Tom wcześnie poszedł do pracy. Ja
przebrałam się i postanowiłam pobiegać. Zamknęłam dom i biegłam
przez park. Musiałam jakoś odreagować wczorajsze zdarzenie. Z
daleka zauważyłam dobrze znaną mi osobę. Biegała. Podbiegłam
szybciej. Tak to na pewno był Harry. Miał słuchawki w uszach.
Biegłam równo z nim,po chwili spojrzał na mnie i zatrzymał się.
-No proszę kogo ja tu widzę –
uśmiechnął się
-Hej braciszku – przytuliłam go on
objął mnie przez co tkwiliśmy w żelaznym uścisku.
-Nie wiedziałem,że biegasz
-Od czasu do czasu
-Ścigamy się?
-Jasne
-To do tamtego drzewa – powiedział
pokazując na drzewo
-Okej
-No to start! - biegłam ile miałam
sił w nogach. Ostateczny wynik był taki,że Harry się wywalił i
pociągnął przy tym i mnie. Leżeliśmy na trawie i śmialiśmy
się.
-Jesteś okropny – walnęłam go w
ramię
-Za co to?
-Ja miałam wygrać
-Wcale,że nie bo to ja miałem
-Tak już na pewno jedzie mi tu czołg?
- pokazałam na oko
-I to nie jeden
-Harry!
-No co?
-I tak jesteś okropny
-Dobra no to może na przeprosiny dasz
się namówić na jakieś śniadanie hmm?
-Okej chodźmy – poszliśmy do
pobliskiej knajpki usiedliśmy zamówiliśmy jedzenie i
rozmawialiśmy.
-Na prawdę się wyprowadzasz? -
zapytałam
-Niestety kupiłem sobie już dom i tam zamieszkam
-Dlaczego mnie zostawiasz? - zapytałam
ze łzami w oczach
-Nati ja cię nigdy nie zostawię –
przytulił mnie
-Mówiłam,że ona rozbiję naszą
rodzinę
-Przepraszam,że ci nie wierzyłem
-Nie nawiedzę jej
-Proszę wasze zamówienia –
powiedział kelner i podał nam jedzenie. Jedliśmy rozmawiając. Po
skończonym posiłku pożegnaliśmy się. Poszłam do domu. Kiedy
doszłam poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic i przebrałam się.
Postanowiłam pójść do domu po moją gitarę. Zamknęłam
dom i szłam. Kiedy doszłam otworzyłam drzwi.
-Nathalie wróciłaś! - krzyknęła
mama i przytuliła mnie jednak ja stałam w bezruchu
-Nie wróciłam,przyszłam po gitarę –
poszłam do mojego pokoju bo to tam on leżała. Kiedy otworzyłam
drzwi zamarłam. To nie był mój pokoju. Wszystko inne. Nie moje. Na
łóżku leżała Bella i Liam. Ciśnienie zaczęło wzrastać wraz
ze wściekłością.
-Co zrobiłaś z moim pokojem?! -
warknęłam przez zęby
-Mama chciała tak zrobić
-Ciebie doszczętnie pojebało! Co ty
sobie myślisz! Wkurwiłaś mnie! Wpierdoliłaś się w nasze życie
a teraz zabierasz mi jeszcze mój pokój?! Ktoś ci pozwolił! To na
pewno nie byłam ja! - krzyczałam byłam wkurwiona na maxa. Moje
emocje pękły. Wybuchłam jak armata.
-Nathalie..- zaczął Liam
-Zamknij się teraz ja mówię! - dalej
krzyczałam
-Wywaliłaś mojego brata z
domu,wpierdoliłaś się w moje życie. Przechodziłam gorsze piekło
przez pięć lat niż ty! Ciebie nikt nie gwałcił i bił
codziennie! Nikt! Mnie tak! Nie wiesz jakie to jest upokarzające!
Czuję się brudna! A ty?! Siedziałaś sobie w domu dziecka!
nienawidzę cię rozumiesz?! Nienawidzę – wyszłam trzasnęłam
drzwiami i poszłam do pokoju Harrego. Tam leżały wszystkie moje
rzeczy. Zsunęłam się po drzwiach i płakałam. Przypomniały mi
się te dni kiedy on mnie dotykał. To kiedy już po wszystkim kiedy
wychodził i zamykał mnie ja siedziałam w kącie i płakałam. Nikt
nie zrozumie tego co ja wtedy przechodziłam. Siedziałam tak dość
długo aż kiedy ktoś zapukał.
-Nathalie to ja Harry otwórz mi –
wstałam,otworzyłam i kiedy zobaczyłam brata szybko się do niego
wtuliłam. Nie przestawałam płakać. -Już uspokój się – mówił
- Ona zniszczyła nam
życie rozumiesz? -łkałam
-Wiem Nati
-Musimy się trzymać razem nie chcę i
ciebie stracić
-Zawsze będziemy się trzymać razem
nigdy cię nie opuszczę jesteś moją siostrą i nic tego nie
zamieni. Chodź przejdziemy się ochłoniesz trochę.
-Dobrze tylko wezmę gitarę –
otarłam łzy
-Po co ci?
-Nie chcę się czuć samotna kiedy Tom
idzie do pracy
-A właśnie kim jest ten Tom?
-Jest moim chłopakiem
-Chłopakiem? Mam nadzieję,że go
poznam
-Jasne
-Gotowa?
-Tak
Zeszliśmy na dół i wyszliśmy nie
mówiąc nikomu kompletnie nic. Chodziliśmy przez park. Harry miał
rację dobrze mi ten spacer zrobił. Ochłonęłam i przestałam
myśleć o tym co zdarzyło się kilka godzin temu. Cały czas
rozmawialiśmy. Kiedy zrobiło się chłodno postanowiliśmy wracać.
Harry odprowadził mnie aż pod dom Toma,bo chciał się upewnić,że
nic mi się nie stanie.
-Nie musiałeś mnie odprowadzać –
powiedziałam
-Chciałem,żeby nic ci się nie stało
-Ty lepiej sam uważaj na siebie
-Dobrze,to co widzimy się jutro?
-Nie jutro nie mogę zabieram Lucy na
koncert,ale ona nic o tym nie wie
-Kto jutro gra?
-Austin Mahone uwielbia go to będzie
taki prezent urodzinowy
-To miło z twojej strony
-Kocham ją jak siostrę
-Widać to po was
-Dobra muszę już lecieć uważaj na
siebie
-Jasne
-Zdzwonimy się
-Okej
-No to do zobaczenia
-Chodź tu do mnie – przytuliłam go.
On jest dla mnie największym wsparciem jaki mam. Bardzo go kocham
-Uważaj na siebie – powiedziałam
jeszcze raz
-Nathalie nie przesadzaj
-Ojj idź już
-Dobrze paa Nati
-Pa Harry
Wzrokiem odprowadziłam go do zakrętu
a kiedy zniknął mi z oczu poszłam do domu. Tom już był siedział
na kanapie.
-Hej – powiedziałam zdejmując buty
-Nathalie! - krzyknął podbiegł do
mnie i mocno przytulił. Wtuliłam się w niego.
-Coś się stało? - zapytałam
-Bałem się,że co ci się stało
-Patrz jestem cała i zdrowa
-To dobrze,tęskniłem za tobą -
pocałował mnie w usta
-Ja za tobą też
-Co robiłaś? - zapytał kiedy
usiedliśmy. Opowiedziałam mu dzisiejszy dzień. Przy tym oczywiście
płakałam. Tom słuchał mnie uważnie i przytulał za co jestem mu
wdzięczna.
-Ona zniszczyła mi życie –
powiedziałam dławiąc się łzami
-Kotku będzie dobrze zobaczysz
-Chcę w to uwierzyć
-Uwierz
Jeszcze trochę pogadaliśmy kiedy
zachciało mi się spać. Poszłam na górę wzięłam prysznic
przebrałam się w piżamę i położyłam się do łóżka. Tom
zaraz poszedł po mnie. Zaraz przyszedł. Wtuliłam się w jego tors
i zasnęłam.
----------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział 10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz