Otworzyłam oczy i zobaczyłam obok
mnie Lokiego, który kiedy mnie zobaczył zaczął mnie lizać. Ten
szczeniaczek dawał mi tyle radości. Po krótkiej zabawie usłyszał
pukanie.
-Proszę – powiedziałam a po chwili
w drzwiach zobaczyłam Harrego.
-Usłyszałem twój śmiech, więc
zajrzałem – rzekł siadając na moje łóżko.
-Przed chwilą się obudziłam –
odpowiedziałam.
-To dobrze, bo właśnie miałem cię
wołać na śniadanie – powiedział głaszcząc Lokiego.
-Zaraz zejdę
-Okej jak coś to jestem na dole –
Harry wstał i wyszedł z pokoju. Wstałam z łóżka i poszłam do
szafy wybierając ubrania na dziś. Wzięłam ubrania i poszłam do
łazienki. Wzięłam prysznic, wysuszyłam ciało, ubrałam się,
pomalowałam i rozczesałam włosy. Kiedy wyszłam wzięłam Lokiego
na ręce i zeszliśmy na dół. Skierowałam się do kuchni gdzie był
Harry. Nasypałam do miski jedzenie dla pieska a później zasiadłam
do stołu.
-Co powiesz gdybyśmy dziś kupili i
ubrali choinkę? – zapytał Harry.
-To świetny pomysł – odpowiedziałam
pełną buzią.
-To po śniadaniu pojedziemy po choinkę
-Okej – kiedy zjedliśmy ubraliśmy
się ciepło i pojechaliśmy Harrego samochodem po choinkę.
Chodziliśmy po różnych sklepach szukając idealnej choinki.
-Harry patrz – powiedziałam
pokazując na piękną choinkę, którą ujrzałam.
-Jest piękna
-O tak –
-Bierzemy – zapłaciliśmy,
zapakowaliśmy naszą zdobycz i szczęśliwi wróciliśmy do domu. Po
drodze kupiliśmy bombki, łańcuchy, gwiazdę i dużo lampek.
Weszliśmy do domu, włączyliśmy muzykę i od razu zabraliśmy się
za ubieranie naszej choinki. Wspólnie po dwóch godzinach nasza
choinka była ubrana. Zostało jeszcze założyć złotą gwiazdę.
-Jak my mamy założyć tą gwiazdę?
–zapytałam.
-Wskakuj na ramiona – powiedział
Harry i kucnął.
-Ty chyba zwariowałeś – rzekłam
przestraszona.
-Mówię poważ no wskakuj
-Nie jestem do tego pomysłu przekonana
-Nathalie proszę cię nic mi się nie
stanie
-Jesteś pewny?
-Tak
-Niech ci będzie
Wdrapałam się na Harrego ramiona a on
powoli wstał. Bałam się, że zaraz spadnę albo, że zrobię
Harremu jakąś krzywdę.
-Podaj mi gwiazdę – powiedziałam.
-Proszę - kiedy dostałam to co
chciałam wychyliłam się i zaraz gwiazda była na czubku naszej
choinki.
-Możesz mnie postawić – rzekłam.
-Okej – Harry powoli kucnął a ja
zeskoczyłam na podłogę. Przyjrzałam się naszej choince. Była
piękna. Wyjęłam telefon zrobiłam jej zdjęcie i dodałam na
strony społecznościowe z podpisem ‘’ Ubieranie choinki z
braciszkiem uważam za zakończone.’’ Potem ubraliśmy się
ciepło i ozdobiliśmy też dom. Kiedy poprawiałam małe szczegóły
poczułam, że dostaje kulką śniegu. Odwróciłam się i zobaczyłam
Harrego, który udawał, że nic się nie stało.
-Wojna? – zapytałam zabrałam śniegu
do ręki i ulepiłam kulkę, którą szybko rzuciłam z brata.
Ganialiśmy się po całym ogródku rzucając się śniegiem.
Bawiliśmy się jak małe dzieci. Poczułam się tak jak w
dzieciństwie. Zawsze w zimę chodziliśmy po Lucy i we trójkę
rzucaliśmy się śniegiem. Uśmiechnęłam się do siebie, kiedy
przypomniałam sobie czasy dzieciństwa.
-Co tak się uśmiechasz? – zapytał,
kiedy siedzieliśmy na śniegu.
-Przypomniało mi się dzieciństwo –
odpowiedziałam nie przestając się uśmiechać.
-Fajnie było wtedy, kiedy byliśmy
mali – Harry też się uśmiechał.
-O tak, a właśnie przy okazji, że
tak sobie gadamy to, co do Sylwestra, może do nas dołączyć
jeszcze jedna osoba? – zapytałam przypominając sobie o Sydney.
-A, co to za osoba?
-Sydney Sierota może jej nie
pamiętasz, ale jest to moja i Lucy przyjaciółka. W dzieciństwie
wyjechała i niedawno się z nią spotkałam.
-Jasne niech wpada im więcej osób tym
lepiej – uśmiechnął się a ja razem z nim.
-No to super
-A nie wiesz może czy ma chłopaka? –
zapytał.
-Nie nie wiem, ale mam nadzieję, że
nie będziesz tak za nią latał hmm? – zapytałam.
-Ja latał? Chyba raczej na odwrót –
zaśmiałam się, kiedy to usłyszałam.
-Trzymam cię za słowo
-Okej
-Harry wracamy do domu? Tyłek mi już
przymarzł do śniegu – powiedziałam.
-Jasne – wstaliśmy i poszliśmy do
domu. Przebraliśmy się w suche ubrania, zrobiliśmy gorącej
herbaty i poszliśmy do salonu.
-Dzwonili może do ciebie chłopaki? –
zapytał Harry.
-Wczoraj rozmawiałam z Liam’em a tak
to nikt nie dzwonił a do ciebie?
-Do mnie też nie
-Dziwne, może o nas zapomnieli?
-My też nie dzwońmy zobaczymy, kto,
za kim pierwszy zatęskni – rzekł Harry.
-Masz rację – kiedy tak siedzieliśmy
przypomniałam sobie, że Amy ma dla mnie niespodziankę. –Wiesz ja
pojadę do Amy prosiła mnie żebym do niej przyjechała jak wrócimy
– powiedziałam wstając.
-Spoko pozdrów ją – rzekł.
-Okej – ubrałam się ciepło.
Wzięłam torebkę i kluczyki. –Pa! – krzyknęłam wychodząc.
Poszłam do garażu. Wsiadłam do mojego samochodu i ruszyłam. Z
pomocą GPS’a dojechałam po 20 minutach. Wysiadłam i skierowałam
się do drzwi. Zapukałam i czekałam aż ktoś otworzy. Nie czekałam
długo i zaraz w drzwiach pojawiła się postać Amy.
-Nathalie cześć – przytuliłyśmy
się na powitanie.
-Cześć – powiedziałam uśmiechając
się. Amy wpuściła mnie do środka. Rozebrałam się i weszliśmy
do salonu.
-Kiedy wróciłaś? – zapytała,
kiedy usiedliśmy.
-Dwa dni temu - odpowiedziałam.
-Cieszę się, że mnie odwiedziłaś –
powiedziała.
-Ja też – uśmiechnęłam się
przyjaźnie.
-A właśnie skoro jesteś pokarzę ci
twoją niespodziankę – oznajmiła.
-Już nie mogę się doczekać
-To wstawaj jedziemy do twojej
niespodzianki – wstała.
-Jak to? – zapytałam dziwiąc się.
-Nie dziw się tylko chodź
-Okej – ubrałyśmy się, wyszłyśmy,
wsiedliśmy do mojego samochodu i ruszyłyśmy w drogę. Amy cały
czas mówiła mi gdzie mam jechać. W końcu dojechaliśmy na
miejsce. Wysiadłyśmy i szliśmy między budynkami. –Daleko
jeszcze? – zapytałam.
-Już jesteśmy – oznajmiła. Byłyśmy
w miejscu gdzie ostatnio odbywały się wyścigi.
-I gdzie ta niespodzianka? –
zapytałam.
-Właśnie do ciebie jedzie –
pokazała, odwróciłam się i w oddali zobaczyłam pędzący
samochód. Cofnęłam się trochę, bo bałam się, że zaraz mnie
rozjedzie. Po chwili samochód stał koło nas a z niego wyszedł
Martin. Był czerwony i nie powiem spodobał mi się.
-Cześć dziewczyny – powiedział i
przywitał się z nami buziakiem w polik.
-Cześć – odpowiedziałam nadal nie
rozumiejąc, o co chodzi z tą niespodzianką.
-I, co Nathalie podoba ci się
samochód? – zapytał.
-Podoba, ale co to ma do rzeczy?
-Nathalie to twój samochód –
powiedziała Amy stając obok mnie.
-Jak to mój? –zapytałam zszokowana.
-Razem z ekipą pomyśleliśmy, że
skoro będziesz się ścigać to potrzebny ci jakiś wypasiony
samochód – zaczeła.
-Więc po ostatnim wyścigu złożyliśmy
się i zakupiliśmy to cacuszko – dopowiedział Martin.
-Ten samochód jest mój? – zapytałam
oglądając go ze łzami w oczach.
-Tylko twój – rzekła Amy.
-Boże jest taki piękny dziękuje wam
– powiedziałam przytulając Amy a potem Martina. Bardzo się z nim
jak i z resztą ekipy zakolegowałam. Byli dla mnie mili i naprawdę
byli fajnymi ludźmi.
-Nie ma, za co – powiedziała Amy.
-No to Nathalie wsiadaj i przejedź się
– rzekł Martin.
-Okej – odpowiedziałam, Martin
rzucił mi klucze.
-Tylko tak jak byś się ścigała –
dopowiedział.
-Nie ma sprawy – uśmiechnęłam się.
Wsiadłam do samochodu, odpaliłam samochód. Kiedy usłyszałam ryk
samochodu, kiedy dodawałam gazu poczułam adrenalinę we krwi.
Jeździłam z maksymalną szybkością a na zakrętach wchodziłam
bez problemu. Pokochałam ten samochód i wiedziałam, że będziemy
razem współpracować. Jeździłam sobie tak 15 minut mogłabym
więcej, ale nie chciałam żeby Amy i Martin tak na mnie czekali.
Kiedy zatrzymałam samochód wysiadłam. Amy i Martin bili mi brawo.
Ukłoniłam się teatralnie i zaśmiałam się.
-Jeżeli będziesz tak jeździć na
wyścigach to na pewno wygrasz – rzekł Martin.
-Martin ma rację – powiedziała Amy.
-Myślę, że razem z tym samochodem
będziemy współpracować – ciągle patrzyłam się na mój nowy
nabytek.
-Za cztery miesiące w końcu pokażesz,
na co cie stać – oznajmiła Amy.
-Boję się tego wyścigu –
powiedziałam.
-Nie przesadzaj dasz sobie radę,
jeździsz fantastycznie, więc nie widzę żadnych problemów –
rzekł Martin.
-Nati początki są zwykle trudne, ale
później się przyzwyczaisz – Amy stanęła obok mnie.
-Jak chcesz możemy na próbę się
pościgać – oznajmił Martin.
-Nie jestem pewna – powiedziałam
niezbyt przekonana.
-Zobaczysz jak ci idzie spróbuj –
zachęcał mnie.
-No dobra, ale gdzie masz samochód? –
zapytałam.
-Spokojnie tu są nasze samochody –
odpowiedział i pobiegł do garażu. Po chwili wyjechał swoim
samochodem. Skromnie mówiąc mój był lepszy. Ustawiliśmy się na
lini startu. Amy machnęła ręką, co oznaczało, że mamy ruszać.
Nie czekając ani chwili mocno wcisnęłam gaz. Jechaliśmy razem z
Martinem równo, ale to ja byłam szybsza. Nim się obejrzałam
byliśmy na mecie. Wysiedliśmy z samochodu czekając na wynik.
-I jak? – zapytał Martin.
-Jechaliście równo nawet do samej
mety, ale to Nathalie wygrała – powiedziała a ja zaczęłam się
cieszyć jak głupie dziecko.
-Wygrałam – rzekłam kierując się
w stronę Martina.
-Następnym razem przegrasz –
powiedział.
-Zobaczymy – uśmiechnęłam się.
-Musze już wracać – oznajmiła
przerażona Amy.
-Coś się stało? – zapytał Martin.
-Nic po prostu musze już wracać –
jej ręce trzęsły się, co mnie niepokoiło.
-Na pewno? – zapytałam.
-Tak – odpowiedziała niepewnie.
-No dobrze odwiozę cię –
powiedziałam.
-To chodźmy już
-Okej
-Nathalie nie martw się samochód
będzie stał w garażu z naszymi samochodami – powiedział Martin.
-Dzięki – podałam mu kluczyki
ostatni raz spojrzałam na moje autko, pożegnałyśmy się z
chłopakiem i ruszyłyśmy do samochodu. Amy nawet biegła. Naprawdę
nie wiedziałam, co się dzieje. Amy nie chciała nic powiedzieć,
ale ja czułam, że coś jest nie tak. Wsiadłyśmy do samochodu i
ruszyłyśmy. Całą drogę powrotną milczałyśmy. Przyjaciółka
nerwowo patrzyła przez okno. Kiedy już dojechałyśmy Amy wysiadła
jak poparzona.
-Amy wszytko w porządku? – zapytałam
wysiadając.
-Tak Nathalie jedź już – rozglądała
się nerwowo.
-Co się stało? –zapytałam łapiąc
ją za ręce.
-Nathalie jedź już tak będzie dla
ciebie lepiej proszę – wpychała mnie do samochodu.
-Nie jestem tego taka pewna
-Nathalie jedź! – krzyknęła
wsiadłam do samochodu Amy zamknęła drzwi. Zrezygnowałam,
odpaliłam silnik i ruszyłam powoli z podjazdu. Cały czas o niej
myślałam. Przypomniała mi się nasza ostatnia rozmowa jakiś
mężczyzna krzyczał. Może ktoś ją bije? Już sama nie wiem. Całą
drogę myślałam o przyjaciółce. Kiedy weszłam do domu rozebrałam
się i poszłam do kuchni. Harrego nie było, ale na stole leżała
karteczka. Wzięłam ją do ręki i przeczytałam. ‘’Pojechałem
kupić prezenty jakby cos się działo dzwoń. Harry’’
On to jak zwykle się martiwi –
pomyślałam nalałam sobie soku i poszłam na górę do Lokiego.
Kiedy otworzyłam drzwi do swojego pokoju Loki podbiegł do mnie i
zaczął szczekać. Zaśmiałam się wzięłam go na ręce i
ucałowałam. Zżyłam się z tym psiakiem i modliłam się, aby nikt
nie dzwonił w jego sprawie. Włączyłam moją wieżę stereo
włożyłam tam płytę, na której miałam zgrane fajne piosenki w
tym 1D. Wzięłam Lokiego na łóżko i zaczęłam się z nim bawić,
kiedy usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Wzięłam go do ręki.
Lucy napisałam do mnie smsa.
‘’Co powiesz na Skype :D ‘’
Odpisałam :
‘’Bardzo chętnie :*’’
Wzięłam laptopa na łóżko.
Włączyłam Skype i akurat, kiedy miałam do niej zadzwonić ona
sama to zrobiła. Odebrałam a po drugiej stronie zobaczyłam
uśmiechniętą Lucy.
-Cześć Nati – powiedziała ciesząc
się.
-No hej cieszę się, że cię widzę –
rzekłam.
-Ohh uwierz ja też stęskniłam się
za tobą
-Ja też, opowiadaj jak tam u rodziny
Zayn’a? – zapytałam.
-Nati jego rodzina to
najsympatyczniejsi ludzie, jakich poznałam – rozmarzyła się.
-A nie mówiłam, że będzie dobrze
-No mówiłaś mówiłaś
-Co robicie? – zapytałam, kiedy
usłyszałam odgłos wymiotowania. –Co to było?
-Zayna złapała grypa żołądkowa –
powiedziała
-Biedny
-Nathalie ja już musze kończyć –
zaczęła.
-Okej
-Zadzwonię jeszcze
-Nie ma sprawy
-Pa Nathalie
-Pa Lucy – rozłączyłam się,
zamknęłam laptopa i leżałam z Lokim na łóżku nudząc się.
Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
---------------------------------------------
Rozdział 33
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz