czwartek, 11 września 2014

Rozdział 17

Obudziłam się słysząc dźwięk budzika,który nastawiłam dla pewności,że nie zaśpię. Dziś mamy kolejny koncert a przed tym wywiad. Za oknem świeciło słońce. Z uśmiechem na twarzy wstałam i wybierając z walizki ubrania na dziś poszłam do łazienki. Szybki prysznic,ubrałam się,http://img.stylistki.pl/sets/spodnica-1410372792-s444506.jpg?v=0założyłam wisiorek od Harrego,który on miał taki sam i resztę biżuterii. Lekki makijaż z włosów zrobiłam warkocza. Kiedy byłam już gotowa spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Myślami cofnęłam się do mojego dzieciństwa przed tym wszystkim co się stało. Byłam szczęśliwą dziewczynką,która pragnęła odkrywać świat i jak najmocniej korzystać z niego. Później wszystko stało się inne. Odwrotne. Jak mogły wyglądać święta w mojej rodzinie kiedy mnie nie było? Czy byli szczęśliwi? Ja na pewno tych świąt nie obchodziłam. Z tym potworem nie dało się nic świętować. Każdego dnia patrzyłam przez okno i płakałam bo tak bardzo tęskniłam za mamą,tatą i Harrym. Łzy leciały mi po twarzy kiedy przypominałam sobie o tych cholernych dniach. Spojrzałam na swoje ręce stare rany. Wtedy nie czułam aż takiego bólu. Usłyszałam pukanie do drzwi. Nic nie odpowiedziałam. Nie miałam na to siły. Usiadłam na podłodze,głowę oparłam na ścianie. Pukanie ani na chwilę nie ustępowało. W końcu osoba weszła,no bo przecież ja nie zamknęłam pokoju. Po chwili pojawiła się postać Liama. Spojrzałam na niego przez łzy.
-Nathalie boże co się dzieje? - szybko do mnie podbiegł i zaraz był obok mnie.
-Przytul mnie proszę – powiedziałam załamanym głosem. Liam objął mnie ramieniem a ja mocno wtuliłam się w jego klatkę piersiową.
-Już uspokój się – nie przestawał do mnie mówić,makijaż na pewno mi się rozmazał. Po kilkunastu minutach powoli uspokajałam się.
-Przepraszam – powiedziałam
-Nathalie za co?
-Za to,że musiałeś widzieć mnie w takim stanie – spojrzałam na niego
-Co ty w ogóle wygadujesz,ja chcę ci pomóc. A teraz Nathalie Styles wstaje poprawia makijaż i schodzi do nas na śniadanie - wstaliśmy -I już nie płacz bo naprawdę nie warto – otarł łzę,która właśnie spadała.
-Dziękuje ci
-Uśmiechnij się bo wiesz,że my nie lubimy gdy płaczesz -uśmiechnęłam się delikatnie -O właśnie tak. Teraz zostawiam cię samą popraw makijaż i na śniadanie.
-Okej
-Widzimy się na dole – i wyszedł spojrzałam na swoje odbicie wyglądałam okropnie. Szybko wyjęłam te kosmetyki,które były mi potrzebne i poprawiłam swój wygląd. Wyszłam z pokoju zamykając go. Weszłam do windy,która zawiozła mnie na sam dół. Kiedy wyszłam skierowałam się do restauracji. Zobaczyłam chłopaków siedzących już przy stole,ale nie było mojego brata.
-Cześć Nathalie – powiedzieli kiedy podeszłam do stołu.
-Hej,a gdzie jest Harry? - zapytałam
-Powiedział,że zaraz przyjdzie – powiedział Liam
-Pójdę po niego – szybko weszłam do widny a kiedy wyszłam poszłam do pokoju Harrego. Zapukałam a kiedy usłyszałam ciche proszę weszłam. Zobaczyłam Harrego leżącego na łóżku.
-Cześć braciszku – powiedziałam siadając na łóżku.
-Hej – powiedział cicho
-Co się dzieje jesteś blady
-Kiepsko się czuje
-Pokarz -przyłożyłam swoją rękę do jego czoła – nie,nie masz gorączki. Dasz dziś radę pójść na wywiad i zagrać koncert?
-Chwilę poleżę i zaraz mi przejdzie
-Na pewno?
-Tak
-Może jesteś głodny,albo chcesz coś do picia?
-Nie dziękuje
-Zaraz przyjdę poczekaj chwilę – wyszłam i szybko pobiegłam do windy. Postanowiłam,że przyniosę mu coś do jedzenia i picia. Kiedy znalazłam się w restauracji wzięłam jakiś talerzyk nałożyłam naleśników i nalałam soku.
-I co z Harrym? - zobaczyłam Zayna
-Źle się czuję
-Będzie mógł zagrać koncert i pójść na wywiad?
-Powiedział,że tak,ale nie jestem tego pewna
-Lepiej,żeby został w hotelu
-Też tak sądzę
-A ty nic nie jesz?
-Jakoś nie chcę. Dobra ja idę
-Okej
-Jak coś to przyjdźcie
-Nie ma sprawy
Poszłam do windy wjechałam na odpowiednie piętro i poszłam do pokoju brata. Nie pukałam bo to było nie opłacane. Z wielkim trudem otworzyłam drzwi. Harry leżał w tej samej pozycji w jakiej go zobaczyłam.
-Proszę to dla ciebie – podałam mu talerzyk a sok postawiłam na szafce nocnej
-Nathalie prosiłem cię
-Ojj nie marudź wstawaj zjedz i napij się to poczujesz się lepiej
-Boże co ja bym zrobił bez takiej kochanej siostry – złapał mnie za rękę
-Raczej nic – uśmiechnęłam się
-Dziękuje,że tak się o mnie troszczysz
-Ty też to zawsze robisz chce się jakoś odwdzięczyć. A teraz jedz – wstałam i otworzyłam wszystkie okna,żeby wpadło trochę świeżego powietrza.
-Pyszne są te naleśniki – powiedział
-To dobrze,i co jak się czujesz?
-Trochę lepiej
-No to fantastycznie,ale i tak nie idziesz na koncert ani na wywiad
-Jak to?
-Musisz odpoczywać tak to
-Nathalie nie przesadzaj zaraz mi przejdzie
-Już zdecydowałam chłopaki cię zastąpią na koncercie
-Nathalie no mam ci udowodnić,że czuję się lepiej?
-Harry......
-Nathalie i tak pójdę
-Dobra możesz iść,ale na koncercie cały czas siedzisz
-Okej niech ci będzie
-To zjedz wypij i idziemy
-Ok
-Harry szybko zjadł,wypił i mogliśmy już iść. Zamknął swój pokój i powoli szliśmy. Cały czas miałam go na oku. Kiedy byliśmy już na dole chłopaki już czekali. Szybko do nich dołączyliśmy.
-Harry jak się czujesz? - zapytał Niall
-Dobrze
-To skoro Harry czuje się lepiej to możemy już jechać? – zapytał Louis
-Tak możemy jechać – wszyscy wyszliśmy na dwór i wsiedliśmy do busa,który już na nas czekał. Droga nie zajęła nam dużo czasu. Szybko znaleźliśmy się pod studiem w którym chłopaki dadzą wywiad. Weszliśmy do budynku ja od razu poszłam do garderoby a chłopaki przywitali się z prowadzącym. Razem z panią Victorią naszykowałyśmy chłopakom ubrania a oni zaraz się zjawili. Szybko się przebrali a Mary fryzjerka poprawiał im fryzury. Oni wyszli a my trochę posprzątaliśmy. Nie miałam co robić więc usiadłam na kanapie wyjęłam iPhona i wybrałam numer Lucy. Po trzech sygnałach odebrała.
-Nathalie kochanie jak się ciesze,że dzwonisz – powiedziała uradowanym głosem
-Też się cieszę,że mogę z tobą pogadać
-Jak tam we Włoszech? Opowiadaj
-Jest tu fantastycznie naprawdę,pogoda cudowna,ludzie przemili
-Eh jak ja ci zazdroszczę,a jak tam chłopaki i nowa praca?
-Są niesamowici ich koncerty to istny wybuch energii,a co do pracy to już ją pokochałam
-Tak bardzo się cieszę twoim szczęściem
-A ty? Opowiadaj co u ciebie?
-Szczerze to nic nowego,ale mam dla ciebie coś co cię zaniepokoi z Zaynem już o tym rozmawiałam
-Co się stało?
-Tu chodzi o Toma – kiedy usłyszałam to imię serce mi stanęło.
-Co się dzieje Lucy?
-On ciągle się o ciebie pyta a nawet wydaje mi się,że mnie śledził,ale nie jestem pewna. Nathalie on jest niebezpieczny, nie wydzwania do ciebie?
-Nie – mój głos drżał a w myślach chodziło mi tylko jedno słowo ''niebezpieczny''
-Nathalie dobrze się czujesz?
-Tak
-Radzę ci zmienić numer
-Dziękuje,że mi o tym powiedziałaś
-Wiesz ja nie chciałam cię przestraszyć,ale chciałam cię już ostrzec.
-Lucy jest dobrze nie martw się niepotrzebnie
-Nathalie?
-Co?
-On stoi przed moim domem
-Jak to?
-Patrzy się
-Lucy zamknij dom i pod żadnym pozorem nie otwieraj
-Już
-Usiądź i nie odzywaj się,informuj mnie o wszystkim co się dzieje i nie rozłączaj się
-Boję się – wyszeptała a po chwili usłyszałam głośne walenie
-Co to było? - zapytałam
-On wali do drzwi
-Lucy biegnij po cichu do łazienki zamknij się ja na chwilę się rozłączę w razie czego dzwoń na policję
-Okej
-Zaraz zadzwonię
-Okej – kiedy się rozłączyła szybko pobiegłam do miejsca gdzie nagrywają wywiad. Byłam przestraszona i cholernie bałam się o Lucy. Kiedy dobiegłam nie czekając ani minuty odciągnęłam Zayna w moją stronę.
-Nathalie co ty do cholery robisz?
-Lucy......ona.... - nie mogłam się wysłowić
-Co się dzieje z Lucy? Nathalie mów!
-Grozi jej niebezpieczeństwo! - wykrzyczałam jego twarz w ułamku sekundy zmieniła się z wściekłej na przestraszoną. Do oczu dochodziły mi łzy.
-Jak to? - powiedział
-Dzwoń do niej do cholery! - szybko wyjął telefon i wybrał jej numer.....
Oczami Lucy :
Siedziałam przestraszona w łazience. Tom ciągle walił a nawet krzyczał coś. Poczułam,że mój telefon wibruje a na wyświetlaczu pojawia się numer i zdjęcie Zayna. bez wahania odebrałam.
-Zayn – powiedziałam przez łzy
-Lucy kochanie co się dzieje?
-Tom dobija się do moich drzwi,boję się
-Kochanie nie bój się musisz szybko zadzwonić po policję
-Dobrze
-Posłuchaj mnie ja niedługo u ciebie będę
-Nie Zayn
-Lucy przyjadę zadzwoń na policję ja niedługo będę
-Dobrze
-Kocham cię
-Ja ciebie też
Rozłączył się a ja ciągle siedziałam przerażona. Modliłam się aby tylko tu nie wszedł i mnie nie znalazł. Ze zmęczeni usnęłam na kafelkach.
5 godzin później :
Obudziło mnie wchodzenie po schodach wstałam przerażona do oczu nachodziły mi łzy a serce stanęło. Kroki stawały się głośniejsze i głośniejsze. Po chwili ktoś chwycił za klamkę od drzwi zamarłam......... 

----------------------------------------------------------------------
Rozdział 17

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz