wtorek, 13 października 2015

Rozdział 43

Obudziłam się czując,że muszę zwymiotować. Wstałam szybko i pobiegłam do łazienki,oczywiście zwymiotowałam. Spuściłam wodę w toalecie i spojrzałam na siebie w lustrze. Byłam mega blada. Zmyłam wczorajszy makijaż i wyszłam z łazienki. Miałam strasznego kaca a głowa bolała mnie niemiłosiernie. Zbiegłam na dół od razu kierując się do kuchni. Kiedy weszłam do środka na stole leżały kanapki,sok,leki i obok jeszcze gorąca herbata. Zdziwiona podeszłam bliżej a obok talerzyka leżała kartka podniosłam ją i przeczytałam.
''Siostrzyczko zrobiłem dla ciebie śniadanie. Masz pewnie teraz strasznego kaca więc masz tam też potrzebne leki. Zapewne zapomniałaś,że teraz mamy wywiad a później sesję. Spokojnie niczym się nie przejmuj powiem Paulowi,że jesteś chora. Życzę smacznego i do zobaczenia za trzy godziny. Harry''
-Jaki on jest kochany – powiedziałam sama do siebie. Jednak zaraz ból głowy dał o sobie znać. Nie czekając ani chwili wzięłam leki i popiłam sokiem. Zjadłam kanapki,posprzątałam i nasypałam jedzenie Lokiemu. Poszłam z powrotem na górę żeby jakoś doprowadzić siebie do ładu. Wzięłam prysznic,wysuszyłam ciało,ubrałam się,pomalowałam,uczesałam i byłam gotowa.http://img.stylistki.pl/sets/c02e6d44dee36fb9bce7786852e08572-1443791665-s480297.jpg?v=0 Posprzątałam w pokoju i zeszłam z moim pieskiem na dół. Nie chciało mi się żyć przez tego cholernego kaca. Od razu położyłam się na kanapie w salonie. Włączyłam telewizor i oglądając jakiś film zasnęłam. Czułam jak ktoś mnie całuje. Momentalnie otworzyłam oczy. Zobaczyłam uśmiechniętego Liama.
-Cześć śpiochu – powiedział.
-Hej,co ty tu robisz? - zapytałam siadając.
-Stęskniłem się za tobą – rzekł siadając obok mnie. Przytuliłam się do niego a ten przytulił mnie do siebie.
-Ja za tobą też
-Słyszałem,że wczoraj nieźle poszalałaś, jak się czujesz?
-Głowa mi pęka poza tym cały czas mnie mdli – odpowiedziałam.
-Moja biedna – rzekł i pocałował mnie w głowę.
-Pierwszy i ostatni raz się tak upiłam
-No ja mam nadzieje, a tak przy okazji mam coś dla ciebie – oznajmił.
-Co? - zapytałam.
-Poczekaj chwilkę – powiedział i pobiegła na chwilę na dwór nie wiedziałam o co chodzi,ale zaraz wrócił z wielkim bukietem czerwonych róż -Proszę to dla ciebie – powiedział i podał mi wielki bukiet.
-Z jakiej to okazji? - zapytałam zdziwiona.
-Tak bez okazji
-Boże są piękne dziękuje – wstałam i pocałowałam czule mojego chłopaka.
-Cieszę się,że się podobają
-Wstawię je do wazonu – rzekłam i udałam się do kuchni. Do wazonu nalałam wody i włożyłam tam mój prezent. Powróciłam do Liama.
-Co powiesz jak byśmy gdzieś wyszli na jakąś kolację? - zapytał.
-Ohh przepraszam,ale nie dam rady – odpowiedziałam
-Czemu?
-Bo za godzinę jadę po Lux a dziś wieczorem jedziemy na Harrym na urodziny mojego taty chyba że chcesz jechać z nami.
-Nie chcę sprawiać kłopotu
-Ależ to nie będzie żadne kłopot tata się ucieszy jedź z nami – poprosiłam.
-Ale na pewno?
-Na pewno
-No dobrze to o której ma u was być?
-O 17:30
-Okej
-No to super
Rozmawialiśmy tak do 13 kiedy postanowiliśmy się zbierać. Liam chciał jechać ze mną i oczywiście chciał też kierować. Zajęliśmy miejsca i pojechaliśmy na lotnisko bo tam miałam odebrać Lux. Na miejscu byliśmy po 20 minutach. Wysiedliśmy złączyliśmy nasze ręce i podążyliśmy w stronę odpraw. Już z daleka widziałam całą rodzinkę.
-Cześć – przywitaliśmy się.
-Hej,dobrze,że już jesteście – powiedziała Lou.
-Jesteście już gotowi? - zapytałam.
-Tak,dobra my już będziemy się zbierać Lux bądź grzeczna i nie uprzykrzaj życia cioci – powiedziała Lou do małej.
-Dobrze – odpowiedziała.
-Kocham cię skarbeńku
-Ja ciebie też mamo – Lou przytuliła Lux co wyglądało przesłodko. Thomas pożegnał się jeszcze z córką.
-Dobrze to my już idziemy – rzekł Thomas.
-Idźcie bo nie zdążycie – powiedział Liam.
-Dobrze,to co do zobaczenia za 2 dni – rzekła Lou.
-Do zobaczenia – odpowiedzieliśmy. Odprowadziliśmy ich wzrokiem a kiedy już poszli razem z Lux skierowaliśmy się do samochodu.
-To co dziewczęta co powiecie na ZOO? - zapytał Liam.
-Jestem za – odpowiedziałam uśmiechając się.
-Tak! - krzyknęła szczęśliwa Lux.
-No to jedziemy – zajęliśmy miejsca w samochodzie i ruszyliśmy. Na miejscu byliśmy po 30 minutach. Wysiedliśmy wzięłam Lux za rękę i weszliśmy do ZOO. Chodziliśmy i oglądaliśmy wszystkie zwierzaki jakie tam były. Robiliśmy zdjęcia,jedliśmy watę cukrową i przede wszystkim cudnie się bawiliśmy. Kiedy wybiła 16 postanowiliśmy wracać. Kiedy wróciliśmy pożegnałam się z Liamem i razem z Lux weszłyśmy do środka. Rozebrałyśmy się i poszłyśmy do salonu gdzie siedział Harry.
-Cześć – powiedziałam.
-Ooo cześć – odpowiedział.
-Cześć wujku – rzekła Lux podbiegając do mojego brata.
-Oo cześć księżniczko a co ty tu robisz?
-Lou poprosiła mnie żebym się nią zaopiekowała na czas ich wyjazdu – odpowiedziałam z kuchni robiąc małej i sobie coś do jedzenia.
-Ooo to przynajmniej będę miał kogo łaskotać- rzekł i zaraz zaczął łaskotać Lux przez co w całym domu rozniósł się śmiech dziewczynki. Uśmiechnęłam się pod nosem i kiedy skończyłam przygotowania zawołałam Lux i razem zjadłyśmy. Kiedy mała pobiegła bawić się z Lokim ja postanowiłam naszykować ubrania na dzisiejszy wieczór. Otworzyłam szafę i przeglądając po kolei sukienki wybrałam jedną idealną. Położyłam ją na łóżku i naszykowałam cały zestaw. Przeszukując torbę Lux natrafiłam na śliczną tiulową sukieneczkę. Wcześniej poprosiłam Lou by spakowała coś eleganckiego. Później wbiłam do pokoju Harrego. Panowała tam istna czystość. Nieźle się zdziwiłam,ale w sumie tu też był mój wkład. Otworzyłam jego szafę i wybrałam mu białą koszulę i czarne rurki. Wyszłam z jego pokoju i zeszłam na dół. Lux ciągle bawiła się z Lokim. Usiadłam obok Harrego,który przeglądał coś w telefonie.
-Chciałabym ci podziękować – oznajmiłam.
-Za co? - zapytał zdziwiony.
-Za wszystko co dzisiaj dla mnie zrobiłeś wiem,że wczoraj zawaliłam – rzekłam.
-No wczoraj nieźle poszalałaś przywieźli cię wczoraj śpiącą na rękach. Nawet nie wiesz jak się o ciebie bałem – odpowiedział patrząc na mnie.
-Nawet nie wiesz jak mi wstyd to był pierwszy raz
-Wiem rozumiem,ale na następny raz zabierz ze sobą telefon
-Dobrze
Gadaliśmy sobie tak do 17 kiedy postanowiliśmy się przygotowywać. Poszłam na górę,wzięłam prysznic,wysuszyłam ciało,założyłam sukienkę i wyszłam z pomieszczenia.http://img.stylistki.pl/sets/elegancko-1444555937-s480334.jpg?v=0 Zawołałam Lux i kiedy przyszła przebrałam ją w sukienkę. Wyglądała w niej bardzo uroczo. Uśmiechnęłam się do niej. Rozczesałam jej włosy i zajęłam się moim makijażem. Lux cały czas uważnie na mnie patrzyła. Założyłam biżuterię,popryskałam się perfumami a zaraz Lux. Założyłam szpilki i byłam gotowa. Zeszłyśmy na dół gdzie czekali na nas Harry i Liam. Kiedy zobaczyłam mojego chłopaka uśmiechnęłam się do niego szeroko a on do mnie.
-Gotowe? - zapytał Harry.
-Tak – odpowiedziałam.
-No to możemy jechać
-Wziąłeś wszystko? - zapytałam.
-Tak
-No to jedziemy – Liam pomógł mi założyć płaszcz, ubrałam ciepło Lux i wyszliśmy. Wsiedliśmy do mojego samochodu oczywiście ja z Lux na tyle a chłopaki z przodu i ruszyliśmy. Droga zajęła nam dobrą godzinę. Kiedy dojechaliśmy wysiedliśmy Harry wziął za rękę Lux i poszli przodem. Ja wyjęłam z samochodu prezent.
-Ślicznie wyglądasz – rzekł Liam łapiąc mnie w talii.
-Dziękuje ty też niczego sobie – odpowiedziałam zarzucając na jego karak swoje ręce.
-Stresuję się – powiedział.
-Czym? - zdziwiłam się.
-Tym jak zareagują twoi rodzice na mój przyjazd
-Ejj kotek nie przesadzaj moi rodzice bardzo cię lubią – rzekłam.
-No nie wiem
-Nie przekonasz się dopóki tam nie wejdziesz – pociągnęłam go za rękę i poszliśmy do drzwi. Weszliśmy do środka zdjęłam płaszcz i poszliśmy do salonu gdzie byli już wszyscy. Kiedy weszłam stanęłam jak wryta. Stali tam moi wujkowie i ciotki. Wszyscy na nas spojrzeli.
-Nathalie? - zapytała ciocia Kate.
-Cześć ciociu – odpowiedziałam uśmiechając się.
-Boże słoneczko moje – powiedziała przytulając mnie. Zawsze mnie tak nazywała odkąd pamiętam.
-Tęskniłam
-Nawet nie wiesz jak ja pokaż mi się tu,boże jak ty wypiękniałaś – powiedziała oglądając mnie od dołu do góry.
-Dziękuje – zaraz podeszli do mnie reszta rodziny witając się. Tak bardzo za nimi tęskniłam. Przywitałam się z każdym razem z Harrym i Liamem podeszliśmy do mojego taty i złożyliśmy mu życzenia dając oczywiście prezent. Później zasiedliśmy przy stole i rozmawialiśmy. Kątem oka zauważyłam,że Lux bawi się z Marry córką cioci Kate,która była rok młodsza od niej. Siedzieliśmy tak już dobą godzinę kiedy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
-Kogoś się jeszcze spodziewacie? - zapytałam.
-Tak – odpowiedziała mama.
-Kogo?
-Belli – kiedy usłyszałam to imię zmroziło mnie. Wstałam i skierowałam się w stronę wyjścia na ogród.
-Gdzie idziesz? - zapytała mama.
-Muszę się przewietrzyć – rzekłam i wyszłam. Na dworze robiło się powoli ciemno. Znałam ten ogród więc od razu skierowałam się do oświetlonego oczka wodnego. Usiadłam na białej ławeczce i patrzyłam na wodę. Siedziałam sobie tak 20 minut myśląc o praktycznie niczym kiedy poczułam,że ktoś zakłada mi na ramiona marynarkę odwróciłam głowę i zobaczyłam Liama. Uśmiechnęłam się do niego a kiedy usiadł obok mnie wtuliłam się w jego ciało. Objął mnie ramieniem.
-Przyszła? - zapytałam.
-Tak – odpowiedział.
-Pewnie wszyscy się nią zachwycają
-To dla nich nowa sytuacja
-Obiecasz mi coś? - zapytałam odrywając się od Liama jednocześnie patrząc mu prosto w oczy.
-Co?
-Że nigdy mnie nie zostawisz samej choćby nie wiem co się stało
-Obiecuję – rzekł i mocno mnie przytulił a później pocałował w głowę. Siedzieliśmy tam jeszcze 10 minutach kiedy postanowiliśmy wracać. Liam złapał mnie za rękę i weszliśmy do środka. Skierowałam się do salonu żeby zobaczyć co z Lux. Kiedy razem z Liamem weszliśmy do pomieszczenia zauważyłam,że dziewczynka zasnęła.
-Zanieśmy ją do mojego byłego pokoju – szepnęłam Paynowi.
-Okej – brunet wziął delikatnie Lux na ręce i poszliśmy na górę. Otworzyłam drzwi do pokoju i ułożyliśmy małą na łóżku. Przykryłam ją kołdrą i po cichu wyszliśmy z pokój. Zeszliśmy na dół do reszty. Od razu zauważyłam Bellę spojrzała na mnie a zaraz na Liama. Zajęliśmy miejsca i słuchaliśmy rozmowy rodziny.
-To Bella kiedy znów tu przyjedziesz? - zapytał wujek.
-Już nigdy przeprowadzam się do Stanów na stałe – kiedy to usłyszałam poczułam ukłucie w sercu. Nie rozumiem co to miało znaczyć.
-Jak to na zawsze? - zapytała mama.
-Dostałam tam kontrakt z firmą więc tam wyjeżdżam, tu i tak nie ma miejsca dla mnie – rzekła i spojrzała na mnie. Serce cały czas mnie kuło sama nie wiedząc o co chodzi.
-Bella możemy pogadać? - zapytałam jąkając się.
-Dobrze – wstałyśmy i wyszłyśmy na dwór. -To o czym chciałaś rozmawiać?
-Na prawdę wyjeżdżasz? - zapytałam.
-Tak,ale od kiedy się tak tym interesujesz? - zapytała.
-Bo...ja...chciałam cię za wszystko przeprosić – te słowa przeszły mi tak trudno przez gardło,ale zrozumiałam,że właśnie tracę swoją siostrę.
-Poczekaj poczekaj co ty właśnie powiedziałaś? - zapytała.
-To co słyszałaś chcę cię bardzo przeprosić jest mi tak strasznie źle,za to co ci powiedziałam. Musisz mnie też zrozumieć wróciłam do domu po tylu latach a ty tak nagle się pojawiłaś.
-Nathalie dobrze cię rozumiem nie musisz mi się tłumaczyć wybaczam ci – oznajmiła.
-Co? - zapytałam zdziwiona.
-Wybaczam ci no chodź tu do mnie – powiedziała uśmiechając się i rozkładając ręce.
-Dziękuje – powiedziałam kiedy już się przytulałyśmy.
-Mam młodszą siostrę jakie to cudowne uczucie – rzekła a zaraz się zaśmiałyśmy.
-A ja straszą – uśmiechnęłam się.
-Chodź pogadamy – usiadłyśmy na ławce i ciągle rozmawiałyśmy opowiadając o sobie nawzajem.
Gadałyśmy tak do 24 kiedy postanowiliśmy wracać. Razem z Liamem udaliśmy się po Lux. Ubrałam ją jak jeszcze spała. Liam wziął ją na ręce i zeszliśmy na dół. Ubraliśmy się,pożegnaliśmy,zajęliśmy miejsca w samochodzie i mogliśmy ruszać. Drogi były puste więc na miejscu byliśmy 24:45. Pierwsze co to zanieśliśmy Lux do pokoju gościnnego spać. Przebrałam ją w piżamę, położyłam wielkiego misia,którego dostałam od Liama,przykryłam kołdrą i po cichu wyszłam. Zeszłam na dół gdzie czekał Liam.
-To ja już będę jechał – oznajmił.
-Chyba nie myślałeś,że puszczę cię o tak późnej godzinie zostaniesz tutaj – rzekłam.
-Nie przesadzaj – powiedział
-Nie dyskutuj – pogroziłam palcem.
-No dobrze niech ci będzie
-No
Poszliśmy na górę poszłam wziąć pierwsza prysznic,wysuszyłam ciało,przebrałam się i wyszłam. Po mnie poszedł Liam kiedy on brał prysznic ja poszłam zerknąć do dziewczynki. Słodko sobie spała,a obok niej Loki. Powróciłam do mojego pokoju,położyłam się na łóżku i zaraz przyszedł Liam. Położył się koło mnie i zasnęliśmy wtuleni w siebie. 
-----------------------------------------------------
Rozdział 43

sobota, 19 września 2015

Rozdział 42

Usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Ledwo przytomna wymacałam go i nie patrząc kto dzwoni odebrałam.
-Halo? - zapytałam zaspana.
-Cześć Nati – po drugiej stronie usłyszałam głos Amy.
-No co jest?
-Chciałam ci oznajmić,że dzisiaj startujesz w wyścigach – oznajmiła.
-Dzisiaj? - od razu oprzytomniałam kiedy to usłyszałam.
-Tak dzisiaj
-O boże czemu wcześniej mi nie powiedziałaś?
-Sama przed chwilą się dowiedziałam
-No dobrze,o której mam wyścig? - zapytałam.
-O 20
-No okej
-Spotkajmy się o 19,żeby ci wszystko powiedzieć
-Nie ma sprawy
-To do 19
-No okej
-Pa
-Pa – kiedy się rozłączyła leżałam przerażona i patrzyłam w sufit. Dziś mam się po raz pierwszy ścigać. Na samą myśl serce zaczęło bić szybciej. Spojrzałam na zegarek gdzie wybiła godzina 09:00. Westchnęłam i wstałam. Poszłam do łazienki, wzięłam prysznic,ubrałam sięhttp://img.stylistki.pl/sets/stylowo-1442501468-s479305.jpg?v=0,pomalowałam i rozczesałam włosy. Kiedy wyszłam z pokoju zeszłam z Lokim na dół do kuchni.
-Cześć mała – kiedy weszłam do pomieszczenia przywitał mnie od razu Harry.
-Hej – uśmiechnęłam się do niego i dałam jeść mojemu pieskowi. Sama później zrobiłam sobie coś do jedzenia. -Co tak wcześnie wstałeś? - zapytałam spożywając płatki na mleku.
-Za godzinę mamy wywiad nie pamiętasz? - zapytał a ja spojrzałam na niego.
-O boże zapomniałam
-Dobrze,że ci przypomniałem
-Dzięki
-Nie ma sprawy – uśmiechnął się. Zjedliśmy śniadanie,spakowałam wszystko do torebki,wzięłam Lokiego na smycz i mogliśmy jechać. Loki wskoczył na tylne siedzenie z Harrym zajęliśmy miejsca z przodu i ruszyliśmy pod studio gdzie chłopaki mieli mieć wywiad. Po 20 minutach byliśmy na miejscu. Oczywiście czekali na nas już ochroniarze. Razem z ochroniarzami weszliśmy do budynku. Skierowaliśmy się do garderoby. Gdy weszliśmy byli już chłopaki.
-Hej – powiedzieliśmy witając się.
-Cześć – odpowiedzieli.
-Ciociu! - usłyszałam jak ktoś do mnie krzyczy odwróciłam się i zaraz zobaczyłam Lux.
-Cześć królewno – rzekłam i wzięłam ją na ręce. Strasznie się za nią stęskniłam. -Tęskniłaś? - zapytałam.
-Bardzo – odpowiedziała uśmiechając się od ucha do ucha.
-Ja za tobą też – powiedziałam i połaskotałam ją po brzuchu a ta zaczęła się głośno śmiać a ja razem z nią.
-Mogę pobawić się z Loki'm? - zapytała.
-No pewnie trzymaj – podałam jej smycz.
-Dziękuje – uśmiechnęła się i pobiegła z moim psiakiem na kanapę. Kiedy się wyprostowałam poczułam,że w kogoś uderzam odwróciłam się i zobaczyłam Liama. Uśmiechnęłam się do niego.
-A ze mną to się nie przywitałaś – powiedział trzymając mnie w talii.
-Jak to nie? Powiedziałam hej więc nie rozumiem o co chodzi – odpowiedziałam.
-Czy ty się ze mną droczysz? - zapytał unosząc jedną brew. Zaśmiałam się.
-Oczywiście,że nie – rzekłam i cmoknęłam go w usta.
-Od razu lepiej – uśmiechnął się a ja zaśmiałam się.
-Zamiast się tu lizać Nathalie to może łaskawie weźmiesz się za robotę? - powiedziała osoba,która w ogóle nie powinna się tu znajdować. Perrie. Znienawidziłam ją od pierwszego dnia kiedy to stwierdziła,że to ona tu rządzi. Gotowało się we mnie kiedy tylko ją widziałam. Miałam ochotę przywalić jej porządnie w twarz.
-A co nie mogłabyś zrobić tego sama? - zapytałam.
-Ja tu żądze więc się mnie słuchaj bo jedno moje słowo a Paul cię stąd wyrzuci.
-Nie jestem twoją służącą więc się odpierdol z łaski swojej, a nawet jeśli Paul miał by mnie zwolnić to sama w końcu to zrobię,bo gdy patrzę na twoją mordę to rzygać mi się chcę – wysyczałam jej to wszystko prosto w twarz.
-Taka jesteś mocna w mordzie? - zapytała lekko mnie odpychając.
-Ej dziewczyny uspokójcie się – rzekł Liam lekko mnie od niej odciągając.
-Liam puść mnie,bo przyrzekam,że ja ją w końcu zabiję – powiedziałam pełna złości.
-Nathalie chodź ochłoniesz trochę a ty Perrie może byś się zajęła pracą co? - powiedział Liam i nie czekając na jej odpowiedź wyszliśmy. Wyszliśmy na taras i usiedliśmy na krzesełkach jakie tam były.
-Ja ci to obiecuję,że jeżeli ona jeszcze raz się mnie przyczepi to albo ona wyląduje w szpitalu albo na cmentarzu – rzekłam.
-Kotku uspokój się tak nie można. Pogadam z Paul'em,żeby zwolnił Perrie,bo przecież się tu pozabijacie w końcu
-Pogadasz z nim? Na prawdę? - zapytałam.
-Tak,ale niczego nie obiecuję wiesz jaki on jest
-Boże dziękuję – powiedziałam szczęśliwa,usiadłam mu na kolanach i wtuliłam się w jego klatkę piersiową.
-Nie ma sprawy
-Może idź już do garderoby co? - zapytałam.
-Wyganiasz mnie?
-Oczywiście,że nie ale chcę żebyś się nie spóźnił – powiedziałam patrząc mu w oczy.
-Dobrze – wstaliśmy i udaliśmy się do garderoby. Kiedy weszliśmy Liam poszedł się przebrać ja skierowałam się do Lux zobaczyć jak sobie radzi z Loki'm. Kiedy do nich doszłam Lux zakładała mojemu pieskowi na uszy gumki do włosów,ale Loki cały czas je ściągał. Zaśmiałam się,wyjęłam telefon,włączyłam snapa i nagrałam ich. Gdy usłyszałam,że chłopaki są już gotowi poszłam zobaczyć jak wyglądają i poprawić jakieś niedoskonałości. Gdy wszystko było gotowe poszli na wywiad a ja zajęłam się sprzątaniem. Nagle natknęłam się na opakowanie papierosów. Zdziwiłam się a zaraz zaczęłam się zastanawiać czyje one mogą być. Gdy tak na nie patrzyłam zaczęło mnie kusić by zapalić jednego,nie Nathalie opanuj się. To było zbyt silne. Wzięłam paczkę,zapałki i szybko wszyłam z pokoju. Skierowałam się do wyjścia z budynku. Gdy wyszłam schowałam się za koszami na śmieci. Otworzyłam paczkę i wyjęłam jednego papierosa. Zapaliłam go i przyłożyłam do ust. Zaciągnęłam się i zaraz wypuściłam dym. O dziwo nie krztusiłam się tym dymem. Paląc go poczułam,że cały stres ze mnie odchodzi. W taki sposób mogę się odstresować. Wreszcie znalazłam coś co mnie odstresuję po pracy. Kiedy wypaliłam papierosa zastanawiałam się czy nie zapalić jeszcze jednego. Odpuściłam sobie kolejnego fajka. Rozejrzałam się czy nikt nie idzie i weszłam do środka. Kiedy doszłam do garderoby szybko odłożyłam papierosy tam gdzie były. Żeby nikt ode mnie nie poczuł ich zapach popryskałam się perfumami i wzięłam gumę do żucia. Poszłam do Lux i razem z nią bawiłyśmy się z Loki'm dopóki nie przyszli chłopaki.
-Nathalie mogę cię o coś prosić? - zapytała Lou.
-Jasne o co chodzi? - zapytałam.
-Bo ja razem z Thomasem chcielibyśmy wyjechać na jakieś dwa dni tak wiesz tylko we dwoje i nie ma kto zając się małą..
-Oczywiście,że się nią zajmę – oznajmiłam.
-Na prawdę? - zapytała.
-No pewnie,że tak
-Boże z nieba nam spadłaś – powiedziała szczęśliwa i przytuliła mnie.
-Nie ma za co, a kiedy wyjeżdżacie?
-Jutro popołudniu
-Nie ma sprawy
-To do jutra
-Do jutra – pożegnałam się z Lux,wzięłam mojego psiaka i gdy chłopaki byli już gotowi razem z Harrym poszliśmy do samochodu. Zajęliśmy miejsca w samochodzie i ruszyliśmy. Całą drogę przegadaliśmy. Gdy wróciliśmy zostawiłam Lokiego w domu i miałam zamiar pojechać poćwiczyć sobie jazdę przed wyścigiem.
-Gdzieś jedziesz? - zapytał Harry.
-Tak,do Amy – oczywiście skłamałam.
-A o której wrócisz? - zapytał.
-Pewnie o 18
-Okej
-Pa
-Pa
Wyszłam z domu,wsiadłam do mojego samochodu i ruszyłam w stronę opuszczonego lotniska bo tam mieliśmy swoją tak jakby bazę. Po 30 minutach byłam już na miejscu. Zablokowałam samochód i poszłam w stronę garaży. Otworzyłam drzwi od garażu i zaraz zobaczyłam moje autko.
Uśmiechnęłam się szeroko i nie czekając wsiadłam do niego. Kiedy włączyłam samochód i usłyszałam ten ryk silnika od razu wywołało to u mnie niesamowitą adrenalinę. Wyjechałam z garażu i ruszyłam. Jeździłam tak szybko jak było to możliwe. W zakrętach wyrabiałam się idealnie. Jeździłam tak nawet nie wiem ile czasu,ale kiedy zobaczyłam,że już 18 zdziwiłam się,ale jednocześnie postanowiłam już wracać. Zaparkowałam moje auto. Pozamykałam wszystko i ruszyłam swoim samochodem w drogę powrotną. Pod domem byłam 18:30 miałam 30 minut na wyszykowanie się. Szybko pobiegłam do domu.
-Ooo już jesteś – powiedział Harry.
-Jestem,ale niedługo wychodzę – rzekłam.
-Gdzie znowu?
-Na imprezę – skłamałam drugi raz i coś czuję,że zdarzy mi się to bardzo często.
-Myślałem,że ten wieczór spędzimy razem – rzekł.
-Przepraszam jeśli popsułam ci plany
-Nic się nie stało najwyżej zadzwonię do chłopaków może przyjadą
-Może,dobra ja lecę się szykować bo nie zdążę
-Idź
Pobiegłam na górę i od razu skierowałam się do łazienki. Wzięłam prysznic,ubrałam się,http://stealherstyle.net/wp-content/uploads/2013/10/jade3.jpgnałożyłam nieco mocniejszy makijaż,włosy zostawiłam rozpuszczone a kiedy byłam gotowa zbiegłam na dół.
-Dobra to ja lecę – oznajmiłam zakładając buty.
-No dobrze,ale uważaj na siebie
-Jasne – uśmiechnęłam się do niego.
-Miłej zabawy
-Dzięki
-Pa
-Pa
Szybko pobiegłam do samochodu i ruszyłam w drogę. Starałam się jechać tak szybko jak mogłam. Na miejsce dojechałam kilkanaście minut po 19. Na miejscu czekali już na mnie Amy, Simon, Martin, Liz i Alice.
-Cześć – powiedziałam witając się kiedy do nich podeszłam.
-Hej – odpowiedzieli.
-Co denerwujesz się? - zapytał Martin.
-To mało powiedziane – rzekłam i wyjęłam paczkę papierosów,które kupiłam wcześniej.
-Od kiedy palisz? - zapytała Amy.
-Od dzisiaj,ktoś chcę? - zapytałam paląc.
-W sumie to mogę zapalić – poczęstowałam każdego i w rozmowie wypaliliśmy papierosa.
-To co jedziemy? - zapytała Liz.
-Jedziemy – odpowiedziała Amy.
Wszyscy wsiedli w swoje samochody i ruszyliśmy. Ja jechałam za Amy,bo nie znam do końca trasy tam gdzie wszystko miało się odbyć. Po 15 minutach byliśmy na miejscu. Znałam to miejsce,to tu pierwszy raz byłam na wyścigach. Zaparkowałam i wysiadłam z samochodu. Było już mnóstwo ludzi. Podeszłam do reszty.
-To jaka jest trasa? - zapytałam.
-Ta sama co jechaliśmy pierwszy raz pamiętasz tą drogę?
-Tak – odpowiedziałam,ponieważ szybko zapamiętuje drogi którymi jeżdżę.
-To dobrze trzymaj tu masz krótkofalówkę będziemy ci mówić co i jak – podała mi urządzenie.
-Okej,to może jakieś rady jak mam się zachowywać
-Bądź pewna siebie od razu wyczują,że się denerwujesz – powiedziała Alice
-Coś jeszcze?
-Pyskuj tak dużo ile możesz – dopowiedział Simon.
-Okej pyskować i być pewną siebie rozumiem – rzekłam kiwając głową.
-Wydaje mi się,że możesz już jechać na miejsce startu – oznajmiła Amy.
-Okej
-Jechać z tobą czy chcesz jechać sama? - zapytała.
-Pojadę sama
-Nie ma sprawy
-Powodzenia – powiedzieli.
-Nie dziękuje – odpowiedziałam,wsiadłam o samochodu i podjechałam pod miejsce startu.
-Dobrze nas słychać? - usłyszałam głos Amy przez krótkofalówkę.
-Dobrze – odpowiedziałam.
-No to Nathalie spokojnie wygrasz to
-Taką mam nadzieję
-Wszystko będzie dobrze musisz tylko skupić się na drodze
-Wiem,ale strasznie się denerwuję,to mój pierwszy raz
-Doskonale to rozumiemy dasz radę tylko uwierz w siebie ćwiczyliśmy dużo
-Wiem – po chwili usłyszałam jak ktoś podjeżdża,spojrzałam w bok i zobaczyłam chłopaka miał może 20 lat.
-Ooo pierwszy raz cię tu widzę – rzekł.
-I nie ostatni – odpowiedziałam.
-Mogę poznać twoje imię? - zapytał.
-To chyba teraz nie istotne – odpowiedziałam patrząc przed siebie.
-A później mi powiesz?
-Raczej nie – odpowiedziałam i zaraz przyszła dziewczyna,która miała nas stratować. Stanęła między nami. Złapałam mocno za kierownicę i patrzyłam co robi.
-Nie ma co przedłużać, gotowa? - zapytała i spojrzała na mnie dałam gazu przez co z mojego samochodu wydobył się głośny ryk. -Gotowy? - chłopak zrobił to samo co ja. Dziewczyna podniosła ręce do góry i w niepewności ściskałam kierownicę -Start! - krzyknęła a ja z piskiem opon ruszyłam. Jechałam tak szybko ile mogłam. Mój rywal jechał tak samo co zaczęło mnie denerwować.
-Skup się na drodze – powiedziała Amy.
Niedaleko był zakręt szybko w niego wjechałam wyjeżdżając jednocześnie na ruchliwą ulicę.http://img2.demotywatoryfb.pl//uploads/201305/1368979932_by_mateo95_inner.gif Cały czas parzyłam zdenerwowana na mojego przeciwnika. Skupiona jechałam tak szybko ile mogłam,ale ciągle jechaliśmy równo.
-Kiedy mogę użyć nitra? - zapytałam przez krótkofalówkę.
-Kiedy będziesz sądzić,że to potrzebne a najlepiej przed męta – odpowiedziała Amy.
-Okej
Z powrotem skupiłam się na drodze. Jechaliśmy cały czas łeb w łeb. Bałam się,że przegram. Kiedy byliśmy niedaleko mety postanowiłam użyć nitra. Kiedy go włączyłam wgniotło mnie w siedzenie i pędziłam jak szalona. Już myślałam,że to wygram,ale mój przeciwnik też miał nitro i też go użył. Przed sobą na mecie widziałam tłumy ludzi. Zaczęłam się jeszcze bardziej denerwować. Byliśmy już blisko mety. Jechałam tak szybko jak to było możliwe. Blisko mety zauważyłam,że wyprzedzałam chłopaka. Przekroczyłam linię końcową. Wszyscy zaczęli się cieszyć a ja siedziałam w samochodzie jak sparaliżowana. Nie docierało do mnie to co przed chwilą się stało. Zatrzymałam auto i siedziałam tak patrząc przed siebie.
-Nathalie wygrałaś! - krzyknęła szczęśliwa Amy.
-Wygrałam? - zapytałam jąkając się.
-Tak,chodź a nie tak siedzisz – powiedziała a ja ledwo co wysiadłam. Amy przytuliła mnie a ja dopiero sobie to uświadomiłam.
-Wygrałam – zaczęłyśmy krzyczeć,śmiać się ze szczęścia.
-Gratuluję – powiedzieli moi znajomi.
-Dzięki – odpowiedziałam szczęśliwa.
-To co świętujemy co nie? - zapytał Simon.
-Jasne – odpowiedzieliśmy. Odebrałam moją nagrodę wsiedliśmy do swoich samochodów i odjechaliśmy. Byłam z siebie taka dumna,że wygrałam. Zajechaliśmy do sklepu,zrobiliśmy zakupy i postanowiliśmy wrócić do naszej bazy. Kiedy dojechaliśmy,zaparkowaliśmy auta i w garażu zrobiliśmy imprezkę. Zaczęło się od paru piw a później za bardzo się rozkręciliśmy. Później urwał mi się film.
Oczami Harrego :
Było już po 3 w nocy a ja siedziałem zdenerwowany i czekałem na siostrę,która jeszcze nie wróciła. Telefon zostawiła w domu przez co nie miałem z nią żadnego kontaktu. Po chwili usłyszałem otwieranie się drzwi. Szybko tam poszedłem,a kiedy już tam dotarłem zobaczyłem jej koleżankę i jakiegoś chłopaka,który miał na rękach moją siostrę.
-Coś się jej stało? - zapytałem przestraszony.
-Nie,po prostu za dużo wypiła a teraz śpi – odpowiedziała jej koleżanka.
-Boże,dobra daj mi ją – chłopak podał mi śpiącą Nathalie -Dzięki,że ją przywieźliście – dodałem.
-Nie ma sprawy my już lecimy na razie – pożegnali się.
-Cześć – odpowiedziałem i kiedy zamknęli drzwi zaniosłem śpiącą brunetkę do jej pokoju. Położyłem na łóżku,zdjąłem buty,przykryłem kołdrą i po cichu wyszedłem z pokoju. W końcu mogłem spokojnie zasnąć.
-----------------------------
Rozdział 42

sobota, 12 września 2015

Rozdział 41

Obudziłam się czując promienie słońca,które świeciło prosto w oczy. Otworzyłam powieki i od razu sięgnęłam po telefon. Na wyświetlaczu była godzina 10:06. Poleżałam chwilę i wstałam od razu kierując się do łazienki. Wykonałam poranne czynności. Wzięłam prysznic,wysuszyłam ciało,ubrałam się,http://ak2.polyvoreimg.com/cgi/img-set/cid/84717182/id/9Nu36WcPTaK2Zacdvliwkg/size/y.jpgpomalowałam,rozczesałam włosy i byłam gotowa. Zeszłam na dół i skierowałam się do kuchni. Harrego nie było co oznacza,że jeszcze śpi. Nie chciałam go budzić,niech sobie śpi. Biedaczek dopiero teraz może się porządnie wyspać. Postanowiłam zrobić śniadanie. Włączyłam radio i zajęłam się przygotowaniem jedzenia. Po 10 minutach mogłam już zajadać i tak też zrobiłam. Zostawiłam też dla brata gdyby się obudził. Posprzątałam po sobie i postanowiłam obejrzeć telewizję. Usiadłam na kanapie,włączyłam telewizor i szukałam jakiegoś filmu. Niestety nic ciekawego nie znalazłam więc postanowiłam włączyć kanał muzyczny. I tak też zrobiłam. Wyjęłam telefon i zaczęłam przeglądać sobie wszystkie portale społecznościowe do których miałam konto. Kiedy przeglądałam Instagrama natrafiłam na zdjęcie,które dodał Liam.http://www.tattoostime.com/images/367/yin-yang-tattoos-on-girl-wrists.jpg Były na nim nasze ręce z tatuażem,który zrobiliśmy wczoraj. Uśmiechnęłam się do telefonu. Tak bardzo cieszę się,że Liam jest już ze mną, bo tak strasznie za nim tęskniłam. Siedząc tak i rozmyślając nagle sobie coś przypomniałam. Otóż dziś w Londynie koncert daje Martin Garrix. Jestem jego wielką fanką,niestety nie kupiłam sobie biletu,bo cały czas szukaliśmy Liama i kompletnie o tym zapomniałam. Ale gdyby brunet się jeszcze nie odnalazł i tak bym nie poszła. Zrobiło mi się smutno. Mój idol przeleciał właśnie do Londynu a ja nie mogę iść na jego koncert,ale najważniejsze,że Liam już jest a najwyżej na jego koncert pójdę kiedy indziej. Oglądałam sobie telewizję i stwierdziłam,że chcę mi się pojeździć na deskorolce. Wyłączyłam telewizor i poszłam na górę. Weszłam do pokoju i wyciągnęłam deskorolkę. Nie powiedziałam wam,ale kupiłam sobie nową deskę bo tamta za bardzo przypominała mi złe wspomnienia związane z Tomem. Mój nowy nabytek był naprawdę śliczny,ale wracając wzięłam słuchawki i zeszłam na dół. Napisałam kartkę Harremu,że jadę się przejechać po okolicy i gdzie ma śniadanie. Założyłam buty i wyszłam z domu. Kiedy wyszłam od razu słońce dało we znaki. Uśmiechnęłam się że nie jest zimno tylko słonecznie. Gdy tylko wyszłam z bramy stanęłam na desce,założyłam słuchawki,okulary przeciwsłoneczne,puściłam muzykę i ruszyłam. Jeździłam sobie po parku podziwiając wszystko co mnie otaczało. Byłam tak zauroczona parkiem,że nie zauważyłam,że na kogoś wpadłam. Mało brakowało a już bym leżała na ziemi,ale w ostanie chwili ten ktoś złapał mnie.
-O boże tak bardzo przepraszam zapatrzyłam się – zaczęłam się tłumaczyć.
-Nic się nie stało – niespodziewanie kaptur mojego zbawiciela przed upadkiem spadł z głowy. Kiedy zobaczyłam kto to jest zamarłam. Przede mną stał nie kto inny jak Martin Garrix. Byłam w takim szoku,że nie wiedziałam co powiedzieć.
-To jakiś sen – szepnęłam.
-Proszę tylko nie krzycz,bo zaraz zlecą się tu fanki a tego ani ty ani ja byśmy nie chcieli – powiedział zdenerwowany i szybko założył kaptur.
-Nie,nie zamierzam – jąkałam się.
-Dzięki,zapewne jesteś moją fanką skoro jesteś taka blada,dobrze się czujesz? - zapytał.
-Tak – odpowiedziałam ciągle w szoku.
-Chodź może jednak usiądziemy,żebyś mi tu czasem nie zemdlała – rzekł,chwycił mnie za rękę i poprowadził do pobliskiej ławki. Usiedliśmy a ja ciągle nie wierzyłam w to co się teraz dzieje.
-Nie było to potrzebne czuję się dobrze – powiedziałam.
-Na pewno?
-Tak – pokiwałam głową.
-To dobrze bo naprawdę źle przed chwilą wyglądałaś
-Po prostu nie mogę w to uwierzyć
-To uwierz – uśmiechnął się – To co dzisiaj spotykamy się na koncercie prawda? - zapytał.
-Niestety nie – odpowiedziałam.
-A to czemu?
-Nie zdążyłam kupić biletu
-Na prawdę? Poczekaj – powiedział. Wyjął z bluzy długopis i kartkę,którą nie wiem skąd wziął i zaczął coś na niej pisać. -Jak się nazywasz? - zapytał.
-Nathalie Styles – odpowiedziałam.
-Styles? To ty jesteś siostrą Harrego Stylesa? - zapytał.
-We własnej osobie – powiedziałam lekko się uśmiechając.
-No to cieszę się,że mogę cię poznać – rzekł uśmiechając się.
-Ja też
-Proszę tu masz karteczkę jak będziesz wchodzić powiedz ochroniarzom,że ja ci to dałem a gdyby nie uwierzył zadzwoń to przyjdę zapisałem ci mój numer – powiedział i podał mi biały papierek.
-Dzięki – uśmiechnęłam się do niego.
-Jak chcesz to możesz wziąć jakąś osobę towarzyszącą
-Dobrze
-To co widzimy się o 18? - zapytał wstając.
-Tak
-No to ja muszę już spadać widzimy się wieczorem pa Nathalie
-Pa – powiedziałam i chłopak odszedł. Byłam w takim szoku,że nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Mój idol dał mi swój numer telefonu. Nie mogę w to uwierzyć. Poczułam wibracje telefonu,wyciągnęłam go i na wyświetlaczu pojawił się numer Liama.
-Halo? - zapytałam jąkając się.
-Cześć kotku,wszystko okej? - zapytał.
-Nie wiem – odpowiedziałam ciągle się jąkając się.
-Gdzie jesteś przyjadę do ciebie
-W parku niedaleko domu
-Dobrze czekaj tam na mnie zaraz będę – powiedział i rozłączył się a ja siedziałam i ciągle gapiłam się w jedno i to samo miejsce. Byłam w takim szoku,że tego nie da się opisać. Siedziałam tak 10 minut aż w końcu przybiegł Liam. Nawet tego nie zauważyłam.
-Nathalie? Wszystko okej? - zapytał klękając przede mną.
-Chyba tak – odpowiedziałam patrząc na niego.
-To co się stało? Jesteś strasznie blada
-Przed chwilą wpadłam na Martina Garrixa,dał mi swój numer i zaprosił mnie na swój koncert – powiedziałam.
-Jak to dał ci swój numer? - zapytał,a ja od razu wyczułam u niego zazdrość.
-Normalnie,bo dziś daje koncert tutaj w Londynie a ja nie kupiłam biletu więc dał mi swój numer telefonu żebym do niego zadzwoniła to wejdę na jego koncert rozmieszasz? Będę na jego koncercie – rzekłam szczęśliwa.
-Ale żeby dawał już swój numer?
-Czy ty nie jesteś czasem zazdrosny? - zapytałam unosząc jedną brew do góry.
-Ja? Oczywiście,że nie – zaprzeczył,a przecież było czuć tą zazdrość na kilometr.
-Czyżby? Przecież nie idę tam sama
-To z kim?
-Z tobą głuptasie – powiedziałam cmokając go w usta.
-Ze mną?
-Oczywiście,że tak więc masz być gotowy o 17
-Na pewno chcesz ze mną iść?
-Na pewno
-No dobrze
-I już nie bądź taki zazdrosny – rzekłam.
-Przecież nie jestem zazdrosny
-Jesteś i nie kłóć się bo to widać
-No dobra jestem zazdrosny,ale to przez to,że mam taką idealną dziewczynę – rzekł i przytulił mnie.
-A ja mam idealnego chłopaka – odpowiedziałam wtulając się w jego ciało.
-Bardzo cię kocham
-Ja ciebie też
-To co może wracajmy?
-No dobrze – wstaliśmy,wzięłam deskorolkę i poszliśmy do Liama samochodu. Wsiedliśmy i ruszyliśmy. Na miejscu byliśmy 5 minut później. Gdy weszliśmy do domu było słuchać telewizor co oznaczało,że Harry już wstał. Zdjęliśmy buty i ruszyliśmy do salonu.
-Hej – powiedzieliśmy.
-Ooo hej co już się najeździłaś? - zapytał Harry.
-Można tak powiedzieć – odpowiedziałam uśmiechając się. Opowiedziałam bratu historie,która wydarzyła się kilkanaście minuty temu kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Harry poszedł otworzyć a zaraz usłyszałam głos rodziców. Zaraz się pojawili w salonie.
-Cześć mała – powiedział tata.
-Hej – podeszłam do niego i przytuliłam go a zaraz później mamę. Rodzice przywitali się z Liamem i zaczęliśmy rozmawiać.
-Aa właśnie kogoś ci przywieźliśmy – powiedziała mama.
-Kogo? - zapytałam.
-Już zaraz – wyszła a zaraz pojawiła się z moim pieskiem.
-Loki! - krzyknęłam szczęśliwa i podbiegłam do mojego pieska. Loki zaczął merdać ogonkiem a kiedy wzięłam go na ręce zaczął mnie lizać. Zaśmiałam się.
-Co tęskniłeś za mną? - zapytałam się śmiejąc. A ten znów mnie polizał. Usiadłam z psiakiem na kanapie i bawiłam się z nim jednocześnie rozmawiając z rodzicami. Pogadaliśmy tak do 15 i rodzice musieli już wracać pożegnaliśmy się i rodzice pojechali.
-A może pokaże ci piosenkę? - zapytałam.
-Właśnie miałem o to zapytać – zaśmialiśmy się i poszliśmy do pokoju muzycznego. Liam usiadł przy fortepianie a ja z teczki wyjęłam piosenkę.
-Proszę – powiedziałam podając mu kartkę. Patrzyłam na niego uważnie -I co? - zapytałam.
-Wow nie wiem co powiedzieć
-Najlepiej prosto z mostu – patrzyłam na niego.
-Jest naprawdę świetna,nie wiedziałem,że piszesz takie świetne utwory.
-Cieszę się,że ci się podoba – uśmiechnęłam się.
-Uważam,że ta piosenka wszystkim się spodoba – powiedział uśmiechając się.
-Tak myślisz?
-Ja to wiem – uśmiechnęliśmy się. Próbowaliśmy tworzyć jakąś idealną melodię i powoli zaczęło nam to wychodzić. Liam o 16 pojechał do domu przygotować się do koncertu to samo poszłam zrobić i ja. Wzięłam prysznic,ubrałam się,rozczesałam włosy,pomalowałam się i byłam gotowa. Sprawdziłam czas. Miałam jeszcze 15 minut do przyjazdu Liama więc postanowiłam zadzwonić do Lucy,bo dawno z nią nie rozmawiałam. Wybrałam jej numer i po trzech sygnałach odebrała.
-Halo? - usłyszałam jej głos.
-Hej kochana – powiedziałam.
-Ooo Nati cześć tak się cieszę,że dzwonisz już myślałam,że o mnie zapomniałaś – rzekła.
-O tobie? Nigdy – zaśmiałyśmy się -Opowiadaj co u ciebie,jak kurs?
-Ohh tak się ciesze,że tu przyjechałam tak dużo się już nauczyłam,ale już chcę wrócić bo się za wami stęskniłam.
-My za tobą też
-Słyszałam od Zayna,że odnalazł się Liam – powiedziała.
-Tak dzięki Bogu się odnalazł.
-Tak bardzo się cieszę
-Uwierz ja też
-A teraz opowiadaj co u ciebie? - zapytała. Opowiedziałam jej wszystko w skrócie bo dużo tego było -Wow masz numer Martina Garrixa? - zapytała zdziwiona.
-Tak – powiedziałam podekscytowana.
-Pewnie Liam jest zazdrosny?
-A żebyś wiedziała – zaśmiałyśmy się.
-Jak to chłopaki
-Ooo tak
-Dobra kochana ja już spadam
-Okej zadzwonię jeszcze
-Mam taką nadzieję – zaśmiała się.
-No dobra paaa tęsknie
-Ja też pozdrów resztę paa
-Dobrze paa – rozłączyłam się i akurat zadzwonił dzwonek do drzwi. Zbiegłam na dół,pożegnałam się z bratem i poszłam otworzyć drzwi. W nich stał oczywiście Liam.
-Gotowa? - zapytał.
-Jasne – uśmiechnęłam się.
-To co idziemy?
-Idziemy – wziął mnie za rękę,poszliśmy do Liama samochodu,wsiedliśmy i ruszyliśmy. Po 20 minutach byliśmy już pod areną. Oczywiście zaraz przyszedł Liama prywatny ochroniarz i poprowadził nas do wejścia. Zadzwoniłam do Martina i po 5 minutach przyszedł.
-Cześć cieszę się,że jesteście – powiedział witając się.
-My też – uśmiechnęłam się.
-A tak właściwie to jestem Martin – powiedział witając się z Liamem.
-Liam – podali sobie ręce.
-To co chodźcie zaprowadzę was – rzekł.
-Chodźmy – kiedy szliśmy Liam wziął mnie za rękę a później objął ramieniem. W duchu śmiałam się z tych jego scen zazdrości,ale to było słodkie. Martin zaprowadził nas na miejsce dla Vip-ów. Oczywiście tylko my tu mieliśmy miejsce bo skoro Liam jest sławny nie mogliśmy stać zresztą ludzi,bo najzwyczajniej w świecie pozabijali by nas. Czekaliśmy trochę gdy wszyscy się zebrali koncert się zaczął. Bawiłam się świetnie. Skakałam,śpiewałam,tańczyłam. Razem z Liamem bawiłam się świetnie,on chyba też się dobrze bawił. Całość skończyła się o 23:00. Nie powiem byłam nieźle zmęczona,ale za to bawiłam się znakomicie. Pożegnaliśmy się z Martinem i wyszliśmy. Zajęliśmy miejsca w Liama samochodzie i ruszyliśmy.
-Jak się bawiłeś? - zapytałam.
-Dobrze,a ty?
-Cudownie
-To dobrze – powiedział uśmiechając się delikatnie. Kiedy dojechaliśmy Liam zatrzymał się przy moim domu.
-To co ja już idę – rzekłam rozpinając pasy.
-Poczekaj chwilę – powiedział.
-Co się stało? - nie odpowiedział tylko mnie pocałował. Zdziwiłam się,ale później zaczęłam pogłębiać pocałunek. Trwało to dotąd aż skończyło nam się powietrze. Pieprzony tlen.
-Co to było? - zapytałam śmiejąc się.
-Po prostu cię kocham – powiedział.
-Ja ciebie też miśku,ale muszę już uciekać – odpowiedziałam.
-Dobrze,do jutra mam nadzieję
-Na pewno,paa kotek – rzekłam i cmoknęłam go w usta.
-Paa księżniczko – wyszłam z samochodu poczekałam,aż odjedzie a kiedy już go nie widziałam weszłam do domu. Harry siedział w salonie i oglądał telewizję.
-Ooo cześć mała – rzekł Harry.
-Hej – odpowiedziałam.
-I jak było? - zapytał.
-Cudownie świetnie się bawiłam,ale lecę już spać,bo padam.
-Jasne leć pogadamy jutro
-Dobra
-Dobranoc
-Dobranoc mała – Harry zawsze tak na mnie mówił. Poszłam do swojego pokoju gdzie w swoim kojcu spał już Loki. Poszłam do łazienki wzięłam prysznic,przebrałam się w piżamę,położyłam się do łóżka i szybko zasnęłam.
-----------------------------
Rozdział 41

sobota, 1 sierpnia 2015

Rozdział 40

To dziś miało wszystko się okazać. Modliłam się o to by Liam nie był chory,ale niestety musiałam żyć w niepewności do 11. Spojrzałam na zegarek 10:20. Westchnęłam i wstałam. Kiedy zobaczyłam swoje odbicie w lustrze przeraziłam się. Rozmazany tusz i sine oczy od płaczu. Poszłam do łazienki i zmyłam cały makijaż. Zeszłam na dół skąd było słuchać rozmawiających chłopaków.
-Cześć – powiedzieli.
-Hej – odpowiedziałam smutno.
-Jak się czujesz? - zapytał Harry.
-Nijak
-Zobaczysz wszystko się ułoży – rzekł.
-A co jeśli Liam jest jednak chory? - zapytałam.
-Odnajdziemy go i będziemy z nim do końca – powiedział Niall.
-Jedźmy już chcę mieć to już za sobą – poprosiłam.
-Dobrze – odpowiedział Harry.
Ubraliśmy się i ruszyliśmy do szpitala gdzie mieli czekać na nasz rodzice Liama. Kiedy dojechaliśmy wysiedliśmy z samochodu i ruszyliśmy w kierunku budynku. Przy recepcji czekali na nas rodzice mojego chłopaka. Pani Karen była tak samo zszokowana jak i załamana tą całą sprawą jak ja.
-Dzień dobry – przywitaliśmy się.
-Dzień dobry – odpowiedzieli.
-Dobrze,że już jesteście – powiedział pan Geoff
-Chcemy poznać prawdę – powiedział Zayn.
-Dobrze wy tu poczekajcie a my pójdziemy do doktora – powiedział pan Geoff.
-Dobrze – powiedział Louis.
Kiedy rodzice Payn'a zniknęli mi z oczu usiadłam na krześle i modliłam się,żeby Liam jednak był zdrowy. Mijało najpierw 5 minut potem 10 . Nie mogłam już się doczekać chodziłam od ściany do ściany.
-Nathalie uspokój się – powiedział Harry.
-Łatwo ci tak powiedzieć – odpowiedziałam i zaraz z gabinetu wyszli państwo Payne. Podeszłam do nich pośpiesznie.
-I co? - zapytałam denerwując się. Pan Geoff i pani Karen spojrzeli na siebie trzymając mnie w napięciu. -Niech mi pani powie proszę – poprosiłam.
-Nathalie....Liam..... - zaczęła.
-Proszę dokończyć.
-Liam jest zdrowy – wykrztusiła w końcu. Zatkało mnie nie wiedziałam co powiedzieć.
-Naprawdę? - zapytałam ze łzami w oczach.
-Tak pielęgniarka pomyliła wyniki badań. Liam nie jest chory.
-Boże jak to dobrze – pod wpływem pozytywnych emocji przytuliłam jego rodziców. Bóg mnie wysłuchał. Mój Liam nie umiera. Teraz było przed nami najtrudniejsze wyzwanie. Musieliśmy go odnaleźć.
-Mają państwo wyniki Liama? - zapytał Louis.
-Tak – odpowiedział pan Geoff.
-Moglibyśmy sobie skopiować? W razie czego jak byśmy odnaleźli Liama
-Oczywiście
Zrobiliśmy pięć kopi dla każdego z nas. Potem wróciliśmy do domu chłopaków. Cieszę się,że jednak wyniki zostały pomylone i mój Liam jest zdrowy. Tęsknię za nim choć minął dopiero jeden dzień. Wróciliśmy do domu i od razu zaczęliśmy poszukiwania. Chodziliśmy po miejscach w których Liam lubił spędzać czas. Nikt nic nie widział. Zgłosiliśmy to wszystko na policji. Powiedzieli,że pomogą nam z czego choć trochę się ucieszyłam. Około 21 wróciliśmy z Harry'm do willi. Byłam nieźle zmarznięta. Dałam Lokiemu jeść i pić. Sama zrobiłam coś dla mnie i brata do jedzenie. Zjedliśmy w rozmowie a po posiłku poszliśmy do swoich pokoi. Byłam bardzo zmęczona.
Wzięłam prysznic,przebrałam się w piżamę i poszłam spać.

Dwa miesiące później :
Mamy dzisiaj 10 marca a z naszych poszukiwań nic nowego. Codziennie z nadzieją dzwoniłam do Liama,ale włączała się poczta. Nie widziałam już żadnych szans na jego odnalezienie. Postanowiliśmy z chłopakami porozdzielać się i szukać na własną rękę. Niall wyjechał do Irlandii,Louis do Włoch,Harry do Stanów Zjednoczonych,Zayn do Australii a ja zostałam w Londynie. Pewnie zapytacie dlaczego akurat do tych państw? Ponieważ Liam uwielbia tam przyjeżdżać. Rozmawiałam z nimi codziennie,ale to co zawsze, nie ma go. Lucy wyjechała na kurs fotograficzny do USA, Sydney wyjechała w trasę więc praktycznie zostałam sama no prócz tego,że rodzicie przychodzą do mnie codziennie. Dziś zamierzałam pojechać do Szkocji. Czeka mnie daleka droga więc muszę się porządnie najeść,bo wrócę pewnie wieczorem. Loki jest u moich rodziców więc nie muszę go zostawiać na całe dnie samego. Wracając,wstałam po ósmej i jak co dzień poszłam się ogarnąć. Wzięłam prysznic,ubrałam się,http://img.stylistki.pl/sets/1bd529d25d046f0c31a917991883d237-1432496759-s470209.jpg?v=0rozczesałam włosy i delikatnie pomalowałam. Zbiegłam na dół coś zjeść. Skierowałam się do kuchni i postanowiłam zrobić sobie jajecznice. Kiedy wszystko sobie przygotowałam w miarę szybko zjadłam. Posprzątałam i przygotowałam wszystko do długiej podróży. Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy do torebki,wyszłam zamykając dom,wsiadłam do samochodu i ruszyłam w drogę. Jak na marzec było ciepło co jest bardzo dziwne bo zwykle cały czas tu pada. Jechałam już tak 30 minut kiedy usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Zjechałam na pobocze i wyjęłam komórkę. Na wyświetlaczu pojawił się numer Harrego. Nie czekając ani minuty dłużej odebrałam.
-Halo?
-Cześć gdzie jesteś? - zapytał bardzo poważnym głosem.
-Jadę do Szkocji a co się stało?jesteś strasznie poważny – zapytałam.
-To wróć się i przyjedź na lotnisko
-Co się stało?
-Tu chodzi o Liama – kiedy to usłyszałam nie wiedziałam czego się spodziewać.
-Co z nim?
-Proszę cię przyjedź niedługo będę lądować
-Okej już wracam
Rozłączyłam się i z piskiem opon zawróciłam. Nie wiedziałam czego dowiem się na lotnisku. Miałam same najczarniejsze sceny przed oczami. Jechałam jak najszybciej i po 27 minutach byłam na miejscu. Wybiegłam z auta jak poparzona i biegłam w stronę miejsca z którego miał wysiąść mój brat.
-Nathalie! - usłyszałam jak ktoś mnie woła, odwróciłam się i zobaczyłam Nialla,Louisa i Zayna.
-Chłopaki – powiedziałam i przywitałam się z każdym. -Co wy tu robicie? - zapytałam kiedy usiedliśmy na krzesełkach.
-Harry kazał nam wrócić do Londynu to jesteśmy – powiedział Zayn.
-Nie powiedział wam nic? - dopytałam.
-Nie -odpowiedział Niall.
-Idzie – powiedział Louis. Wstałam jak poparzona i podbiegłam do brata.
-Co się dzieje? Co z Liamem? - pytałam.
-Spokojnie.. - zaczął.
-Proszę powiedz mi
-Jest tu – powiedział.
-Co? - nie dotarło do mnie to co powiedział ale zaraz zobaczyłam jak idzie w naszą stronę. Nie mogłam w to uwierzyć. Czułam się jak w śnie,bałam się,że zaraz się obudzę choć tak bardzo tego nie chciałam. Musiałam się mocno uszczypać,żeby uwierzyć. Do moich oczu naszły łzy. Nie czekając ani chwili pobiegłam do niego a kiedy byłam już blisko wtuliłam się w jego klatkę piersiową. On przytulił mnie do siebie mocniej przez co tkwiliśmy w żelaznym uścisku.
-Tak bardzo cię kocham – wyszeptał pociągając nosem.
-Nawet nie wiesz jak się o ciebie bałam
-Przepraszam,że tak prze zemnie cierpiałaś – powiedział wycierając moje łzy.
-Już mnie nie zostawiaj – rzekłam patrząc w jego brązowe oczy.
-Nigdy – kiedy się już uspokoiliśmy chłopaki podeszli do przyjaciela i przywitali się. Postanowiliśmy wracać do domu. Chłopaki chcieli nas zostawić samych więc Harry pojechał zresztą do nich a ja i Liam pojechaliśmy do mnie. Kiedy dojechaliśmy weszliśmy do domu.
-Chcesz coś do picia? - zapytałam.
-Może być sok – odpowiedział.
-Okej to idź do salonu ja zaraz przyjdę – nalałam nam soku do szklanek i powędrowałam do salonu. Postawiłam szklanki na stoliku i usiadłam obok mojego chłopaka.
-Opowiedz mi wszystko od początku – poprosiłam.
-No to zaczęło się od tego,że przez kilka dni ciągle źle się czułem. Było mi słabo,raz nawet leciała mi krew z nosa więc postanowiłem pójść do lekarza. Zrobiłem odpowiednie badania i wyniki odebrałem dzień przed naszym wyjazdem. Kiedy spojrzałem na wyniki załamałem się. Poczułem,że muszę wyjechać,bo tak by było lepiej dla nas dla ciebie. Więc najwcześniejszym samolotem wyleciałem do Nowego Jorku. Zameldowałem się w hotelu i tam przebywałem te dwa miesiące. Nie wychodziłem na zewnątrz,ciągle siedziałem tylko w pokoju. Wspominałem sobie cudowne chwilę spędzone z tobą. Wczoraj ktoś zapukał do moich drzwi. Kiedy je otworzyłem zobaczyłem szczęśliwego Harrego. Opowiedział mi o wszystkim i pokazał moje prawdziwe wyniki. No i dziś przyleciałem.
-Nawet nie wiesz jak bardzo się z tego cieszę – powiedziałam.
-Ja też – rzekł i przytulił mnie. Tak bardzo cieszę się że znów mogę znaleźć się w jego ramionach.
-Obiecaj mi coś – powiedziałam ciągle wtulona w ciało bruneta.
-Co?
-Że o wszystkim będziesz mi mówił choćby była to najgorsza prawda – powiedziałam patrząc mu prosto w oczy.
-Obiecuję – uśmiechnęłam się do niego delikatnie a chwilę później mogłam znów zasmakować jego ust po dwóch miesiącach. -Wiesz co? mamy pomysł – powiedział.
-Jaki? - zapytałam.
-Chodź zabieram cię gdzieś – wstał i wyciągnął rękę w moją stronę.
-Ale gdzie?
-Zaufaj mi
-Okej zaczynam się bać – uścisnęłam rękę i wstałam. Założyliśmy buty i wyszliśmy. Liam wsiadł za kierownice a ja zajęłam miejsce pasażera. Po 30 minutach byliśmy na miejscu.
-Studio tatuaży? - zapytałam zdziwiona.
-Co powiesz na to byśmy zrobili sobie taki sam tatuaż? - zapytał łapiąc mnie za rękę.
-Taki sam?
-Tak
-W sumie to czemu by nie – uśmiechnęłam się do niego.
-No to chodźmy – weszliśmy do środka i zaraz przywitał nas wytatuowany Bob.
-Ooo cześć Liam nie spodziewałem się,że jeszcze się tu zobaczymy – przywitał się.
-Cześć w sumie ja też nie,ale tak wyszło
-Co cię tu sprowadza z tą piękną damą – kiedy to usłyszałam uśmiechnęłam się delikatnie strzelając zarazem mało widocznego dzięki bogu buraka.
-Chcielibyśmy zrobić sobie taki sam tatuaż
-Coś dla zakochanych? Już wam pokazuję – na chwilę zniknął ale wrócił i podał nam katalog. -Wybierzcie sobie coś i dajcie mi znać – powiedział i poszedł wszystko przygotować.
-No to co wybieramy? - zapytał kiedy już wszystko przejrzeliśmy.
-Jestem za tym – powiedziałam i pokazałam na znak Yin Yang.
-Ooo super też jestem za tym to co jesteś gotowa? - zapytał.
-Boję się – odpowiedziałam.
-Nie bój się jak chcesz to ja mogę iść pierwszy
-Poproszę
-Nie ma sprawy – podeszliśmy do Boba. Liam pokazał co chcemy i już leżał na takim leżaku. Patrzyłam jak to wszystko się odbywa. Jak widziałam jak ta igła wbija się w skórę zaczęło mi się odechciewać tego tatuażu,ale zawsze o tym marzyłam więc jak już się zdecydowałam to nie ma odwrotu. Po godzinie Liama połówka była gotowa teraz czas przyszedł na mnie. Spanikowana spojrzałam na Liama a ten powiedział,że cały czas będzie mnie trzymał za rękę. Zdjęłam kurtkę i wygodnie ułożyłam się na miejscu mojej śmierci. Pierwsze 30 minut bolały mnie miłosiernie. To bardzo bolało,ale drugie 30 minut dało się przeżyć. Kiedy moja połówka była gotowa zapłaciliśmy i wyszliśmy trzymając się za ręce.
-To był dobry pomysł z tymi tatuażami – powiedziałam.
-A nie mówiłem?
-No mówiłeś – uśmiechnęłam się do niego.
-Idziemy na jakiegoś szejka?
-No pewnie – poszliśmy do pobliskiej lodziarni i tam zamówiliśmy chłodne napoje. Spacerowaliśmy rozmawiając i ciesząc się sobą.
-A co z 1D Day? - zapytałam kiedy siedzieliśmy na ławce.
-Przełożyli go na za dwa tygodnie – oznajmił.
-Już? A nasza piosenka? - zapytałam.
-Spokojnie damy radę zaśpiewamy jakiś cover i ze wszystkim zdążymy
-Nie musimy szukać żadnych coverów – powiedziałam.
-Czemu?
-Ja napisałam piosenkę – powiedziałam zawstydzona.
-Co?
-Napisałam piosenkę
-Kiedy ją napisałaś?
-Jak ciebie nie było tekst sam przyszedł mi do głowy i tak jakoś wyszło
-To cudownie! Jutro ją poćwiczymy okej? - zapytał.
-Jasne – uśmiechnęłam się do niego.
Spędziliśmy tam jeszcze ładne parę godzin a kiedy zrobiło się już chłodno postanowiliśmy wracać. Podwiozłam Liama do domu pożegnałam się z nim i razem z Harrym który zaraz przyszedł do samochodu. Wróciliśmy i wzięłam prysznic,przebrałam się w piżamę i razem z braciszkiem postanowiliśmy zrobić sobie seans filmowy. Po drugiej w nocy postanowiliśmy iść spać.
--------------------------------------------------------------
Rozdział 40

środa, 1 lipca 2015

Rozdział 39

Kilka dni później :
To dziś razem z Liam'em wyjeżdżamy do Grecji. Tak bardzo cieszę się z tego wyjazdu. W końcu spędzimy ten czas tylko razem. Teledysk jest już nagrany i cieszy się dużą popularnością. Z czego jestem zadowolona. Ale wracając,od wczoraj jestem już spakowana wystarczyło by jeszcze sprawdzić wszystko jeszcze raz. Wstałam dość wcześnie i od razu poszłam do łazienki z wczoraj naszykowanymi ubraniami. Wzięłam prysznic,ubrałam się,http://img.stylistki.pl/sets/do-bloga-1434994072-s472410.jpg?v=0uczesałam,pomalowałam i byłam gotowa. Sprawdziłam walizkę i razem z nią zeszłam na dół.
-Cześć – przywitał mnie Harry.
-Hej – uśmiechnęłam się.
-Gotowa na podróż? - zapytał kiedy jedliśmy już śniadanie.
-Nie mogę doczekać – powiedziałam uśmiechając się.
-Zazdroszczę wam tego wyjazdu
-To też z kimś wyjedź – powiedziałam.
-Niby z kim?
-Może z Sydney? -zapytałam.
-Dlaczego akurat z nią?
-Ojj braciszku zauważyłam,że ci się spodobała
-Aż tak to widać? - zapytał czerwieniąc się.
-Bardzo
-No dobra masz rację spodobała mi się
-No to na co czekasz?
-Ale co? - zapytał.
-Zaproś ją gdzieś,poznaj – odpowiedziałam.
-Jesteś tego pewna?
-A ty jesteś tego pewny?
-Tak
-No to ja też jestem pewna
-No okej zadzwonię do niej
-Bardzo się cieszę – uśmiechnęłam się.
-A tak zmieniając temat Liam ma po ciebie przyjechać czy ty masz dojechać na lotnisko? - zapytał.
-Ma przyjechać i właśnie powinien zaraz być – odpowiedziałam. Naszykowałam wszystko i czekałam na mojego chłopaka. Mijały minuty a jego ciągle nie było.
-Nathalie uspokój się zaraz przyjedzie – uspokajał mnie brat.
-Nie rozumiesz samolot już dawno odleciał a jego nie ma coś musiało się stać. Musze to sprawdzić jadę do chłopaków. - oznajmiłam.
-Jadę z tobą
-Okej – ubraliśmy się ciepło, wyszliśmy z domu,wsiedliśmy do Harr'ego samochodu i ruszyliśmy do chłopaków. Po 15 minutach dojechaliśmy. Wysiadłam jak poparzona z samochodu i pobiegłam do drzwi. Zapukałam i otworzył mi Louis.
-Nathalie? - zapytał.
-Cześć jest Liam?
-U siebie w pokoju chyba a co nie pojechaliście?
-Nie teraz – pobiegłam na górę nawet nie witając się zresztą. Wiedziałam gdzie jest pokój Liama więc kiedy tam dotarłam zapukałam. Nikt nie otwierał. Pomyślałam,że śpi,więc weszłam,ale nikogo nie było. W pokoju panował porządek. Sprawdziłam w łazience. Nie było jego ubrań ani kosmetyków. Wyjęłam telefon i zadzwoniłam do niego,ale włączała się poczta. Załamana usiadłam na łóżku. Poczułam,że na czymś siedzę. Wstałam i zobaczyłam białą kopertę. Było napisane na niej moje imię. Zdziwiona otworzyłam ją. W środku był list i jakiś wynik badań. Nic z tego nie rozumiałam,ale postanowiłam zając się listem.

"Kochana Nathalie na samym początku chciałbym cię przeprosić,że nie pojawiłem się,ale coś zmieniło moje życie. W liście dołączyłem wynik moich badań. Od kilku dni czułem się źle więc poszedłem do lekarza. Wczoraj odebrałem wyniki. Okazało się że jestem chory na białaczkę. Umieram. Wyjechałem bo tak będzie dla nas obojga lepiej.Tak bardzo cię przepraszam,że tak po prostu sobie wyjechałem. Tak wiem zachowałem się jak skończony dupek tak właśnie się czuję. Proszę cię nie płacz za mną. Najlepiej będzie jak o mnie zapomnisz. Prosiłbym cię żebyś przekazała o tym wszystkim mojej rodzinie i chłopakom. Wiem,że mogę na ciebie liczyć.Kochanie bardzo cię kocham pamiętaj o tym. Liam."
 
-To nie może być prawda – szepnęłam zapłakana. Spojrzałam jeszcze raz na wynik badań. Liam miał rację. Czemu mi nie powiedział? Przecież bym z nim była do końca. Kocham go w końcu. -Harry! - krzyknęłam zapłakana i zbiegłam na dół.
-Co się stało? - zapytał kiedy już się do niego wtuliłam.
-Li....Liam – nie mogłam się wysłowić przez płacz.
-Co się stało? Uspokój się – rzekł i usiedliśmy na kanapie.
-Liam umiera – wykrztusiłam w końcu.
-Jak to umiera? - zapytał Louis.
-Jest chory na białaczkę zobacz – powiedziałam i podałam mu wynik jak i list. Louis po przeczytaniu wszystkiego był tak samo zaskoczony co ja.
-Boże – powiedział.
-I co my teraz zrobimy? - zapytałam załamana.
-Odnajdziemy go obiecuję ci – rzekł Harry.
-Jak masz niby zamiar go znaleźć? Przecież on może być wszędzie?! - zapytałam.
-Znajdziemy go – odpowiedział.
-On umiera – powiedziałam załamana. Płakałam w ramię brata aż w końcu ze zmęczenia zasnęłam.
OCZAMI HARREGO :
Siedzieliśmy z chłopakami i próbowaliśmy dzwonić do Liama,ale on miał wyłączony telefon. Martwiliśmy się o niego a ten list załamał nas wszystkich. Nasz przyjaciel umiera a my nie możemy nic zrobić. Najbardziej przeżywa to moja siostra. Biedna od płaczu zasnęła. Jego rodzina o wszystkim już wie. Wszyscy przezywamy to samo.
-I co teraz zrobimy? - zapytał Niall.
-Nie wiem może go poszukamy, popytamy. Coś trzeba zrobić nie możemy tak sobie tu siedzieć – rzekłem.
-Masz rację – powiedział Louis.
-Wiecie ja bym sprawdzi te badania jeszcze raz – oznajmił Zayn.
-Po co skoro masz tu wszystko napisane? - zapytałem.
-Dla jeszcze większej pewności? Co nam szkodzi?
-W sumie masz rację – powiedział Louis.
-Ale na pewno lekarze nam nie dadzą wyników – powiedział Niall.
-A rodzice Liama? - zapytałem.
-Tak to jest to zadzwonimy do nich i jutro wszystko się okażę – rzekł Louis.
Tak jak powiedzieliśmy tak zrobiliśmy. Rodzice Liama też chcieliby się upewnić. Wystarczyło poczekać do jutra. Nie chciałem już Nathalie budzić więc postanowiłem,że na noc zostaniemy tutaj. 

-------------------------------------------------------
Rozdział 39



środa, 3 czerwca 2015

Rozdział 38

Dwa dni później :
Dziś chłopaki nagrywają kolejną część teledysku Night Changes. Teraz jest kolej Harr'ego,wczoraj był Liam. Wstałam dość wcześnie i od razu skierowałam się do szafy. Wyjęłam ubrania i poszłam do łazienki. Szybki prysznic,ubrałam się,pomalowałam,uczesałam i byłam gotowa.http://img.stylistki.pl/sets/cher-lloyd---i-wish-1380232882-s366275.jpg?v=0 Zeszłam na dół by zjeść śniadanie. Zrobiłam sobie dwie kanapki i nalałam soku. Wcześniej dałam jeść mojemu pieskowi.
-Hej – powiedział wchodząc do kuchni Harry.
-Hej – odpowiedziałam i zajadałam się kanapkami.
-Wyspałaś się? - zapytał.
-Nie za bardzo a ty?
-W sumie tak – uśmiechnął się przez co ja zrobiłam to samo. Odkąd poznał Sydney chodzi cały czas uśmiechnięty cieszyło mnie to bardzo.
-Gotowy do nagrywania? - zapytałam kiedy jedliśmy wspólnie śniadanie.
-Tak
-Nie denerwujesz się?
-Ani trochę
-To dobrze,mam do ciebie pytanie
-Pytaj
-Nie będzie przeszkadzało Paul'owi,że spóźnię się z godzinę lub dwie chciałabym pojechać z Loki'm do weterynarza.
-Nie,a coś się z nim stało? - zapytał spoglądając na jedzącego pieska.
-Nie po prostu dziś ma badanie kontrolne
-Nie no spoko przekażę mu,że się spóźnisz
-Dziękuje
-Nie ma sprawy
-Okej to my się już zbieramy
-Okej
-Zobaczymy się na nagrywaniu
-Tak
Wzięłam pieska na ręce i poszliśmy do drzwi. Ubrałam się ciepło,wzięłam torebkę i wyszliśmy. Poszłam do samochodu. Włożyłam Loki'ego na siedzenie a sama zajęłam miejsce za kierownicą. Droga zajęła nam 30 minut ponieważ były korki. Kiedy dojechaliśmy na miejsce wzięłam szczeniaczka i weszliśmy do budynku. Zajęliśmy miejsce w poczekalni i czekaliśmy grzecznie na swoją kolej. Po 20 minutach usłyszałam swoje nazwisko. Wstałam i udaliśmy się do pokoju.
-Dzień dobry panno Styles – powitał mnie przemiły doktor.
-Dzień dobry – uśmiechnęłam się delikatnie.
-Piesek nie sprawiał żadnych problemów? Czuł się dobrze? - zapytał ściągając bandaż.
-Wszystko było dobrze – rzekłam przyglądając się temu co robił doktor.
-To dobrze, widać że rany bardzo dobrze się goją z czego jestem zadowolony.
-Cieszę się
Pan doktor wymienił opatrunek umówiliśmy się na następną wizytę i mogliśmy wracać. Nie miałam już czasu by wrócić się do domu zostawić Loki'ego w domu więc postanowiłam wziąć go ze sobą do pracy. Miałam tylko nadzieję,że Paul mnie nie zabije. Po 15 minutach byłam na miejscu. Zaparkowałam samochód i razem z pieskiem skierowałam się do garderoby. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Lou z Lux.
-Cześć – powiedziałam wchodząc.
-Oo cześć Nathalie – rzekła uśmiechając się.
-Cześć ciocu – powiedziała Lux i podbiegła do mnie.
-Cześć księżniczko – odpowiedziałam i przytuliłam ją.
-To twój piesek? - zapytała.
-Tak i możesz się z nim pobawić – powiedziałam.
-Na prawdę? - zapytała uśmiechnięta.
-Oczywiście,że tak
-Super – ucieszyła się i razem z Loki'm poszła na kanapę.
-Gdzie Harry? - zapytałam podchodząc do Lou.
-Już na planie
-Pójdę zobaczyć
-Okej – wyszłam z garderoby,założyłam kurtkę i wyszłam na zewnątrz ponieważ wszystko odbywało się na lodowisku. Kiedy doszłam na miejsce zobaczyłam Harrego,który siedział i pił chyba herbatę.
-W co ty jesteś ubrany? - zapytałam zdziwiona bo wczoraj naszykowałam inne ubrania.
-No w ciuchy a w co mam być ubrany?
-Ja szykowałam ci coś kompletnie innego Mary coś zmieniła?
-Ale przecież Mary odeszła
-Co? Jak to odeszła?
-Nie wiem tak słyszałem ale jest ciąży i musiała się zwolnić – oznajmił.
-Czemu mi o tym nie powiedziała
-Nie wiem
-Ale w takim razie to kto jest jeszcze stylistką?
-Wiem tyle,że nazywa się Perrie
-Okej,ale przebież się w te ubrania,które naszykowałam
-Nie mogę
-Jak to nie możesz? - zdziwiłam się.
-Paul powiedział,że teraz ona decyduje w co się ubieramy.
-Że co? No chyba go powaliło
-Poza tym ona też tak uważa – rzekł.
-Gdzie ona jest zaraz sobie z nią porozmawiam – byłam wściekła jakim prawem ona sobie tak rządzi.
-Nathalie uspokój się
-Gdzie ona jest?! - warknęłam.
-W garderobie – powiedział a jak jak poparzona poszłam do garderoby. Kiedy tam dotarłam zobaczyłam ją stojącą przy wieszakach. Odwróciła się i wtedy zobaczyłam jej twarz. Miała chyba więcej tapety na ryju niż ja włosów na głowie.
-Jakim prawem decydujesz w co chłopaki się ubierają? - zapytałam wściekła.
-Wydaje mi się,że nie jesteśmy na ty – rzekła.
-I wcale nie zamierzam
-Jakbyś nie zauważyła to Paul zdecydował,że to ja mam tu rządzić więc lepiej rób to co mówię
-Wcale nie będziesz mi mówić co mam robić – warknęłam podchodzą do niej.
-Uważaj bo się zdziwisz
-Ja przynajmniej nie musiałam robić mu loda żeby się tu dostać – rzekłam i popchnęłam ją lekko. Dumna z siebie wyszłam. Nie mam zamiaru sobą rządzić. Harry spojrzał się na mnie zdziwiony.
-Co? - zapytałam.
-Nie wiedziałem że tak potrafisz dojechać komuś
-Nie będzie mną rządziła,a teraz przebierz się w te ubrania które ja przygotowałam.
-Okej jeżeli tego chcesz
-Poprosiłabym – uśmiechnęłam się delikatnie. Harry przebrał się.
-I jak? - zapytał.
-Wyglądasz o wiele lepiej
-To chodźmy – po czterech godzinach scenka brata była już gotowa. Harry po raz trzeci dzisiaj przebrał się w ubrania w których przyjechał. Mogliśmy jechać do domu. Pożegnałam się z Lou i Lux. Wzięłam mojego pieska i poszliśmy do mojego samochodu. Posadziłam Loki'ego i ruszyłam. Harry miał zajechać na zakupy a ja mogłam wracać prosto do domu. Po kilkunastu minutach byłam już na miejscu. Skierowałam się do domu. Otworzyłam drzwi,wypuściłam pieska, rozebrałam się i skierowałam się do salonu. Niedługo po mnie pojawił się Harry z zakupami. Rozłożyliśmy wszystkie produkty i postanowiliśmy zrobić obiad. Przygotowaliśmy kurczaka z opiekanymi ziemniakami. Zjedliśmy posiłek w rozmowie. Posprzątaliśmy potem do późna oglądaliśmy różne filmy. Potem poszłam spać. 
-----------------------------------------------------
Rozdział 38
NOWY BOHATER : 
Perrie Edwards - nowa stylista,lat 21. Samolubna,uwielbia kogoś obrażać. Potrafi omotać sobie kogoś wokół palca.
 


piątek, 29 maja 2015

Rozdział 37

Kilka dni później :
Obudziłam się z krzykiem. Miałam okropny sen. Śniło mi się że próbowałam uratować Liama przed śmiercią ale puścił moją rękę i spadł do przepaści. Oczy miałam zełzawione,spocona koszulka przyklejała mi się do ciała. Oddech był nierówny a serce waliło jak oszalałe.
-To był tylko zły sen – powiedziałam do siebie. Wzięłam telefon do ręki i spojrzałam na godzinę. Zegarek wybił godzinę 03:29. Odłożyłam telefon a obok mnie ujrzałam Loki’ego, który patrzył na mnie. Pogłaskałam go. Po chwili usłyszałam dźwięk mojego telefonu ze zdziwieniem podniosłam I’phona. Dzwonił Liam.
-Halo? – zapytałam.
-Cześć Nathalie
-Coś się stało, że dzwonisz do mnie po 3? – zapytałam.
-Chciałem się upewnić że wszystko jest z tobą okej
-A, co niby miało być nie tak? – zapytałam zdziwiona.
-Miałem okropny sen
-Co ci się śniło?
-Że umierałaś na moich oczach, ale nie umiałem ci pomóc – rzekł.
-Ja miałam podobny sen – oznajmiłam zdziwiona.
-Jak to?
-Tak,trzymałam cię za rękę ale później ją puściłeś i spadłeś do przepaści.
-Dziwne
-Tak
-Okej jestem już pewny, że nic ci nie jest idź już spać zobaczymy się za kilka godzin.
-Dobra
-Dobranoc księżniczko
-Dobranoc – rozłączyłam się i zdziwiona, że mieliśmy z Liam’em podobne sny zasnęłam.
Obudziłam się po 11. Przeciągnęłam się i wstałam. Poszłam do łazienki wzięłam prysznic,przebrałam się w świeże ubrania, pomalowałam się, uczesałam i byłam gotowa. Posprzątałam w pokoju i ogarnięta poszłam razem z Loki’m na dół. Dziś mamy Sylwester, więc trzeba wszystko ogarnąć.
-Hej – powiedziałam do brata,który siedział w kuchni i jadł śniadanie.
-Cześć – uśmiechnął się. Zrobiłam sobie płatki na mleku mojemu pieskowi nasypałam karmy. Usiadłam obok Harrego i zajadałam sobie śniadanie.
-Trzeba wszystko ogarnąć na dziś – oznajmiłam.
-Czeka nas mnóstwo sprzątania – westchnął.
-Bardzo dużo
-Może wynajmijmy ekipę sprzątającą? – zapytał z nadzieją.
-O nie mój kochany braciszku musimy być samodzielni – uśmiechnęłam się.
-Wiesz ile nam to zajmie?
-Wiem,ale we dwójkę szybko nam pójdzie
-To musimy już zacząć żeby zdążyć
-Wiem i już nas dzielę obowiązkami – wstałam i włożyłam talerzyk do zmywarki.
-To ja mogę pojechać po zakupy
-Dobra tylko kupuj rozsądnie nie tylko sam alkohol – powiedziałam.
-Okej to ja lecę – poszedł do wieszaków skąd wziął kurtkę założył ją i buty. Wziął kluczyki do samochodu,portfel i wyszedł. Ja skierowałam się do salonu włączyłam telewizor i przełączyłam na kanał muzyczny. Przyniosłam wszystkie potrzebne rzeczy do sprzątania i zabrałam się za porządek. Sprzątałam tak już godzinę, kiedy wszedł Harry.
-Nathalie pomożesz mi? – zapytał.
-Już idę – odłożyłam mop na bok i pobiegłam do brata. –Nie za bardzo poszalałeś? – zapytałam widząc go stojącego przy drzwiach z mnóstwem reklamówek.
-Nie – uśmiechnął się.
-Jesteś nie możliwy – zaśmiałam się i razem wszystko przenieśliśmy do kuchni. Potem zajęliśmy się dalszym sprzątaniem. Cały porządek trwał ponad cztery godziny. Padliśmy na kanapę ze zmęczenia.
-Jestem wykończony – westchnął Harry.
-Ja też
-Ey, o której my się umówiliśmy na imprezę z resztą? – zapytał.
-Na 18 – odpowiedziałam – A która jest godzina?
-Siedemnasta
-Że, co?! – zerwałam się na równe nogi.
-No tak
-To trzeba się już szykować
-No to się zbieramy – poszliśmy na górę i skierowaliśmy się do swoich pokoi. Od razu powędrowałam do łazienki wziąć prysznic. Nie zajęło mi to dużo czasu. Owinęłam się ręcznikiem i wyszłam z łazienki by naszykować sobie jakiś strój. Po przeszukaniu całej szafy wyjęłam idealną sukienkę. Zawróciłam do łazienki by się przebrać. Założyłam sukienkę, pomalowałam się i uczesałam.http://img.stylistki.pl/sets/ccd054543739718b4eb21c9f3b7c121a-1419016736-s453886.jpg?v=0 Założyłam czarne lity, jakąś biżuterię i byłam gotowa. Zeszłam na dół by rozłożyć wszystkie smakołyki i picie. Zaraz zszedł Harry. Był ubrany w koszulę i czarne rurki.
-Pomogę ci – rzekł.
-Dzięki – uśmiechnęłam się. Po 5 minutach wszystko było gotowe. Harry włączył muzykę wystarczyło poczekać na naszych gości. Nie minęło nawet 10 minut a już usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Harry poszedł do drzwi i otworzył je. Usłyszałam głos chłopaków i Lucy. Kiedy weszli do salonu przywitaliśmy się.
-Nathalie sprawa jest, bo nie zdążyłam się przebrać… - zaczęła.
-Chodź – wzięłam ją za rękę i poszliśmy do mojego pokoju. Lucy weszła z torbą do łazienki a ja przeglądałam sobie Facebooka. Po 10 minutach brunetka wyszła. Miała na sobie śliczną sukienkę bez pleców. http://img.stylistki.pl/sets/201a2e991420f5b11cf6cdb4ebe8d6fd-1419357979-s454277.jpg?v=0
-Wow – powiedziałam.
-Co? – zapytała.
-Ślicznie wyglądasz – odpowiedziałam.
-Dziękuje ty też – zaśmiałyśmy się i zeszłyśmy na dół. Akurat wszyscy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
-Ja otworze – rzekłam i skierowałam się do drzwi. Otworzyłam je i ujrzałam uśmiechającą Sydney.
-Hej – powiedziała.
-Cześć Sydney – przytuliłyśmy się.
-Nie będziesz miała nic, przeciwko że wzięłam ze sobą jeszcze trzy osoby – powiedziała.
-Kogo? – zapytałam a po chwili ujrzałam trzy osoby zamarłam. –No nie wierzę – uśmiechnęłam się.
-Cześć – powiedzieli. Sydney przyprowadziła Noaha,Jamie’sa i Graham’a swoich braci. Dobrze pamiętam jak spędzaliśmy razem czas. Bardzo się zmienili odkąd ich widziałam.
-O boże jak się cieszę,że was widzę – powiedziałam i przytuliłam chłopaków.
-My też – uśmiechnęli się.
-Wejdźcie – wpuściłam całą czwórkę do środka. –Lucy chodź zobacz, kto przyszedł – powiedziałam.
-Kto? – zapytała i zaraz przyszła. Stanęła jak wryta, kiedy zobaczyła. –O boże
-Cześć Lucy
-Cześć – powiedziała i przytuliła całą rodzinkę. -Nawet nie wiecie jak się cieszę,że was widzę – dopowiedziała.
-My też – rzekł Noah.
-Wejdźcie poznacie resztę – poszliśmy do salonu. Chłopaki spojrzeli na naszych gości. Harry kiedy spojrzał na Sydney oniemiał od razu zauważyłam,że mojemu braciszkowi spodobała się moja przyjaciółka. Uśmiechnęłam się delikatnie.
-Chłopaki to jest Noah,Jamie's,Graham i Sydney – oznajmiłam przedstawiając rodzeństwo. -A to jest Liam,Zayn,Harry,Louis i Niall
-Miło nam – powiedział Jamie's.
-Nam również – odpowiedział Liam i każdy z każdym uścisnęli sobie ręce.
-To co zaczynamy imprezkę – powiedział Louis.
-Tak – uśmiechnęłam się.
Kilka godzin później :
Za 5 minut będzie północ a co za tym idzie zaczniemy rok 2015. Sytuacja wygląda następująco : Wszyscy są już podpici,ale czuję, że to dopiero początek. Bawimy się świetnie. Śmiejemy się,rozmawiamy,tańczymy. Powoli zaczynamy się szykować na pokaz fajerwerk. Ubrałam płaszcz i razem z Liam'em czekaliśmy na resztę,która jakimś cudem dotoczyła się do drzwi.
-Coś czuję,że to będzie długo noc – rzekł Liam obejmując mnie w pasie.
-Ojj tak – westchnęłam. Kiedy wszyscy byli gotowi wyszliśmy na dwór. Czekaliśmy chwilę i zaraz zobaczyliśmy kolorowe fajerwerki na niebie. Payne przytulił mnie od tyłu. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową i podziwialiśmy. Staliśmy na dworze 10 minut po czym wróciliśmy do środka. Liam otworzył szampana i polał każdemu to kieliszek.
-Za nowy rok – rzekł Zayn.
-Za nowy rok – odpowiedzieliśmy i wypiliśmy szampana. Po czym impreza toczyła się dalej.
Cztery godziny później :
-Harry chodź idziemy – powiedziałam ciągnął go po schodach.
-Gdzie idziemy? - zapytał kompletnie pijany zresztą wszyscy byli w takim samym stanie.
-Spać – odpowiedziałam.
-Ale nie chce – jęknął.
-Ledwo trzymasz się na nogach idziemy – w końcu jakoś daliśmy radę zaprowadziłam go do jego pokoju i położyłam na łóżku. Zdjęłam buty i przykryłam kocem. Obok niego spał już Niall. Wyszłam z pokoju. Harry był ostatni. Sydney i Lucy spały w mojej sypialni a reszta w pokojach gościnnych niestety dla mnie i Liama zabrakło pokoju więc musieliśmy zasnąć w salonie. Dzięki Bogu kanapa się rozkładała więc jakoś się pomieścimy.
-Wszyscy – westchnęłam i rzuciłam się na przygotowaną kanapę.
-Możemy iść spokojnie spać.
-Bardzo chętnie, nie mam siły nawet się przebierać – powiedziałam ledwo przytomna i zasnęłam.
Usłyszałam jak ktoś mnie budzi i śmieje się. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Lucy.
-Lucy? Co się dzieje czemu nie śpisz? - zapytałam.
-Sydney uciekła z Harrym – powiedziała śmiejąc się.
-Co? - zapytałam.
-Nie ma ich poszli sobie
-Jak to poszli? - zapytał Liam.
-Uciekli
Poszłam sprawdzić pokój Harrego. Na prawdę go tam nie było Sydney też zniknęła. Zaczęłam się niepokoić oni są pijani i nie wiadomo gdzie poszli. Zbiegłam na dół.
-I co? - zapytał Liam.
-Nie ma ich, boże gdzie oni są – usiadłam obok Liama i zaczęłam się zastanawiać.
-Uspokój się, trzeba ich poszukać
-Nie mamy wyjścia
-To zrobimy tak ty zostaniesz tutaj a ja pójdę ich poszukać
-Nie ma mowy – zaprzeczyłam.
-Nathalie proszę ty tu zostaniesz a ja ich poszukam jak coś to będę do ciebie dzwonił.
-No dobra,ale uważaj na siebie
-Obiecuję – Payne ubrał się i wyszedł. Odprowadziłam Lucy do pokoju i położyłam spać. Zeszłam na dół i czekałam na mojego chłopaka,brata i przyjaciółkę. Po 30 minutach odchodziłam od zmysłów. Już miałam sięgnąć po telefon kiedy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Podbiegłam w tamtą stronę i zobaczyłam moje zguby.
-Boże gdzie wy byliście? - zapytałam.
-Siedzieli w ogrodzie – rzekł Liam.
-Harry wiesz jak się martwiłam? - zwróciłam się do niego.
-Przepraszam już nie będę – powiedział.
-No ja myślę – zaprowadziliśmy nasze zguby do pokoi i mogliśmy w końcu normalnie zasnąć. 
-------------------------------------------
Rozdział 37