sobota, 12 września 2015

Rozdział 41

Obudziłam się czując promienie słońca,które świeciło prosto w oczy. Otworzyłam powieki i od razu sięgnęłam po telefon. Na wyświetlaczu była godzina 10:06. Poleżałam chwilę i wstałam od razu kierując się do łazienki. Wykonałam poranne czynności. Wzięłam prysznic,wysuszyłam ciało,ubrałam się,http://ak2.polyvoreimg.com/cgi/img-set/cid/84717182/id/9Nu36WcPTaK2Zacdvliwkg/size/y.jpgpomalowałam,rozczesałam włosy i byłam gotowa. Zeszłam na dół i skierowałam się do kuchni. Harrego nie było co oznacza,że jeszcze śpi. Nie chciałam go budzić,niech sobie śpi. Biedaczek dopiero teraz może się porządnie wyspać. Postanowiłam zrobić śniadanie. Włączyłam radio i zajęłam się przygotowaniem jedzenia. Po 10 minutach mogłam już zajadać i tak też zrobiłam. Zostawiłam też dla brata gdyby się obudził. Posprzątałam po sobie i postanowiłam obejrzeć telewizję. Usiadłam na kanapie,włączyłam telewizor i szukałam jakiegoś filmu. Niestety nic ciekawego nie znalazłam więc postanowiłam włączyć kanał muzyczny. I tak też zrobiłam. Wyjęłam telefon i zaczęłam przeglądać sobie wszystkie portale społecznościowe do których miałam konto. Kiedy przeglądałam Instagrama natrafiłam na zdjęcie,które dodał Liam.http://www.tattoostime.com/images/367/yin-yang-tattoos-on-girl-wrists.jpg Były na nim nasze ręce z tatuażem,który zrobiliśmy wczoraj. Uśmiechnęłam się do telefonu. Tak bardzo cieszę się,że Liam jest już ze mną, bo tak strasznie za nim tęskniłam. Siedząc tak i rozmyślając nagle sobie coś przypomniałam. Otóż dziś w Londynie koncert daje Martin Garrix. Jestem jego wielką fanką,niestety nie kupiłam sobie biletu,bo cały czas szukaliśmy Liama i kompletnie o tym zapomniałam. Ale gdyby brunet się jeszcze nie odnalazł i tak bym nie poszła. Zrobiło mi się smutno. Mój idol przeleciał właśnie do Londynu a ja nie mogę iść na jego koncert,ale najważniejsze,że Liam już jest a najwyżej na jego koncert pójdę kiedy indziej. Oglądałam sobie telewizję i stwierdziłam,że chcę mi się pojeździć na deskorolce. Wyłączyłam telewizor i poszłam na górę. Weszłam do pokoju i wyciągnęłam deskorolkę. Nie powiedziałam wam,ale kupiłam sobie nową deskę bo tamta za bardzo przypominała mi złe wspomnienia związane z Tomem. Mój nowy nabytek był naprawdę śliczny,ale wracając wzięłam słuchawki i zeszłam na dół. Napisałam kartkę Harremu,że jadę się przejechać po okolicy i gdzie ma śniadanie. Założyłam buty i wyszłam z domu. Kiedy wyszłam od razu słońce dało we znaki. Uśmiechnęłam się że nie jest zimno tylko słonecznie. Gdy tylko wyszłam z bramy stanęłam na desce,założyłam słuchawki,okulary przeciwsłoneczne,puściłam muzykę i ruszyłam. Jeździłam sobie po parku podziwiając wszystko co mnie otaczało. Byłam tak zauroczona parkiem,że nie zauważyłam,że na kogoś wpadłam. Mało brakowało a już bym leżała na ziemi,ale w ostanie chwili ten ktoś złapał mnie.
-O boże tak bardzo przepraszam zapatrzyłam się – zaczęłam się tłumaczyć.
-Nic się nie stało – niespodziewanie kaptur mojego zbawiciela przed upadkiem spadł z głowy. Kiedy zobaczyłam kto to jest zamarłam. Przede mną stał nie kto inny jak Martin Garrix. Byłam w takim szoku,że nie wiedziałam co powiedzieć.
-To jakiś sen – szepnęłam.
-Proszę tylko nie krzycz,bo zaraz zlecą się tu fanki a tego ani ty ani ja byśmy nie chcieli – powiedział zdenerwowany i szybko założył kaptur.
-Nie,nie zamierzam – jąkałam się.
-Dzięki,zapewne jesteś moją fanką skoro jesteś taka blada,dobrze się czujesz? - zapytał.
-Tak – odpowiedziałam ciągle w szoku.
-Chodź może jednak usiądziemy,żebyś mi tu czasem nie zemdlała – rzekł,chwycił mnie za rękę i poprowadził do pobliskiej ławki. Usiedliśmy a ja ciągle nie wierzyłam w to co się teraz dzieje.
-Nie było to potrzebne czuję się dobrze – powiedziałam.
-Na pewno?
-Tak – pokiwałam głową.
-To dobrze bo naprawdę źle przed chwilą wyglądałaś
-Po prostu nie mogę w to uwierzyć
-To uwierz – uśmiechnął się – To co dzisiaj spotykamy się na koncercie prawda? - zapytał.
-Niestety nie – odpowiedziałam.
-A to czemu?
-Nie zdążyłam kupić biletu
-Na prawdę? Poczekaj – powiedział. Wyjął z bluzy długopis i kartkę,którą nie wiem skąd wziął i zaczął coś na niej pisać. -Jak się nazywasz? - zapytał.
-Nathalie Styles – odpowiedziałam.
-Styles? To ty jesteś siostrą Harrego Stylesa? - zapytał.
-We własnej osobie – powiedziałam lekko się uśmiechając.
-No to cieszę się,że mogę cię poznać – rzekł uśmiechając się.
-Ja też
-Proszę tu masz karteczkę jak będziesz wchodzić powiedz ochroniarzom,że ja ci to dałem a gdyby nie uwierzył zadzwoń to przyjdę zapisałem ci mój numer – powiedział i podał mi biały papierek.
-Dzięki – uśmiechnęłam się do niego.
-Jak chcesz to możesz wziąć jakąś osobę towarzyszącą
-Dobrze
-To co widzimy się o 18? - zapytał wstając.
-Tak
-No to ja muszę już spadać widzimy się wieczorem pa Nathalie
-Pa – powiedziałam i chłopak odszedł. Byłam w takim szoku,że nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Mój idol dał mi swój numer telefonu. Nie mogę w to uwierzyć. Poczułam wibracje telefonu,wyciągnęłam go i na wyświetlaczu pojawił się numer Liama.
-Halo? - zapytałam jąkając się.
-Cześć kotku,wszystko okej? - zapytał.
-Nie wiem – odpowiedziałam ciągle się jąkając się.
-Gdzie jesteś przyjadę do ciebie
-W parku niedaleko domu
-Dobrze czekaj tam na mnie zaraz będę – powiedział i rozłączył się a ja siedziałam i ciągle gapiłam się w jedno i to samo miejsce. Byłam w takim szoku,że tego nie da się opisać. Siedziałam tak 10 minut aż w końcu przybiegł Liam. Nawet tego nie zauważyłam.
-Nathalie? Wszystko okej? - zapytał klękając przede mną.
-Chyba tak – odpowiedziałam patrząc na niego.
-To co się stało? Jesteś strasznie blada
-Przed chwilą wpadłam na Martina Garrixa,dał mi swój numer i zaprosił mnie na swój koncert – powiedziałam.
-Jak to dał ci swój numer? - zapytał,a ja od razu wyczułam u niego zazdrość.
-Normalnie,bo dziś daje koncert tutaj w Londynie a ja nie kupiłam biletu więc dał mi swój numer telefonu żebym do niego zadzwoniła to wejdę na jego koncert rozmieszasz? Będę na jego koncercie – rzekłam szczęśliwa.
-Ale żeby dawał już swój numer?
-Czy ty nie jesteś czasem zazdrosny? - zapytałam unosząc jedną brew do góry.
-Ja? Oczywiście,że nie – zaprzeczył,a przecież było czuć tą zazdrość na kilometr.
-Czyżby? Przecież nie idę tam sama
-To z kim?
-Z tobą głuptasie – powiedziałam cmokając go w usta.
-Ze mną?
-Oczywiście,że tak więc masz być gotowy o 17
-Na pewno chcesz ze mną iść?
-Na pewno
-No dobrze
-I już nie bądź taki zazdrosny – rzekłam.
-Przecież nie jestem zazdrosny
-Jesteś i nie kłóć się bo to widać
-No dobra jestem zazdrosny,ale to przez to,że mam taką idealną dziewczynę – rzekł i przytulił mnie.
-A ja mam idealnego chłopaka – odpowiedziałam wtulając się w jego ciało.
-Bardzo cię kocham
-Ja ciebie też
-To co może wracajmy?
-No dobrze – wstaliśmy,wzięłam deskorolkę i poszliśmy do Liama samochodu. Wsiedliśmy i ruszyliśmy. Na miejscu byliśmy 5 minut później. Gdy weszliśmy do domu było słuchać telewizor co oznaczało,że Harry już wstał. Zdjęliśmy buty i ruszyliśmy do salonu.
-Hej – powiedzieliśmy.
-Ooo hej co już się najeździłaś? - zapytał Harry.
-Można tak powiedzieć – odpowiedziałam uśmiechając się. Opowiedziałam bratu historie,która wydarzyła się kilkanaście minuty temu kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Harry poszedł otworzyć a zaraz usłyszałam głos rodziców. Zaraz się pojawili w salonie.
-Cześć mała – powiedział tata.
-Hej – podeszłam do niego i przytuliłam go a zaraz później mamę. Rodzice przywitali się z Liamem i zaczęliśmy rozmawiać.
-Aa właśnie kogoś ci przywieźliśmy – powiedziała mama.
-Kogo? - zapytałam.
-Już zaraz – wyszła a zaraz pojawiła się z moim pieskiem.
-Loki! - krzyknęłam szczęśliwa i podbiegłam do mojego pieska. Loki zaczął merdać ogonkiem a kiedy wzięłam go na ręce zaczął mnie lizać. Zaśmiałam się.
-Co tęskniłeś za mną? - zapytałam się śmiejąc. A ten znów mnie polizał. Usiadłam z psiakiem na kanapie i bawiłam się z nim jednocześnie rozmawiając z rodzicami. Pogadaliśmy tak do 15 i rodzice musieli już wracać pożegnaliśmy się i rodzice pojechali.
-A może pokaże ci piosenkę? - zapytałam.
-Właśnie miałem o to zapytać – zaśmialiśmy się i poszliśmy do pokoju muzycznego. Liam usiadł przy fortepianie a ja z teczki wyjęłam piosenkę.
-Proszę – powiedziałam podając mu kartkę. Patrzyłam na niego uważnie -I co? - zapytałam.
-Wow nie wiem co powiedzieć
-Najlepiej prosto z mostu – patrzyłam na niego.
-Jest naprawdę świetna,nie wiedziałem,że piszesz takie świetne utwory.
-Cieszę się,że ci się podoba – uśmiechnęłam się.
-Uważam,że ta piosenka wszystkim się spodoba – powiedział uśmiechając się.
-Tak myślisz?
-Ja to wiem – uśmiechnęliśmy się. Próbowaliśmy tworzyć jakąś idealną melodię i powoli zaczęło nam to wychodzić. Liam o 16 pojechał do domu przygotować się do koncertu to samo poszłam zrobić i ja. Wzięłam prysznic,ubrałam się,rozczesałam włosy,pomalowałam się i byłam gotowa. Sprawdziłam czas. Miałam jeszcze 15 minut do przyjazdu Liama więc postanowiłam zadzwonić do Lucy,bo dawno z nią nie rozmawiałam. Wybrałam jej numer i po trzech sygnałach odebrała.
-Halo? - usłyszałam jej głos.
-Hej kochana – powiedziałam.
-Ooo Nati cześć tak się cieszę,że dzwonisz już myślałam,że o mnie zapomniałaś – rzekła.
-O tobie? Nigdy – zaśmiałyśmy się -Opowiadaj co u ciebie,jak kurs?
-Ohh tak się ciesze,że tu przyjechałam tak dużo się już nauczyłam,ale już chcę wrócić bo się za wami stęskniłam.
-My za tobą też
-Słyszałam od Zayna,że odnalazł się Liam – powiedziała.
-Tak dzięki Bogu się odnalazł.
-Tak bardzo się cieszę
-Uwierz ja też
-A teraz opowiadaj co u ciebie? - zapytała. Opowiedziałam jej wszystko w skrócie bo dużo tego było -Wow masz numer Martina Garrixa? - zapytała zdziwiona.
-Tak – powiedziałam podekscytowana.
-Pewnie Liam jest zazdrosny?
-A żebyś wiedziała – zaśmiałyśmy się.
-Jak to chłopaki
-Ooo tak
-Dobra kochana ja już spadam
-Okej zadzwonię jeszcze
-Mam taką nadzieję – zaśmiała się.
-No dobra paaa tęsknie
-Ja też pozdrów resztę paa
-Dobrze paa – rozłączyłam się i akurat zadzwonił dzwonek do drzwi. Zbiegłam na dół,pożegnałam się z bratem i poszłam otworzyć drzwi. W nich stał oczywiście Liam.
-Gotowa? - zapytał.
-Jasne – uśmiechnęłam się.
-To co idziemy?
-Idziemy – wziął mnie za rękę,poszliśmy do Liama samochodu,wsiedliśmy i ruszyliśmy. Po 20 minutach byliśmy już pod areną. Oczywiście zaraz przyszedł Liama prywatny ochroniarz i poprowadził nas do wejścia. Zadzwoniłam do Martina i po 5 minutach przyszedł.
-Cześć cieszę się,że jesteście – powiedział witając się.
-My też – uśmiechnęłam się.
-A tak właściwie to jestem Martin – powiedział witając się z Liamem.
-Liam – podali sobie ręce.
-To co chodźcie zaprowadzę was – rzekł.
-Chodźmy – kiedy szliśmy Liam wziął mnie za rękę a później objął ramieniem. W duchu śmiałam się z tych jego scen zazdrości,ale to było słodkie. Martin zaprowadził nas na miejsce dla Vip-ów. Oczywiście tylko my tu mieliśmy miejsce bo skoro Liam jest sławny nie mogliśmy stać zresztą ludzi,bo najzwyczajniej w świecie pozabijali by nas. Czekaliśmy trochę gdy wszyscy się zebrali koncert się zaczął. Bawiłam się świetnie. Skakałam,śpiewałam,tańczyłam. Razem z Liamem bawiłam się świetnie,on chyba też się dobrze bawił. Całość skończyła się o 23:00. Nie powiem byłam nieźle zmęczona,ale za to bawiłam się znakomicie. Pożegnaliśmy się z Martinem i wyszliśmy. Zajęliśmy miejsca w Liama samochodzie i ruszyliśmy.
-Jak się bawiłeś? - zapytałam.
-Dobrze,a ty?
-Cudownie
-To dobrze – powiedział uśmiechając się delikatnie. Kiedy dojechaliśmy Liam zatrzymał się przy moim domu.
-To co ja już idę – rzekłam rozpinając pasy.
-Poczekaj chwilę – powiedział.
-Co się stało? - nie odpowiedział tylko mnie pocałował. Zdziwiłam się,ale później zaczęłam pogłębiać pocałunek. Trwało to dotąd aż skończyło nam się powietrze. Pieprzony tlen.
-Co to było? - zapytałam śmiejąc się.
-Po prostu cię kocham – powiedział.
-Ja ciebie też miśku,ale muszę już uciekać – odpowiedziałam.
-Dobrze,do jutra mam nadzieję
-Na pewno,paa kotek – rzekłam i cmoknęłam go w usta.
-Paa księżniczko – wyszłam z samochodu poczekałam,aż odjedzie a kiedy już go nie widziałam weszłam do domu. Harry siedział w salonie i oglądał telewizję.
-Ooo cześć mała – rzekł Harry.
-Hej – odpowiedziałam.
-I jak było? - zapytał.
-Cudownie świetnie się bawiłam,ale lecę już spać,bo padam.
-Jasne leć pogadamy jutro
-Dobra
-Dobranoc
-Dobranoc mała – Harry zawsze tak na mnie mówił. Poszłam do swojego pokoju gdzie w swoim kojcu spał już Loki. Poszłam do łazienki wzięłam prysznic,przebrałam się w piżamę,położyłam się do łóżka i szybko zasnęłam.
-----------------------------
Rozdział 41

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz