To dziś miało wszystko się okazać.
Modliłam się o to by Liam nie był chory,ale niestety musiałam żyć
w niepewności do 11. Spojrzałam na zegarek 10:20. Westchnęłam i
wstałam. Kiedy zobaczyłam swoje odbicie w lustrze przeraziłam się.
Rozmazany tusz i sine oczy od płaczu. Poszłam do łazienki i zmyłam
cały makijaż. Zeszłam na dół skąd było słuchać
rozmawiających chłopaków.
-Cześć – powiedzieli.
-Hej – odpowiedziałam smutno.
-Jak się czujesz? - zapytał Harry.
-Nijak
-Zobaczysz wszystko się ułoży –
rzekł.
-A co jeśli Liam jest jednak chory? -
zapytałam.
-Odnajdziemy go i będziemy z nim do
końca – powiedział Niall.
-Jedźmy już chcę mieć to już za
sobą – poprosiłam.
-Dobrze – odpowiedział Harry.
Ubraliśmy się i ruszyliśmy do
szpitala gdzie mieli czekać na nasz rodzice Liama. Kiedy
dojechaliśmy wysiedliśmy z samochodu i ruszyliśmy w kierunku
budynku. Przy recepcji czekali na nas rodzice mojego chłopaka. Pani
Karen była tak samo zszokowana jak i załamana tą całą sprawą
jak ja.
-Dzień dobry – przywitaliśmy się.
-Dzień dobry – odpowiedzieli.
-Dobrze,że już jesteście –
powiedział pan Geoff
-Chcemy poznać prawdę – powiedział
Zayn.
-Dobrze wy tu poczekajcie a my
pójdziemy do doktora – powiedział pan Geoff.
-Dobrze – powiedział Louis.
Kiedy rodzice Payn'a zniknęli mi z
oczu usiadłam na krześle i modliłam się,żeby Liam jednak był
zdrowy. Mijało najpierw 5 minut potem 10 . Nie mogłam już się
doczekać chodziłam od ściany do ściany.
-Nathalie uspokój się – powiedział
Harry.
-Łatwo ci tak powiedzieć –
odpowiedziałam i zaraz z gabinetu wyszli państwo Payne. Podeszłam
do nich pośpiesznie.
-I co? - zapytałam denerwując się.
Pan Geoff i pani Karen spojrzeli na siebie trzymając mnie w
napięciu. -Niech mi pani powie proszę – poprosiłam.
-Nathalie....Liam..... - zaczęła.
-Proszę dokończyć.
-Liam jest zdrowy – wykrztusiła w
końcu. Zatkało mnie nie wiedziałam co powiedzieć.
-Naprawdę? - zapytałam ze łzami w
oczach.
-Tak pielęgniarka pomyliła wyniki
badań. Liam nie jest chory.
-Boże jak to dobrze – pod wpływem
pozytywnych emocji przytuliłam jego rodziców. Bóg mnie wysłuchał.
Mój Liam nie umiera. Teraz było przed nami najtrudniejsze wyzwanie.
Musieliśmy go odnaleźć.
-Mają państwo wyniki Liama? - zapytał
Louis.
-Tak – odpowiedział pan Geoff.
-Moglibyśmy sobie skopiować? W razie
czego jak byśmy odnaleźli Liama
-Oczywiście
Zrobiliśmy pięć kopi dla każdego z
nas. Potem wróciliśmy do domu chłopaków. Cieszę się,że jednak
wyniki zostały pomylone i mój Liam jest zdrowy. Tęsknię za nim
choć minął dopiero jeden dzień. Wróciliśmy do domu i od razu
zaczęliśmy poszukiwania. Chodziliśmy po miejscach w których Liam
lubił spędzać czas. Nikt nic nie widział. Zgłosiliśmy to
wszystko na policji. Powiedzieli,że pomogą nam z czego choć trochę
się ucieszyłam. Około 21 wróciliśmy z Harry'm do willi. Byłam
nieźle zmarznięta. Dałam Lokiemu jeść i pić. Sama zrobiłam coś
dla mnie i brata do jedzenie. Zjedliśmy w rozmowie a po posiłku
poszliśmy do swoich pokoi. Byłam bardzo zmęczona.
Wzięłam prysznic,przebrałam się w
piżamę i poszłam spać.
Dwa miesiące później :
-Halo?
-Cześć gdzie jesteś? - zapytał
bardzo poważnym głosem.
-Jadę do Szkocji a co się
stało?jesteś strasznie poważny – zapytałam.
-To wróć się i przyjedź na lotnisko
-Co się stało?
-Tu chodzi o Liama – kiedy to
usłyszałam nie wiedziałam czego się spodziewać.
-Co z nim?
-Proszę cię przyjedź niedługo będę
lądować
-Okej już wracam
Rozłączyłam się i z piskiem opon
zawróciłam. Nie wiedziałam czego dowiem się na lotnisku. Miałam
same najczarniejsze sceny przed oczami. Jechałam jak najszybciej i
po 27 minutach byłam na miejscu. Wybiegłam z auta jak poparzona i
biegłam w stronę miejsca z którego miał wysiąść mój brat.
-Nathalie! - usłyszałam jak ktoś
mnie woła, odwróciłam się i zobaczyłam Nialla,Louisa i Zayna.
-Chłopaki – powiedziałam i
przywitałam się z każdym. -Co wy tu robicie? - zapytałam kiedy
usiedliśmy na krzesełkach.
-Harry kazał nam wrócić do Londynu
to jesteśmy – powiedział Zayn.
-Nie powiedział wam nic? - dopytałam.
-Nie -odpowiedział Niall.
-Idzie – powiedział Louis. Wstałam
jak poparzona i podbiegłam do brata.
-Co się dzieje? Co z Liamem? -
pytałam.
-Spokojnie.. - zaczął.
-Proszę powiedz mi
-Jest tu – powiedział.
-Co? - nie dotarło do mnie to co
powiedział ale zaraz zobaczyłam jak idzie w naszą stronę. Nie
mogłam w to uwierzyć. Czułam się jak w śnie,bałam się,że
zaraz się obudzę choć tak bardzo tego nie chciałam. Musiałam się
mocno uszczypać,żeby uwierzyć. Do moich oczu naszły łzy. Nie
czekając ani chwili pobiegłam do niego a kiedy byłam już blisko
wtuliłam się w jego klatkę piersiową. On przytulił mnie do
siebie mocniej przez co tkwiliśmy w żelaznym uścisku.
-Tak bardzo cię kocham – wyszeptał
pociągając nosem.
-Nawet nie wiesz jak się o ciebie
bałam
-Przepraszam,że tak prze zemnie
cierpiałaś – powiedział wycierając moje łzy.
-Już mnie nie zostawiaj – rzekłam
patrząc w jego brązowe oczy.
-Nigdy – kiedy się już uspokoiliśmy
chłopaki podeszli do przyjaciela i przywitali się. Postanowiliśmy
wracać do domu. Chłopaki chcieli nas zostawić samych więc Harry
pojechał zresztą do nich a ja i Liam pojechaliśmy do mnie. Kiedy
dojechaliśmy weszliśmy do domu.
-Chcesz coś do picia? - zapytałam.
-Może być sok – odpowiedział.
-Okej to idź do salonu ja zaraz
przyjdę – nalałam nam soku do szklanek i powędrowałam do
salonu. Postawiłam szklanki na stoliku i usiadłam obok mojego
chłopaka.
-Opowiedz mi wszystko od początku –
poprosiłam.
-No to zaczęło się od tego,że przez
kilka dni ciągle źle się czułem. Było mi słabo,raz nawet
leciała mi krew z nosa więc postanowiłem pójść do lekarza.
Zrobiłem odpowiednie badania i wyniki odebrałem dzień przed naszym
wyjazdem. Kiedy spojrzałem na wyniki załamałem się. Poczułem,że
muszę wyjechać,bo tak by było lepiej dla nas dla ciebie. Więc
najwcześniejszym samolotem wyleciałem do Nowego Jorku. Zameldowałem
się w hotelu i tam przebywałem te dwa miesiące. Nie wychodziłem
na zewnątrz,ciągle siedziałem tylko w pokoju. Wspominałem sobie
cudowne chwilę spędzone z tobą. Wczoraj ktoś zapukał do moich
drzwi. Kiedy je otworzyłem zobaczyłem szczęśliwego Harrego.
Opowiedział mi o wszystkim i pokazał moje prawdziwe wyniki. No i
dziś przyleciałem.
-Nawet nie wiesz jak bardzo się z tego
cieszę – powiedziałam.
-Ja też – rzekł i przytulił mnie.
Tak bardzo cieszę się że znów mogę znaleźć się w jego
ramionach.
-Obiecaj mi coś – powiedziałam
ciągle wtulona w ciało bruneta.
-Co?
-Że o wszystkim będziesz mi mówił
choćby była to najgorsza prawda – powiedziałam patrząc mu
prosto w oczy.
-Obiecuję – uśmiechnęłam się do
niego delikatnie a chwilę później mogłam znów zasmakować jego
ust po dwóch miesiącach. -Wiesz co? mamy pomysł – powiedział.
-Jaki? - zapytałam.
-Chodź zabieram cię gdzieś – wstał
i wyciągnął rękę w moją stronę.
-Ale gdzie?
-Zaufaj mi
-Okej zaczynam się bać – uścisnęłam
rękę i wstałam. Założyliśmy buty i wyszliśmy. Liam wsiadł za
kierownice a ja zajęłam miejsce pasażera. Po 30 minutach byliśmy
na miejscu.
-Studio tatuaży? - zapytałam
zdziwiona.
-Co powiesz na to byśmy zrobili sobie
taki sam tatuaż? - zapytał łapiąc mnie za rękę.
-Taki sam?
-Tak
-W sumie to czemu by nie –
uśmiechnęłam się do niego.
-No to chodźmy – weszliśmy do
środka i zaraz przywitał nas wytatuowany Bob.
-Ooo cześć Liam nie spodziewałem
się,że jeszcze się tu zobaczymy – przywitał się.
-Cześć w sumie ja też nie,ale tak
wyszło
-Co cię tu sprowadza z tą piękną
damą – kiedy to usłyszałam uśmiechnęłam się delikatnie
strzelając zarazem mało widocznego dzięki bogu buraka.
-Chcielibyśmy zrobić sobie taki sam
tatuaż
-Coś dla zakochanych? Już wam
pokazuję – na chwilę zniknął ale wrócił i podał nam katalog.
-Wybierzcie sobie coś i dajcie mi znać – powiedział i poszedł
wszystko przygotować.
-No to co wybieramy? - zapytał kiedy
już wszystko przejrzeliśmy.
-Jestem za tym – powiedziałam i
pokazałam na znak Yin Yang.
-Ooo super też jestem za tym to co
jesteś gotowa? - zapytał.
-Boję się – odpowiedziałam.
-Nie bój się jak chcesz to ja mogę
iść pierwszy
-Poproszę
-Nie ma sprawy – podeszliśmy do
Boba. Liam pokazał co chcemy i już leżał na takim leżaku.
Patrzyłam jak to wszystko się odbywa. Jak widziałam jak ta igła
wbija się w skórę zaczęło mi się odechciewać tego tatuażu,ale
zawsze o tym marzyłam więc jak już się zdecydowałam to nie ma
odwrotu. Po godzinie Liama połówka była gotowa teraz czas
przyszedł na mnie. Spanikowana spojrzałam na Liama a ten
powiedział,że cały czas będzie mnie trzymał za rękę. Zdjęłam
kurtkę i wygodnie ułożyłam się na miejscu mojej śmierci.
Pierwsze 30 minut bolały mnie miłosiernie. To bardzo bolało,ale
drugie 30 minut dało się przeżyć. Kiedy moja połówka była
gotowa zapłaciliśmy i wyszliśmy trzymając się za ręce.
-To był dobry pomysł z tymi tatuażami
– powiedziałam.
-A nie mówiłem?
-No mówiłeś – uśmiechnęłam się
do niego.
-Idziemy na jakiegoś szejka?
-No pewnie – poszliśmy do pobliskiej
lodziarni i tam zamówiliśmy chłodne napoje. Spacerowaliśmy
rozmawiając i ciesząc się sobą.
-A co z 1D Day? - zapytałam kiedy
siedzieliśmy na ławce.
-Przełożyli go na za dwa tygodnie –
oznajmił.
-Już? A nasza piosenka? - zapytałam.
-Spokojnie damy radę zaśpiewamy jakiś
cover i ze wszystkim zdążymy
-Nie musimy szukać żadnych coverów –
powiedziałam.
-Czemu?
-Ja napisałam piosenkę –
powiedziałam zawstydzona.
-Co?
-Napisałam piosenkę
-Kiedy ją napisałaś?
-Jak ciebie nie było tekst sam
przyszedł mi do głowy i tak jakoś wyszło
-To cudownie! Jutro ją poćwiczymy
okej? - zapytał.
-Jasne – uśmiechnęłam się do
niego.
Spędziliśmy tam jeszcze ładne parę
godzin a kiedy zrobiło się już chłodno postanowiliśmy wracać.
Podwiozłam Liama do domu pożegnałam się z nim i razem z Harrym
który zaraz przyszedł do samochodu. Wróciliśmy i wzięłam
prysznic,przebrałam się w piżamę i razem z braciszkiem
postanowiliśmy zrobić sobie seans filmowy. Po drugiej w nocy
postanowiliśmy iść spać.
--------------------------------------------------------------
Rozdział 40
--------------------------------------------------------------
Rozdział 40
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz