy – powiedziałam wstając.
-Spoko pozdrów ją – rzekł.
-Okej – ubrałam się ciepło. Wzięłam torebkę i kluczyki. –Pa! – krzyknęłam wychodząc. Poszłam do garażu. Wsiadłam do mojego samochodu i ruszyłam. Z pomocą GPS’a dojechałam po 20 minutach. Wysiadłam i skierowałam się do drzwi. Zapukałam i czekałam aż ktoś otworzy. Nie czekałam długo i zaraz w drzwiach pojawiła się postać Amy.
-Nathalie cześć – przytuliłyśmy się na powitanie.
-Cześć – powiedziałam uśmiechając się. Amy wpuściła mnie do środka. Rozebrałam się i weszliśmy do salonu.
-Kiedy wróciłaś? – zapytała, kiedy usiedliśmy.
-Dwa dni temu - odpowiedziałam.
-Cieszę się, że mnie odwiedziłaś – powiedziała.
-Ja też – uśmiechnęłam się przyjaźnie.
-A właśnie skoro jesteś pokarzę ci twoją niespodziankę – oznajmiła.
-Już nie mogę się doczekać
-To wstawaj jedziemy do twojej niespodzianki – wstała.
-Jak to? – zapytałam dziwiąc się.
-Nie dziw się tylko chodź
-Okej – ubrałyśmy się, wyszłyśmy, wsiedliśmy do mojego samochodu i ruszyłyśmy w drogę. Amy cały czas mówiła mi gdzie mam jechać. W końcu dojechaliśmy na miejsce. Wysiadłyśmy i szliśmy między budynkami. –Daleko jeszcze? – zapytałam.
-Już jesteśmy – oznajmiła. Byłyśmy w miejscu gdzie ostatnio odbywały się wyścigi.
-I gdzie ta niespodzianka? – zapytałam.
-Właśnie do ciebie jedzie – pokazała, odwróciłam się i w oddali zobaczyłam pędzący samochód. Cofnęłam się trochę, bo bałam się, że zaraz mnie rozjedzie. Po chwili samochód stał koło nas a z niego wyszedł Martin. Był czerwony i nie powiem spodobał mi się.  http://img.zszywka.pl/0/0151/w_8512/motoryzacja/szybcy-i-wsciekli-6-.jpg
-Cześć dziewczyny – powiedział i przywitał się z nami buziakiem w polik.
-Cześć – odpowiedziałam nadal nie rozumiejąc, o co chodzi z tą niespodzianką.
-I, co Nathalie podoba ci się samochód? – zapytał.
-Podoba, ale co to ma do rzeczy?
-Nathalie to twój samochód – powiedziała Amy stając obok mnie.
-Jak to mój? –zapytałam zszokowana.
-Razem z ekipą pomyśleliśmy, że skoro będziesz się ścigać to potrzebny ci jakiś wypasiony samochód – zaczeła.
-Więc po ostatnim wyścigu złożyliśmy się i zakupiliśmy to cacuszko – dopowiedział Martin.
-Ten samochód jest mój? – zapytałam oglądając go ze łzami w oczach.
-Tylko twój – rzekła Amy.
-Boże jest taki piękny dziękuje wam – powiedziałam przytulając Amy a potem Martina. Bardzo się z nim jak i z resztą ekipy zakolegowałam. Byli dla mnie mili i naprawdę byli fajnymi ludźmi.
-Nie ma, za co – powiedziała Amy.
-No to Nathalie wsiadaj i przejedź się – rzekł Martin.
-Okej – odpowiedziałam, Martin rzucił mi klucze.
-Tylko tak jak byś się ścigała – dopowiedział.
-Nie ma sprawy – uśmiechnęłam się. Wsiadłam do samochodu, odpaliłam samochód. Kiedy usłyszałam ryk samochodu, kiedy dodawałam gazu poczułam adrenalinę we krwi. Jeździłam z maksymalną szybkością a na zakrętach wchodziłam bez problemu. Pokochałam ten samochód i wiedziałam, że będziemy razem współpracować. Jeździłam sobie tak 15 minut mogłabym więcej, ale nie chciałam żeby Amy i Martin tak na mnie czekali. Kiedy zatrzymałam samochód wysiadłam. Amy i Martin bili mi brawo. Ukłoniłam się teatralnie i zaśmiałam się.
-Jeżeli będziesz tak jeździć na wyścigach to na pewno wygrasz – rzekł Martin.
-Martin ma rację – powiedziała Amy.
-Myślę, że razem z tym samochodem będziemy współpracować – ciągle patrzyłam się na mój nowy nabytek.
-Za cztery miesiące w końcu pokażesz, na co cie stać – oznajmiła Amy.
-Boję się tego wyścigu – powiedziałam.
-Nie przesadzaj dasz sobie radę, jeździsz fantastycznie, więc nie widzę żadnych problemów – rzekł Martin.
-Nati początki są zwykle trudne, ale później się przyzwyczaisz – Amy stanęła obok mnie.
-Jak chcesz możemy na próbę się pościgać – oznajmił Martin.
-Nie jestem pewna – powiedziałam niezbyt przekonana.
-Zobaczysz jak ci idzie spróbuj – zachęcał mnie.
-No dobra, ale gdzie masz samochód? – zapytałam.
-Spokojnie tu są nasze samochody – odpowiedział i pobiegł do garażu. Po chwili wyjechał swoim samochodem. Skromnie mówiąc mój był lepszy. Ustawiliśmy się na lini startu. Amy machnęła ręką, co oznaczało, że mamy ruszać. Nie czekając ani chwili mocno wcisnęłam gaz. Jechaliśmy razem z Martinem równo, ale to ja byłam szybsza. Nim się obejrzałam byliśmy na mecie. Wysiedliśmy z samochodu czekając na wynik.
-I jak? – zapytał Martin.
-Jechaliście równo nawet do samej mety, ale to Nathalie wygrała – powiedziała a ja zaczęłam się cieszyć jak głupie dziecko.
-Wygrałam – rzekłam kierując się w stronę Martina.
-Następnym razem przegrasz – powiedział.
-Zobaczymy – uśmiechnęłam się.
-Musze już wracać – oznajmiła przerażona Amy.
-Coś się stało? – zapytał Martin.
-Nic po prostu musze już wracać – jej ręce trzęsły się, co mnie niepokoiło.
-Na pewno? – zapytałam.
-Tak – odpowiedziała niepewnie.
-No dobrze odwiozę cię – powiedziałam.
-To chodźmy już
-Okej
-Nathalie nie martw się samochód będzie stał w garażu z naszymi samochodami – powiedział Martin.
-Dzięki – podałam mu kluczyki ostatni raz spojrzałam na moje autko, pożegnałyśmy się z chłopakiem i ruszyłyśmy do samochodu. Amy nawet biegła. Naprawdę nie wiedziałam, co się dzieje. Amy nie chciała nic powiedzieć, ale ja czułam, że coś jest nie tak. Wsiadłyśmy do samochodu i ruszyłyśmy. Całą drogę powrotną milczałyśmy. Przyjaciółka nerwowo patrzyła przez okno. Kiedy już dojechałyśmy Amy wysiadła jak poparzona.
-Amy wszytko w porządku? – zapytałam wysiadając.
-Tak Nathalie jedź już – rozglądała się nerwowo.
-Co się stało? –zapytałam łapiąc ją za ręce.
-Nathalie jedź już tak będzie dla ciebie lepiej proszę – wpychała mnie do samochodu.
-Nie jestem tego taka pewna
-Nathalie jedź! – krzyknęła wsiadłam do samochodu Amy zamknęła drzwi. Zrezygnowałam, odpaliłam silnik i ruszyłam powoli z podjazdu. Cały czas o niej myślałam. Przypomniała mi się nasza ostatnia rozmowa jakiś mężczyzna krzyczał. Może ktoś ją bije? Już sama nie wiem. Całą drogę myślałam o przyjaciółce. Kiedy weszłam do domu rozebrałam się i poszłam do kuchni. Harrego nie było, ale na stole leżała karteczka. Wzięłam ją do ręki i przeczytałam. ‘’Pojechałem kupić prezenty jakby cos się działo dzwoń. Harry’’
On to jak zwykle się martiwi – pomyślałam nalałam sobie soku i poszłam na górę do Lokiego. Kiedy otworzyłam drzwi do swojego pokoju Loki podbiegł do mnie i zaczął szczekać. Zaśmiałam się wzięłam go na ręce i ucałowałam. Zżyłam się z tym psiakiem i modliłam się, aby nikt nie dzwonił w jego sprawie. Włączyłam moją wieżę stereo włożyłam tam płytę, na której miałam zgrane fajne piosenki w tym 1D. Wzięłam Lokiego na łóżko i zaczęłam się z nim bawić, kiedy usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Wzięłam go do ręki. Lucy napisałam do mnie smsa.
‘’Co powiesz na Skype :D ‘’
Odpisałam :
‘’Bardzo chętnie :*’’
Wzięłam laptopa na łóżko. Włączyłam Skype i akurat, kiedy miałam do niej zadzwonić ona sama to zrobiła. Odebrałam a po drugiej stronie zobaczyłam uśmiechniętą Lucy.
-Cześć Nati – powiedziała ciesząc się.
-No hej cieszę się, że cię widzę – rzekłam.
-Ohh uwierz ja też stęskniłam się za tobą
-Ja też, opowiadaj jak tam u rodziny Zayn’a? – zapytałam.
-Nati jego rodzina to najsympatyczniejsi ludzie, jakich poznałam – rozmarzyła się.
-A nie mówiłam, że będzie dobrze
-No mówiłaś mówiłaś
-Co robicie? – zapytałam, kiedy usłyszałam odgłos wymiotowania. –Co to było?
-Zayna złapała grypa żołądkowa – powiedziała
-Biedny
-Nathalie ja już musze kończyć – zaczęła.
-Okej
-Zadzwonię jeszcze
-Nie ma sprawy
-Pa Nathalie
-Pa Lucy – rozłączyłam się, zamknęłam laptopa i leżałam z Lokim na łóżku nudząc się. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
---------------------------------------------
Rozdział 33