Obudziłam się słysząc dźwięk
budzika,który nastawiłam dla pewności,że nie zaśpię. Dziś mamy
kolejny koncert a przed tym wywiad. Za oknem świeciło słońce. Z
uśmiechem na twarzy wstałam i wybierając z walizki ubrania na dziś
poszłam do łazienki. Szybki prysznic,ubrałam się,założyłam
wisiorek od Harrego,który on miał taki sam i resztę biżuterii.
Lekki makijaż z włosów zrobiłam warkocza. Kiedy byłam już
gotowa spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Myślami cofnęłam
się do mojego dzieciństwa przed tym wszystkim co się stało. Byłam
szczęśliwą dziewczynką,która pragnęła odkrywać świat i jak
najmocniej korzystać z niego. Później wszystko stało się inne.
Odwrotne. Jak mogły wyglądać święta w mojej rodzinie kiedy mnie
nie było? Czy byli szczęśliwi? Ja na pewno tych świąt nie
obchodziłam. Z tym potworem nie dało się nic świętować. Każdego
dnia patrzyłam przez okno i płakałam bo tak bardzo tęskniłam za
mamą,tatą i Harrym. Łzy leciały mi po twarzy kiedy przypominałam
sobie o tych cholernych dniach. Spojrzałam na swoje ręce stare
rany. Wtedy nie czułam aż takiego bólu. Usłyszałam pukanie do
drzwi. Nic nie odpowiedziałam. Nie miałam na to siły. Usiadłam na
podłodze,głowę oparłam na ścianie. Pukanie ani na chwilę nie
ustępowało. W końcu osoba weszła,no bo przecież ja nie zamknęłam
pokoju. Po chwili pojawiła się postać Liama. Spojrzałam na niego
przez łzy.
-Nathalie boże co się dzieje? -
szybko do mnie podbiegł i zaraz był obok mnie.
-Przytul mnie proszę – powiedziałam
załamanym głosem. Liam objął mnie ramieniem a ja mocno wtuliłam
się w jego klatkę piersiową.
-Już uspokój się – nie przestawał
do mnie mówić,makijaż na pewno mi się rozmazał. Po kilkunastu
minutach powoli uspokajałam się.
-Przepraszam – powiedziałam
-Nathalie za co?
-Za to,że musiałeś widzieć mnie w
takim stanie – spojrzałam na niego
-Co ty w ogóle wygadujesz,ja chcę ci
pomóc. A teraz Nathalie Styles wstaje poprawia makijaż i schodzi do
nas na śniadanie - wstaliśmy -I już nie płacz bo naprawdę nie
warto – otarł łzę,która właśnie spadała.
-Dziękuje ci
-Uśmiechnij się bo wiesz,że my nie
lubimy gdy płaczesz -uśmiechnęłam się delikatnie -O właśnie
tak. Teraz zostawiam cię samą popraw makijaż i na śniadanie.
-Okej
-Widzimy się na dole – i wyszedł
spojrzałam na swoje odbicie wyglądałam okropnie. Szybko wyjęłam
te kosmetyki,które były mi potrzebne i poprawiłam swój wygląd.
Wyszłam z pokoju zamykając go. Weszłam do windy,która zawiozła
mnie na sam dół. Kiedy wyszłam skierowałam się do restauracji.
Zobaczyłam chłopaków siedzących już przy stole,ale nie było
mojego brata.
-Cześć Nathalie – powiedzieli kiedy
podeszłam do stołu.
-Hej,a gdzie jest Harry? - zapytałam
-Powiedział,że zaraz przyjdzie –
powiedział Liam
-Pójdę po niego – szybko weszłam
do widny a kiedy wyszłam poszłam do pokoju Harrego. Zapukałam a
kiedy usłyszałam ciche proszę weszłam. Zobaczyłam Harrego
leżącego na łóżku.
-Cześć braciszku – powiedziałam
siadając na łóżku.
-Hej – powiedział cicho
-Co się dzieje jesteś blady
-Kiepsko się czuje
-Pokarz -przyłożyłam swoją rękę do
jego czoła – nie,nie masz gorączki. Dasz dziś radę pójść na
wywiad i zagrać koncert?
-Chwilę poleżę i zaraz mi przejdzie
-Na pewno?
-Tak
-Może jesteś głodny,albo chcesz coś
do picia?
-Nie dziękuje
-Zaraz przyjdę poczekaj chwilę –
wyszłam i szybko pobiegłam do windy. Postanowiłam,że przyniosę
mu coś do jedzenia i picia. Kiedy znalazłam się w restauracji
wzięłam jakiś talerzyk nałożyłam naleśników i nalałam soku.
-I co z Harrym? - zobaczyłam Zayna
-Źle się czuję
-Będzie mógł zagrać koncert i pójść
na wywiad?
-Powiedział,że tak,ale nie jestem
tego pewna
-Lepiej,żeby został w hotelu
-Też tak sądzę
-A ty nic nie jesz?
-Jakoś nie chcę. Dobra ja idę
-Okej
-Jak coś to przyjdźcie
-Nie ma sprawy
Poszłam do windy wjechałam na
odpowiednie piętro i poszłam do pokoju brata. Nie pukałam bo to
było nie opłacane. Z wielkim trudem otworzyłam drzwi. Harry leżał
w tej samej pozycji w jakiej go zobaczyłam.
-Proszę to dla ciebie – podałam mu
talerzyk a sok postawiłam na szafce nocnej
-Nathalie prosiłem cię
-Ojj nie marudź wstawaj zjedz i napij
się to poczujesz się lepiej
-Boże co ja bym zrobił bez takiej
kochanej siostry – złapał mnie za rękę
-Raczej nic – uśmiechnęłam się
-Dziękuje,że tak się o mnie
troszczysz
-Ty też to zawsze robisz chce się
jakoś odwdzięczyć. A teraz jedz – wstałam i otworzyłam wszystkie
okna,żeby wpadło trochę świeżego powietrza.
-Pyszne są te naleśniki –
powiedział
-To dobrze,i co jak się czujesz?
-Trochę lepiej
-No to fantastycznie,ale i tak nie
idziesz na koncert ani na wywiad
-Jak to?
-Musisz odpoczywać tak to
-Nathalie nie przesadzaj zaraz mi
przejdzie
-Już zdecydowałam chłopaki cię
zastąpią na koncercie
-Nathalie no mam ci udowodnić,że
czuję się lepiej?
-Harry......
-Nathalie i tak pójdę
-Dobra możesz iść,ale na koncercie
cały czas siedzisz
-Okej niech ci będzie
-To zjedz wypij i idziemy
-Ok
-Harry szybko zjadł,wypił i mogliśmy
już iść. Zamknął swój pokój i powoli szliśmy. Cały czas
miałam go na oku. Kiedy byliśmy już na dole chłopaki już
czekali. Szybko do nich dołączyliśmy.
-Harry jak się czujesz? - zapytał
Niall
-Dobrze
-To skoro Harry czuje się lepiej to
możemy już jechać? – zapytał Louis
-Tak możemy jechać – wszyscy
wyszliśmy na dwór i wsiedliśmy do busa,który już na nas czekał.
Droga nie zajęła nam dużo czasu. Szybko znaleźliśmy się pod
studiem w którym chłopaki dadzą wywiad. Weszliśmy do budynku ja
od razu poszłam do garderoby a chłopaki przywitali się z
prowadzącym. Razem z panią Victorią naszykowałyśmy chłopakom
ubrania a oni zaraz się zjawili. Szybko się przebrali a Mary
fryzjerka poprawiał im fryzury. Oni wyszli a my trochę
posprzątaliśmy. Nie miałam co robić więc usiadłam na kanapie
wyjęłam iPhona i wybrałam numer Lucy. Po trzech sygnałach
odebrała.
-Nathalie kochanie jak się ciesze,że
dzwonisz – powiedziała uradowanym głosem
-Też się cieszę,że mogę z tobą
pogadać
-Jak tam we Włoszech? Opowiadaj
-Jest tu fantastycznie naprawdę,pogoda
cudowna,ludzie przemili
-Eh jak ja ci zazdroszczę,a jak tam
chłopaki i nowa praca?
-Są niesamowici ich koncerty to istny
wybuch energii,a co do pracy to już ją pokochałam
-Tak bardzo się cieszę twoim
szczęściem
-A ty? Opowiadaj co u ciebie?
-Szczerze to nic nowego,ale mam dla
ciebie coś co cię zaniepokoi z Zaynem już o tym rozmawiałam
-Co się stało?
-Tu chodzi o Toma – kiedy usłyszałam
to imię serce mi stanęło.
-Co się dzieje Lucy?
-On ciągle się o ciebie pyta a nawet
wydaje mi się,że mnie śledził,ale nie jestem pewna. Nathalie on
jest niebezpieczny, nie wydzwania do ciebie?
-Nie – mój głos drżał a w myślach
chodziło mi tylko jedno słowo ''niebezpieczny''
-Nathalie dobrze się czujesz?
-Tak
-Radzę ci zmienić numer
-Dziękuje,że mi o tym powiedziałaś
-Wiesz ja nie chciałam cię
przestraszyć,ale chciałam cię już ostrzec.
-Lucy jest dobrze nie martw się
niepotrzebnie
-Nathalie?
-Co?
-On stoi przed moim domem
-Jak to?
-Patrzy się
-Lucy zamknij dom i pod żadnym pozorem
nie otwieraj
-Już
-Usiądź i nie odzywaj się,informuj
mnie o wszystkim co się dzieje i nie rozłączaj się
-Boję się – wyszeptała a po chwili
usłyszałam głośne walenie
-Co to było? - zapytałam
-On wali do drzwi
-Lucy biegnij po cichu do łazienki
zamknij się ja na chwilę się rozłączę w razie czego dzwoń na
policję
-Okej
-Zaraz zadzwonię
-Okej – kiedy się rozłączyła
szybko pobiegłam do miejsca gdzie nagrywają wywiad. Byłam
przestraszona i cholernie bałam się o Lucy. Kiedy dobiegłam nie
czekając ani minuty odciągnęłam Zayna w moją stronę.
-Nathalie co ty do cholery robisz?
-Lucy......ona.... - nie mogłam się
wysłowić
-Co się dzieje z Lucy? Nathalie mów!
-Grozi jej niebezpieczeństwo! -
wykrzyczałam jego twarz w ułamku sekundy zmieniła się z wściekłej
na przestraszoną. Do oczu dochodziły mi łzy.
-Jak to? - powiedział
-Dzwoń do niej do cholery! - szybko
wyjął telefon i wybrał jej numer.....
Oczami Lucy :
Siedziałam przestraszona w łazience.
Tom ciągle walił a nawet krzyczał coś. Poczułam,że mój telefon
wibruje a na wyświetlaczu pojawia się numer i zdjęcie Zayna. bez
wahania odebrałam.
-Zayn – powiedziałam przez łzy
-Lucy kochanie co się dzieje?
-Tom dobija się do moich drzwi,boję
się
-Kochanie nie bój się musisz szybko
zadzwonić po policję
-Dobrze
-Posłuchaj mnie ja niedługo u ciebie
będę
-Nie Zayn
-Lucy przyjadę zadzwoń na policję ja
niedługo będę
-Dobrze
-Kocham cię
-Ja ciebie też
Rozłączył się a ja ciągle
siedziałam przerażona. Modliłam się aby tylko tu nie wszedł i
mnie nie znalazł. Ze zmęczeni usnęłam na kafelkach.
5 godzin później :
Obudziło mnie wchodzenie po schodach
wstałam przerażona do oczu nachodziły mi łzy a serce stanęło.
Kroki stawały się głośniejsze i głośniejsze. Po chwili ktoś
chwycił za klamkę od drzwi zamarłam.........
----------------------------------------------------------------------
Rozdział 17
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz