Kilka dni później :
Dziś mamy Wigilię. Jestem taka
szczęśliwa, że spędzę ten dzień razem z rodziną. Wstałam i
przeciągnęłam się wydając dziwny dźwięk. Poszłam do szafy
wyjmując jakieś luźne ubrania. Skierowałam się do łazienki
gdzie zrobiłam poranną toaletę. Potem przebrałam się i
uczesałam. Wyszłam z łazienki i ogarnęłam trochę pokój. Loki
niestety cały czas mi w tym nie pomagał. Roznosił moje skarpetki
po całym pokoju.
-Loki pomógłbyś a nie przeszkadzał
– zaśmiałam się. Posadziłam go na łóżku i dałam gumową
marchewkę, którą od razu zaczął gryźć. Uśmiechnęłam się na
jego widok i powróciłam do dalszego sprzątania. Po wykonaniu pracy
wzięłam pieska i zeszliśmy na dół by coś zjeść. Harrego nie
było widać, co oznaczało, że jeszcze śpi. Wsypałam karmę
Lokiemu a kiedy szczeniaczek zajadał się ja postanowiłam zrobić
naleśniki. Wyjęłam odpowiednie produkty i zabrałam się do pracy.
Śniadanie było gotowe po 30 minutach wystarczyło pójść po
brata. Pobiegłam na górę i wpadłam bez pukanie do pokoju. Styles
oczywiście spał w najlepsze i nawet nie ruszyło go moje wejście.
Po cichu wdrapałam się na łóżko chłopaka i zaczęłam skakać i
krzyczeć ‘’Harry wstawaj są święta!’’
Po chwili poczułam, że Harry łapie
mnie za nogi i ciągnie do siebie, przez, co upadłam na łóżko.
Korzystając z okazji zaczął mnie łaskotać. Darłam się i
śmiałam aż miałam w oczach łzy.
-Harry przestań! – krzyczałam
śmiejąc się.
-To jest twoja kara za to, że mnie
obudziłaś – powiedział śmiejąc się.
-Już nie mam siły! – wrzeszczałam.
-Dobra przestanę, bo sąsiedzi
pomyślą, że się nad tobą znęcam – rzekł a po chwili
poczułam, że żyję.
-Właśnie to robiłeś –
odpowiedziałam, wstałam nadal śmiejąc się.
-Postaram się już tego nie robić –
uśmiechnął się.
-Przyszłam, bo zrobiłam śniadanie –
oznajmiłam powód przyjścia.
-Zaraz zejdę daj mi 5 minut
-Okej czekam na dole – wyszłam z
pokoju. Schodząc poprawiłam włosy, bo mi się rozczochrały.
Weszłam do pokoju, usiadłam na krześle i zaczęłam jeść. Zaraz
dołączył do mnie Harry.
-Dzwonił do ciebie Paul? – zapytał.
-Nie a po co miałby dzwonić?
-To ci nie mówił? Od razu po
Sylwestrze nagrywamy teledysk do Night Changes - oznajmił.
-W nowy rok? – zapytałam zdziwiona.
-Niestety
-Ehh no dobra, to chłopaki, kiedy
wracają?
-Za trzy dni – oznajmił.
-To cudownie! Stęskniłam się za nimi
– ucieszyłam się na myśl, że Liam, Lucy, Niall, Louis i Zayn
wracają.
-Dobrze będzie ich znów zobaczyć –
uśmiechnął się.
-Zmieniając temat mama mówiła, kiedy
mamy przyjechać? -zapytałam wkładając talerzyk i szklankę do
zmywarki.
-Chciała żebyśmy przyjechali na
17:00 – powiedział.
-Spoko mamy jeszcze dużo czasu.
-Nom
Poszliśmy do salonu usiedliśmy na
kanapie i włączyliśmy telewizor. Oglądaliśmy jakieś filmu i
siedzieliśmy tak do 16:00. Kiedy wybiła ta godzina poszliśmy się
szykować. Poszłam wziąć prysznic. Nie zajęło mi to długo.
Wyszłam z kabiny, owinęłam się ręcznikiem i wyszłam do pokoju
by naszykować ubrania. Po przeszukaniu szafy znalazłam idealny
strój. Wróciłam do łazienki. Przebrałam się, pomalowałam i
uczesałam. Powróciłam do pokoju i wybrałam odpowiednią
biżuterię. Założyłam lity, przejrzałam się ostatni raz w
lustrze i byłam gotowa. W tym samym momencie zapukał Harry.
-Proszę – powiedziałam i zaraz
pojawił się brat.
-Pomożesz mi z krawatem? – zapytał.
-Jasne – podeszłam do niego i
poprawiłam mu krawat. Ubrany był w białą koszulę i czarne rurki.
-Dziękuje – uśmiechnął się.
-Proszę – puściłam mu oczko.
-Jedziemy? – zapytał.
-Tak – zeszliśmy na dół,
zapakowałam najpotrzebniejsze rzeczy do torebki. Założyłam
płaszcz i byłam gotowa. Harry też się ubrał.
-Co zrobimy z Lokim? – zapytałam
patrząc na pieska, który się drapał.
-Możemy go zabrać ze sobą –
odpowiedział.
-Nie chcę go zostawiać samego, chodź
Loki jedziesz z nami – wzięłam szczeniaczka na ręce i wyszliśmy.
Wsiedliśmy do samochodu Harrego i ruszyliśmy. Gadaliśmy i zaraz
byliśmy u rodziców. Wyszliśmy i poszliśmy do drzwi. Zapukaliśmy
a zaraz otworzył nam tata.
-Cześć dzieci wejdźcie
-Cześć tato – powiedzieliśmy i
weszliśmy. Zdjęliśmy kurtki. Od razu było czuć zapach karpia.
-Cześć mamo! – krzyknęłam
wchodząc do salonu i postawiłam Lokiego na ziemi.
-Oo Nathalie, Harry już jesteście? –
zapytała mama wychodząc z kuchni.
-Przed chwilą przyjechaliśmy –
rzekł Harry.
-Rozgośćcie się zaraz zaczniemy –
dopowiedział tata.
-Nie będzie wam przeszkadzało, że
zabrałam ze sobą Loki’ego? – zapytałam.
-Oczywiście, że nie – mama posłała
mi szeroki uśmiech.
Po kilku minutach zaczęliśmy
uroczystość. Tata, jako głowa rodziny wziął opłatek, rozdał
nam i zaczęliśmy składać sobie życzenia. W tle leciały
świąteczne piosenki, przez co stworzył się cudowny klimat. Po
złożeniu życzeń zasiedliśmy do stołu. Rozmawialiśmy delektując
się potrawami, które przygotowała mama. Kiedy nagle usłyszeliśmy
dzwonek do drzwi.
-Kto to może być? – zapytał tata.
-Zaraz się przekonamy – mama wstała
i poszła do drzwi. Usłyszałam żeński głos a po chwili pojawiła
się ona. Nie chciałam jej widzieć, ale przecież było to
oczywiste, że przyjedzie.
-Cześć przepraszam za spóźnienie,
ale samolot się spóźnił – rzekła zajmując miejsce.
-Szkoda, że w ogóle przyleciał –
powiedziałam cicho.
-Coś mówiłaś? – zapytał tata.
-Nie po prostu bardzo się cieszę, że
Bella przyleciała – odpowiedziałam z sarkazmem.
-Nathalie…. – zaczęła mama.
-Mamo nic się nie stało –
powiedziała Bella.
Nie miałam ochoty siedzieć przy
jednym stole z nią, więc wstałam, wzięłam Loki’ego i poszłam
na górę. Poszłam do byłego pokoju Harrego. Stały tam różne
pudła. Postawiłam pieska na ziemi i podeszłam do kartonów.
Kucnęłam przy jednym. Na tyle było napisane moje imię. Otworzyłam
je a w nim były moje zabawki z dzieciństwa, jak i zdjęcia. Wyjęłam
je i każdemu przyglądałam się bardzo uważnie.
-O tu jesteś – odwróciłam się i
zobaczyłam Harrego. Podszedł do mnie i kucnął. –Co oglądasz? –
zapytał.
-Zdjęcia z dzieciństwa, ty też na
nich jesteś – odpowiedziałam uśmiechając się.
-Naprawdę? Pokarz – podałam mu
kilka zdjęć, na których był.
-Na tym zdjęciu wyglądasz słodko –
rzekłam pokazując mu jedno ze zdjęć jak był mały i jadł
kaszkę.
-Nie sądzę – zaśmiał się.
-Harry, Nathalie zejdźcie na dół
chcemy otwierać prezent – powiedział tata wchodząc do pokoju.
-Już idziemy – odpowiedział Harry.
-Czekamy na was – tata wyszedł.
Odłożyłam zdjęcia na miejsca,
wzięłam mojego pieska i razem z Harrym zeszliśmy na dół.
Usiedliśmy na kanapie.
-To może my zaczniemy – powiedział
Harry.
-Dobrze – odpowiedziała mama.
-Mamy dla was prezent – zaczęłam.
–Mamy, nadzieje, że będzie się podobał. – Harry podał
rodzicom paczkę.
-I jak? – zapytał Harry.
-O boże dzieci dziękujemy wam –
rzekła mama. Daliśmy im nasze zdjęcie, które zrobiliśmy w LA i
bilety na Florydę.
-Mamy nadzieję, że będziecie się
dobrze bawić – odpowiedział Harry.
-Jesteście kochani dziękujemy –
rodzice przytulili nas.
Odpakowaliśmy resztę prezentów.
Dostałam nowy telefon od Harrego, który był nieziemski. I od
rodziców śliczną sukienkę i do tego cudowne buty. U rodziców
siedzieliśmy do 21 i postanowiliśmy się zbierać do domu.
Ubraliśmy się, wzięliśmy prezenty jak i Lokiego i pożegnaliśmy
się z rodzicami. Całą drogę rozmawialiśmy, że po 10 minutach
byliśmy na miejscu. Byłam nieźle zmęczona, że od razu poszłam
na górę wzięłam prysznic, przebrałam się w piżamę, położyłam
się do łóżka i zasnęłam.
-----------------------------------------------
Rozdział 34
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz