piątek, 29 maja 2015

Rozdział 37

Kilka dni później :
Obudziłam się z krzykiem. Miałam okropny sen. Śniło mi się że próbowałam uratować Liama przed śmiercią ale puścił moją rękę i spadł do przepaści. Oczy miałam zełzawione,spocona koszulka przyklejała mi się do ciała. Oddech był nierówny a serce waliło jak oszalałe.
-To był tylko zły sen – powiedziałam do siebie. Wzięłam telefon do ręki i spojrzałam na godzinę. Zegarek wybił godzinę 03:29. Odłożyłam telefon a obok mnie ujrzałam Loki’ego, który patrzył na mnie. Pogłaskałam go. Po chwili usłyszałam dźwięk mojego telefonu ze zdziwieniem podniosłam I’phona. Dzwonił Liam.
-Halo? – zapytałam.
-Cześć Nathalie
-Coś się stało, że dzwonisz do mnie po 3? – zapytałam.
-Chciałem się upewnić że wszystko jest z tobą okej
-A, co niby miało być nie tak? – zapytałam zdziwiona.
-Miałem okropny sen
-Co ci się śniło?
-Że umierałaś na moich oczach, ale nie umiałem ci pomóc – rzekł.
-Ja miałam podobny sen – oznajmiłam zdziwiona.
-Jak to?
-Tak,trzymałam cię za rękę ale później ją puściłeś i spadłeś do przepaści.
-Dziwne
-Tak
-Okej jestem już pewny, że nic ci nie jest idź już spać zobaczymy się za kilka godzin.
-Dobra
-Dobranoc księżniczko
-Dobranoc – rozłączyłam się i zdziwiona, że mieliśmy z Liam’em podobne sny zasnęłam.
Obudziłam się po 11. Przeciągnęłam się i wstałam. Poszłam do łazienki wzięłam prysznic,przebrałam się w świeże ubrania, pomalowałam się, uczesałam i byłam gotowa. Posprzątałam w pokoju i ogarnięta poszłam razem z Loki’m na dół. Dziś mamy Sylwester, więc trzeba wszystko ogarnąć.
-Hej – powiedziałam do brata,który siedział w kuchni i jadł śniadanie.
-Cześć – uśmiechnął się. Zrobiłam sobie płatki na mleku mojemu pieskowi nasypałam karmy. Usiadłam obok Harrego i zajadałam sobie śniadanie.
-Trzeba wszystko ogarnąć na dziś – oznajmiłam.
-Czeka nas mnóstwo sprzątania – westchnął.
-Bardzo dużo
-Może wynajmijmy ekipę sprzątającą? – zapytał z nadzieją.
-O nie mój kochany braciszku musimy być samodzielni – uśmiechnęłam się.
-Wiesz ile nam to zajmie?
-Wiem,ale we dwójkę szybko nam pójdzie
-To musimy już zacząć żeby zdążyć
-Wiem i już nas dzielę obowiązkami – wstałam i włożyłam talerzyk do zmywarki.
-To ja mogę pojechać po zakupy
-Dobra tylko kupuj rozsądnie nie tylko sam alkohol – powiedziałam.
-Okej to ja lecę – poszedł do wieszaków skąd wziął kurtkę założył ją i buty. Wziął kluczyki do samochodu,portfel i wyszedł. Ja skierowałam się do salonu włączyłam telewizor i przełączyłam na kanał muzyczny. Przyniosłam wszystkie potrzebne rzeczy do sprzątania i zabrałam się za porządek. Sprzątałam tak już godzinę, kiedy wszedł Harry.
-Nathalie pomożesz mi? – zapytał.
-Już idę – odłożyłam mop na bok i pobiegłam do brata. –Nie za bardzo poszalałeś? – zapytałam widząc go stojącego przy drzwiach z mnóstwem reklamówek.
-Nie – uśmiechnął się.
-Jesteś nie możliwy – zaśmiałam się i razem wszystko przenieśliśmy do kuchni. Potem zajęliśmy się dalszym sprzątaniem. Cały porządek trwał ponad cztery godziny. Padliśmy na kanapę ze zmęczenia.
-Jestem wykończony – westchnął Harry.
-Ja też
-Ey, o której my się umówiliśmy na imprezę z resztą? – zapytał.
-Na 18 – odpowiedziałam – A która jest godzina?
-Siedemnasta
-Że, co?! – zerwałam się na równe nogi.
-No tak
-To trzeba się już szykować
-No to się zbieramy – poszliśmy na górę i skierowaliśmy się do swoich pokoi. Od razu powędrowałam do łazienki wziąć prysznic. Nie zajęło mi to dużo czasu. Owinęłam się ręcznikiem i wyszłam z łazienki by naszykować sobie jakiś strój. Po przeszukaniu całej szafy wyjęłam idealną sukienkę. Zawróciłam do łazienki by się przebrać. Założyłam sukienkę, pomalowałam się i uczesałam.http://img.stylistki.pl/sets/ccd054543739718b4eb21c9f3b7c121a-1419016736-s453886.jpg?v=0 Założyłam czarne lity, jakąś biżuterię i byłam gotowa. Zeszłam na dół by rozłożyć wszystkie smakołyki i picie. Zaraz zszedł Harry. Był ubrany w koszulę i czarne rurki.
-Pomogę ci – rzekł.
-Dzięki – uśmiechnęłam się. Po 5 minutach wszystko było gotowe. Harry włączył muzykę wystarczyło poczekać na naszych gości. Nie minęło nawet 10 minut a już usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Harry poszedł do drzwi i otworzył je. Usłyszałam głos chłopaków i Lucy. Kiedy weszli do salonu przywitaliśmy się.
-Nathalie sprawa jest, bo nie zdążyłam się przebrać… - zaczęła.
-Chodź – wzięłam ją za rękę i poszliśmy do mojego pokoju. Lucy weszła z torbą do łazienki a ja przeglądałam sobie Facebooka. Po 10 minutach brunetka wyszła. Miała na sobie śliczną sukienkę bez pleców. http://img.stylistki.pl/sets/201a2e991420f5b11cf6cdb4ebe8d6fd-1419357979-s454277.jpg?v=0
-Wow – powiedziałam.
-Co? – zapytała.
-Ślicznie wyglądasz – odpowiedziałam.
-Dziękuje ty też – zaśmiałyśmy się i zeszłyśmy na dół. Akurat wszyscy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
-Ja otworze – rzekłam i skierowałam się do drzwi. Otworzyłam je i ujrzałam uśmiechającą Sydney.
-Hej – powiedziała.
-Cześć Sydney – przytuliłyśmy się.
-Nie będziesz miała nic, przeciwko że wzięłam ze sobą jeszcze trzy osoby – powiedziała.
-Kogo? – zapytałam a po chwili ujrzałam trzy osoby zamarłam. –No nie wierzę – uśmiechnęłam się.
-Cześć – powiedzieli. Sydney przyprowadziła Noaha,Jamie’sa i Graham’a swoich braci. Dobrze pamiętam jak spędzaliśmy razem czas. Bardzo się zmienili odkąd ich widziałam.
-O boże jak się cieszę,że was widzę – powiedziałam i przytuliłam chłopaków.
-My też – uśmiechnęli się.
-Wejdźcie – wpuściłam całą czwórkę do środka. –Lucy chodź zobacz, kto przyszedł – powiedziałam.
-Kto? – zapytała i zaraz przyszła. Stanęła jak wryta, kiedy zobaczyła. –O boże
-Cześć Lucy
-Cześć – powiedziała i przytuliła całą rodzinkę. -Nawet nie wiecie jak się cieszę,że was widzę – dopowiedziała.
-My też – rzekł Noah.
-Wejdźcie poznacie resztę – poszliśmy do salonu. Chłopaki spojrzeli na naszych gości. Harry kiedy spojrzał na Sydney oniemiał od razu zauważyłam,że mojemu braciszkowi spodobała się moja przyjaciółka. Uśmiechnęłam się delikatnie.
-Chłopaki to jest Noah,Jamie's,Graham i Sydney – oznajmiłam przedstawiając rodzeństwo. -A to jest Liam,Zayn,Harry,Louis i Niall
-Miło nam – powiedział Jamie's.
-Nam również – odpowiedział Liam i każdy z każdym uścisnęli sobie ręce.
-To co zaczynamy imprezkę – powiedział Louis.
-Tak – uśmiechnęłam się.
Kilka godzin później :
Za 5 minut będzie północ a co za tym idzie zaczniemy rok 2015. Sytuacja wygląda następująco : Wszyscy są już podpici,ale czuję, że to dopiero początek. Bawimy się świetnie. Śmiejemy się,rozmawiamy,tańczymy. Powoli zaczynamy się szykować na pokaz fajerwerk. Ubrałam płaszcz i razem z Liam'em czekaliśmy na resztę,która jakimś cudem dotoczyła się do drzwi.
-Coś czuję,że to będzie długo noc – rzekł Liam obejmując mnie w pasie.
-Ojj tak – westchnęłam. Kiedy wszyscy byli gotowi wyszliśmy na dwór. Czekaliśmy chwilę i zaraz zobaczyliśmy kolorowe fajerwerki na niebie. Payne przytulił mnie od tyłu. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową i podziwialiśmy. Staliśmy na dworze 10 minut po czym wróciliśmy do środka. Liam otworzył szampana i polał każdemu to kieliszek.
-Za nowy rok – rzekł Zayn.
-Za nowy rok – odpowiedzieliśmy i wypiliśmy szampana. Po czym impreza toczyła się dalej.
Cztery godziny później :
-Harry chodź idziemy – powiedziałam ciągnął go po schodach.
-Gdzie idziemy? - zapytał kompletnie pijany zresztą wszyscy byli w takim samym stanie.
-Spać – odpowiedziałam.
-Ale nie chce – jęknął.
-Ledwo trzymasz się na nogach idziemy – w końcu jakoś daliśmy radę zaprowadziłam go do jego pokoju i położyłam na łóżku. Zdjęłam buty i przykryłam kocem. Obok niego spał już Niall. Wyszłam z pokoju. Harry był ostatni. Sydney i Lucy spały w mojej sypialni a reszta w pokojach gościnnych niestety dla mnie i Liama zabrakło pokoju więc musieliśmy zasnąć w salonie. Dzięki Bogu kanapa się rozkładała więc jakoś się pomieścimy.
-Wszyscy – westchnęłam i rzuciłam się na przygotowaną kanapę.
-Możemy iść spokojnie spać.
-Bardzo chętnie, nie mam siły nawet się przebierać – powiedziałam ledwo przytomna i zasnęłam.
Usłyszałam jak ktoś mnie budzi i śmieje się. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Lucy.
-Lucy? Co się dzieje czemu nie śpisz? - zapytałam.
-Sydney uciekła z Harrym – powiedziała śmiejąc się.
-Co? - zapytałam.
-Nie ma ich poszli sobie
-Jak to poszli? - zapytał Liam.
-Uciekli
Poszłam sprawdzić pokój Harrego. Na prawdę go tam nie było Sydney też zniknęła. Zaczęłam się niepokoić oni są pijani i nie wiadomo gdzie poszli. Zbiegłam na dół.
-I co? - zapytał Liam.
-Nie ma ich, boże gdzie oni są – usiadłam obok Liama i zaczęłam się zastanawiać.
-Uspokój się, trzeba ich poszukać
-Nie mamy wyjścia
-To zrobimy tak ty zostaniesz tutaj a ja pójdę ich poszukać
-Nie ma mowy – zaprzeczyłam.
-Nathalie proszę ty tu zostaniesz a ja ich poszukam jak coś to będę do ciebie dzwonił.
-No dobra,ale uważaj na siebie
-Obiecuję – Payne ubrał się i wyszedł. Odprowadziłam Lucy do pokoju i położyłam spać. Zeszłam na dół i czekałam na mojego chłopaka,brata i przyjaciółkę. Po 30 minutach odchodziłam od zmysłów. Już miałam sięgnąć po telefon kiedy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Podbiegłam w tamtą stronę i zobaczyłam moje zguby.
-Boże gdzie wy byliście? - zapytałam.
-Siedzieli w ogrodzie – rzekł Liam.
-Harry wiesz jak się martwiłam? - zwróciłam się do niego.
-Przepraszam już nie będę – powiedział.
-No ja myślę – zaprowadziliśmy nasze zguby do pokoi i mogliśmy w końcu normalnie zasnąć. 
-------------------------------------------
Rozdział 37

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz